*Martyna*
- Hej, Martyna... - usłyszałam nad sobą i podniosłam głowę.
- C-co? Tak? - odparłam zaspana.
- Znowu? - zaśmiała się dźwięcznie Ola.
- Ale co? - spytałam zdezorientowana.
- Znowu usunęłaś w przypadkowym miejscu, zawsze ci się to zdarzało.
Rozejrzałam się i przypomniałam sobie, że rozmawiałam z Wiktorem, a potem... Fakt, usunęłam przy łóżeczku Kuby.
- Możesz odpocząć, ja z nim posiedzę.
- A... która jest godzina?
Olka parsknęła śmiechem.
- Szesnasta.
- Zaraz, chwila... Skąd wiedziałaś?
- Która godzina? Wiesz, mam zegarek - odpowiedziała ze śmiechem.
- Nie... O tym, co się stało.
- No... Piotrek zadzwonił do Tomka i powiedział mu, że mały się znalazł. - Spojrzała na mnie podejrzliwie. - Martyna? A co się stało? - dodała, gdy zrozumiała sens moich słów. - I gdzie jest Piotr?
*Piotrek*
- Dobra, kawa na ławę. Zostanę zatrzymany czy nie? - spytałem, zirytowany tym, że nadal nie wiem, co ze mną będzie.
- Jeszcze raz - odparł twardym głosem gliniarz. - Rzucił się pan na niego, bo usiłował zgwałcić pana żonę, tak?
- Ta - uciąłem, powtarzając to samo, nie wiem który już raz.
- Dlaczego więc aż tak go pan skatował? Dlaczego nie zostawił go pan, gdy zagrożenie już minęło?
Zmrużyłem oczy, mierząc łysego policjanta wzrokiem.
- A pan by zostawił?
Przez sekundę poruszył brwiami, zagryzając wargę.
- Rozumiem. - Pokiwał głową. - I co ja mam z panem zrobić?
*Martyna*
- O cholera... - wyszeptała Ola, kiedy skończyłam opowieść. - To co teraz?
Wzruszyłam ramionami. Nie zdążyłam jednak odpowiedzieć, bo w drzwiach stanął wysoki funkcjonariusz.
- Która z pań to Martyna Strzelecka?
- Podniosłam się z krzesła.
- Leć, ja tu zostanę. - Ola ścisnęła mnie za rękę i uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Godzinę później
Zgodnie z prawdą złożyłam zeznania, ale nie wróciłam do sali małego. Zostałam tam, gdzie odbyło się przesłuchanie. Musiałam zebrać myśli. Zmęczona przymknęłam powieki, ale zanim całkowicie odpłynęłam...
- Hej, kotek - usłyszałam i uchyliłam powieki z dozą wątpliwości, czy aby nie śnię. - Co się tak patrzysz, aż tak źle wyglądam?
Zeskoczyłam z łóżka i podbiegłam do bruneta, by owinąć mu wokół szyi swoje ręce.
- Wypuścili cię - powtarzałam raz po raz, jakbym chciała tym przekonać samą siebie.
- Mówiłem, że będzie dobrze. - Uśmiechnął się, a ja uświadomiłam sobie, jak bardzo za tym uśmiechem tęskniłam.
- Ucieknijmy stąd.
- Co? - zaśmiał się głośno.
- No... chociaż na parę godzin. Przy Kubusiu jest Ola, zresztą wszystko z nim w porządku. Urwijmy się. Zróbmy coś jak dawniej.
CZYTASZ
Martyna i Piotrek ~ Zaufaj, pokochaj, bądź
Fanfiction*Największa drama w książce zaczyna się w rozdziale 67; jeśli wpadłeś tu, ale nie jesteś pewien, czy chce Ci się czytać 145 części - polecam właśnie te rozdziały!* Ps. #1 W NA SYGNALE - DZIĘKUJĘ! Martyna i Piotrek. Historia tak dobrze nam znana. M...