39. "Pisząc te ostatnie linijki, mam łzy w oczach"

932 44 10
                                    

*Martyna*

- Martyna - słyszę głos mojego chłopaka i czuję jego dotyk na mojej twarzy. - Może Pani przynieść szklankę wody? - tym razem nie zwraca się do mnie.

Powoli otwieram oczy i widzę nad sobą, jeszcze rozmazaną, twarz Piotrka. Widzę troskę w jego oczach i niemalże czuję jego ciepło, gdy gładzi mnie po włosach i pyta:

- W porządku?

- Tak, jest okej - odpowiadam ze słabym uśmiechem, biorąc łyk wody, którą przyniosła mi mama Karoliny. - To tylko... No wiesz, zmęczenie i... - Nie kończę, bo widzę, że rozumie.

- Może nie chcesz... - zaczyna niepewnie i spogląda na kartkę, na której wciąż jest nieodczytany przez nas tekst.

- Nie, naprawdę nic się nie stało. Czytajmy dalej, proszę.

Bierze więc do ręki list i wracamy do lektury.

"Jeśli się pogubiliście, pozwólcie, że teraz opiszę to wszystko w wielkim skrócie. Aktualnie leżę w szpitalnym łóżku, a wczoraj był u mnie mój ojciec i oznajmił mi, że umrę. Że zadba, bym umarła. 'Nienormalny' będzie chyba słowem, które opisuje go doskonale. Gdy ze mną rozmawiał, w jego oczach widziałam mord. Jeszcze dziś poproszę kogoś, kto mnie odwiedzi, o zabranie tego listu do domu, do mojego pokoju. Jeszcze nie wiem, pod jakim pretekstem, ale coś wymyślę. Nawet jeśli uda mi się przekonać policjantów, że ten człowiek to psychopata, to i tak nie spalę tego listu. Nigdy nie zaznam spokoju, bo nie zamierzam się stąd wyprowadzać. Tu jest moje miejsce na ziemi. A teraz, na koniec, parę słów o tym, co każdy z Was wniósł do mojego życia.

Mamo, to byłoby nienormalne, gdybym próbowała w kilku zdaniach opisać wszystko, za co Ci dziękuję oraz co mam i kim jestem dzięki Tobie. To Ty od zawsze byłaś przy mnie, wspierałaś mnie we wszystkim. Dziękuję Ci i przepraszam za wszystko, co kiedykolwiek zrobiłam nie tak, co sprawiło Ci przykrość. I nie mów, że takich rzeczy nie było. A, i proszę Cię, nie rozsyp się, okej? Jesteś silna i szybko wrócisz do normalności. Jest mi strasznie przykro, że Ci to robię. To znaczy, niby nie ja, ale i tak mi głupio. Będzie dobrze, nigdy nie wiemy, co da nam życie, które nie zawsze jest złe i czasem okazuje litość. Zawsze ze śmiechem to powtarzałaś.

Okej, Piotrek, czas na Ciebie. Kiedy Cię poznałam, kolejny raz miałam mętlik w głowie, jednak przeważała radość. Zawsze marzyłam o tym, aby mieć brata. Ach, a starszy to już w ogóle. Starszy brat jest jak najlepszy przyjaciel i dodatkowo prywatny ochroniarz, czy się mylę? Od naszej pierwszej rozmowy wiedziałam, że się dogadamy. Po tej rozmowie nie chciałam, żebyś odwoził mnie do domu. Krążyłam po mieście do trzeciej w nocy. Wtedy też na moście spotkałam dziewczynę, która chciała się zabić. Krzyczała, że jak po kogoś zadzwonię, to skoczy. Udało mi się ją zagadnąć. Porozmawiałyśmy trochę i... Zeszła. Nie wiem, jakim cudem, ale udało mi się ją uratować. Mam nadzieję, że dalej dzielnie się trzyma. I wiem, wiem jak to wygląda. Jak w filmie. Ale to zdarzyło się naprawdę. Mnie także ciężko byłoby w to uwierzyć, gdybym to czytała, mogę jedynie cieszyć się i dziękować Bogu za taki dar. Ale wróćmy do Ciebie, bracie. Dzięki Tobie uwierzyłam, że nie wszyscy faceci są beznadziejni. No i dowiedziałam się, po kim mam tę walkę o swoje.

Martyna, jesteś wyjątkową osobą, zżyłam się z Tobą bardzo szybko i wiedziałam, że mogę traktować Cię jak siostrę. Jesteś naprawdę super i nigdy o tym nie zapominaj. Nie wiem dlaczego, ale mam dziwne przeczucie, że gdy umrę, wyjątkowo ciężko będzie Ci się z tym pogodzić. Ale mam nadzieję, że to tylko głupie, nic nie znaczące przeczucie, bo wiem, że masz słabą psychikę, a ja nie chcę dodatkowo Ci jej niszczyć. Jednak koniec końców, zawsze wychodzisz na prostą, bo jesteś mega silna. Dzięki Tobie uwierzyłam w miłość (ok, Piotrek, w takim razie dzięki Tobie też) i Ty pierwsza wniosłaś do mojego życia prawdziwą przyjaźń.

Zosia, jesteś moją przyjaciółką i dzięki Tobie nie popełniłam, być może, błędu, gdy dowiedziałam się, że Arek mnie okłamał mówiąc, że przeze mnie nie wróci do gry w kosza. Gdyby nie Ty, może faktycznie by już nie wrócił. Trzymaj się, mała.

Na koniec: każdy z Was był mi potrzebny. Do uświadomienia sobie, co w życiu jest ważne i czego chcę, do pomocy, do żartów, po prostu do życia. Pisząc te ostatnie linijki mam łzy w oczach. Może akurat uda mi się przeżyć. A może nie.

Karolina ^^"

Jej całe życie zapisane na dwóch stronach kartki. Niewiarygodne. Jeszcze tyle mogła przeżyć, tyle doświadczyć, tak wiele zrobić. Już nie zrobi. Bo umarła w wieku piętnastu lat. Umarła, oddając za mnie życie, jak bohaterka. Tylko jej słowa, że jest jej teraz lepiej, pozwalają mi dostrzegać choćby maleńki promyk pozytywu w tym chorym zdarzeniu.

Martyna i Piotrek ~ Zaufaj, pokochaj, bądźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz