*Piotrek*
Martyna wciąż ma urlop z powodu terapii, a ja dziś też postanowiłem wziąć sobie wolne i pojechać do rodziny. Ostatnio mało czasu z nimi spędzam. Gdy dojeżdżam na miejsce przypominają mi się lata dzieciństwa. Zawsze tak miałem, wspomnienia wracają z każdym moim pobytem tutaj. Wychodzę z samochodu i biorę głęboki wdech. Z domu wychodzi Tomek i wita się ze mną.
- Dawno Cię nie widziałem, stary. Gadaj, jak tam z Martyną? - Pyta z głupkowatym uśmieszkiem.
- Idealnie. Kocham tą dziewczynę. - Rozmarzam się.
- Dobra, stop, chyba jednak nie chcę tego słuchać. - Wybucha śmiechem.
-Jesteś głąbem, mówił Ci to ktoś? - Ja także nie mogę powstrzymać śmiechu. - Mniejsza, opowiadaj co u Ciebie.
- Wiesz, kręcę się tu i tam, nic ciekawego, jak zwykle. Ojciec chodzi ostatnio jakiś dziwny, ale Mama promienieje, zaczęła chodzić na jogę, czaisz?
- Poważnie? - Śmieję się jeszcze bardziej niż przed chwilą. Braciszek zawsze dostarczy mi jakichś ciekawych informacji. - A, właśnie, gdzie wywiało staruszków?
- Bo ja to wiem. - Wzrusza ramionami. - Jakoś mnie to nie interesuje. W domu cisza, spokój. Żyć nie umierać.
- Rany, Ty nigdy nie wydoroślejesz, co?
- Pan dorosły się odezwał. Mieszkasz sam, to codziennie masz taki luksus, a ja muszę korzystać kiedy tylko jest okazja. Chociaż jak z tą całą Martyną masz tak idealnie, to ja nie wiem, czy tak długo sobie sam pomieszkasz. - Uśmiecha się szeroko i dostaje ode mnie kuksańca w bok. Po chwili jednak sam uśmiecham się na tą myśl.
*Martyna*
Obudziłam się dziś z uśmiechem na ustach. Nie pamiętam, kiedy byłam tak szczęśliwa. Potem poszłam na terapię. Pan Michał był zadowolony z moich postępów i oczywiście z uśmiechu na mojej twarzy. Teraz jestem w drodze na spotkanie z Olą. Czeka już na mnie w kawiarni.
- Hej - mówi ściskając mnie mocno - Co nowego?
- Dużo się zmieniło. Chodzę na terapię i... Wreszcie zrozumiałam, że kocham Piotrka. A on kocha mnie. - Uśmiecham się na samą myśl o nim.
- No nareszcie, a ja nadal sama... - Dodaje ze śmiechem.
- Piotrek ma brata, wiesz, możemy...
- Bardzo śmieszne. - Odpowiada, myśląc, że to tylko żart. Ja myślę jednak inaczej.
- Zaraz wracam - mówię i wychodzę do łazienki, bo w mojej głowie już narodził się pewien plan. Wyjmuję telefon i wybieram numer Piotrka.
- No, co tam? - Słyszę jego głos.
- Czy Twój brat nie szuka może dziewczyny?
- O rany, nie wiem, Martynka, a co, jesteś chętna?
- Przestań no! Jeśli szuka, to moja siostrzyczka jest bardzo fajną i ładną dziewczyną... Jesteśmy w kawiarni przy fontannach.
- W sumie... Będziemy za piętnaście minut.
*Piotrek*
Spodobał mi się pomysł Martyny. Może nie jestem zwolennikiem swatania ludzi, ale Olka to naprawdę fajna laska.
- Tomek, pakuj się do wozu.
- Po co? - Jęczy jak zwykle. - Zostańmy w domu, chata wolna...
- Nie zrzędź, tylko rusz tyłek i wsiadaj.
Posłusznie wykonuje polecenie, a w drodze, coraz bardziej zaciekawiony, wypytuje mnie dokąd jedziemy. Milczę jak zaklęty. Lubię się z nim drażnić. Gdy wchodzimy wskazuję na Martynę i mówię:
- Niezła, co?
- Stary, podobno jesteś zakochany w Martynie, chyba nie chcesz rwać innej laski. - Spogląda na mnie zdziwiony, a ja z trudem powstrzymuję śmiech.
- No to patrz.
Podchodzę do Martyny od tyłu i zasłaniam jej oczy, a potem z zaskoczenia całuję w usta.
- Piotruś, nie wygłupiaj się, wiem, że to Ty. Wszędzie poznam Twoje perfumy.
- Eh, no dobra, tylko nie bij. - Mówię ze śmiechem.
- Hej, Piotrek. - Słyszę głos Oli i przypominam sobie, po co tu jesteśmy.
- Co to za aniołek? - Szepcze mi na ucho Tomek, a ja wybucham śmiechem.
- Aniołek? Stary, od kiedy Ty się zrobiłeś taki romantyczny?
Mój brat robi się czerwony i dodaje:
- Rany, nie kompromituj mnie, błagam.
- To, skoro mamy się poznać, to może zostawicie nas samych, co? - Dodaje Ola, która chyba załapała o co chodzi.
- Jasne, sorry. - Uśmiecham się. - Nie zepsuj tego, stary - szepczę do Tomka.
- Już, won, póki mam jeszcze jakiekolwiek szanse i póki Cię nie zabiłem.
Wychodzimy z Martyną na zewnątrz.
- Myślisz, że to się uda? - Pyta mnie dziewczyna.
- Jeśli odziedziczyli cechy charakteru po starszym rodzeństwie, to myślę, że szanse są całkiem spore.
Martyna śmieje się, a ja jestem zadowolony, że widzę jej uśmiech coraz częściej. Jest taka piękna.
- Wiesz, co powiedział mi dziś psycholog? - Poważnieje. - Kiedyś przyjdzie taki moment w życiu, w którym będę tak szczęśliwa, że zapomnę o wszystkich złych momentach w życiu. W mojej głowie będą tylko plany na przyszłość i marzenia. Obudzi mnie śmiech dzieciaków skaczących po łóżku, a obok będzie leżała osoba, która pomogła mi przetrwać najgorsze momenty w życiu, ale i była przy najlepszych. - Waha się przez chwilę, ale w końcu spogląda mi prosto w oczy. - Chcę, żebyś był tą osobą.
W tym momencie nie mogę nic powiedzieć. Mogę tylko przytulić do siebie moją dziewczynę marząc, by ta chwila trwała wiecznie.
CZYTASZ
Martyna i Piotrek ~ Zaufaj, pokochaj, bądź
Fanfikce*Największa drama w książce zaczyna się w rozdziale 67; jeśli wpadłeś tu, ale nie jesteś pewien, czy chce Ci się czytać 145 części - polecam właśnie te rozdziały!* Ps. #1 W NA SYGNALE - DZIĘKUJĘ! Martyna i Piotrek. Historia tak dobrze nam znana. M...