22. Rycerz

552 39 23
                                    

Lexa

Zimne powiewy wiatru okalały mą postać, gdy siedziałam wpatrując się w płomienie ogniska przy rozmyślaniu. Nad tym jak dużo czasu minęło, od kiedy przeniosłam się ze swego świata?

Zostawiłam bez opieki ludzi, podczas nierozstrzygniętej wojny. Nadal nie mam wieści, jak potoczyły się sprawy. Bitwa wydawała się przynależeć do tych wygranych, lecz posiadam świadomość, iż wiele mogło się stać podczas mej nieobecności. Nie mam pojęcia jaka mnogość wojowników koalicji poległa podczas starcia? Meldunku o stratach odniesionych przez wojsko scalone pod mym przywódctwem, a także cóż dotknęło armię Azgedy, równie nie otrzymałam. Czy Indrze udało się pojmać Roana? Jaki kolejny ruch obmyśliła królowa Nija? Czy klan lodu w końcu uznał me zwierzchnictwo? A może nadal stawia opór i próbuje działać na własne kopyto?

Nie posiadam bladego pojęcia, jak mają się współtowarzysze broni oraz poddani. Troskam się także o przymierze. Póki bytowałam na tronie i trzymałam plemiona żelazną ręką, nie odnajdowałam w sobie niepokoju, który teraz mnie nawiedził.

Bo przecie ludy od zalania dziejów toczyły między sobą spory, aż nie objęłam przywództwa dając nadzieje na nowy początek. Włączając po kolei poszczególne szczepy do sojuszu przyczyniłam się, aby nastał ład, a równie i pokój.

Lecz czy obecnie, gdy mnie zabrakło. Ogół jawi się posłusznym memu prawu i nie zapała powrotną chęcią rozlewu krwi?

W umyśle paletą się mrowi zasób pytań, a za to żadnej odpowiedzi, co nie ułatwia sprawy. Dodatkowych zmartwień dostarcza również pewna błękintooka osobowość, do której zapałałam...

Raven: Hedo jest z tobą Clarke?

Lexa: Nie pojawiła się tego dnia.

Raven: Kurwa..A widziałaś ją wczoraj?

Lexa: Także jej nie było.

Cisza po drugiej stronie w konsekwecji przyniosła zaniepokojenie.

Lexa: Raven, czy coś przytrafiło się Clarke?

Raven: Emm... Tak do końca nie wiemy...

Lexa: Co to ma znaczyć?

Zapytałam poirytowana wymuszając umilknięcie na rozmówcy.

Raven: No głupia sprawa, bo wiesz...Oktavia wyjaśni.

Perzez chwilę słyszałam tylko szmery i urywki słów, a raczej zaprzeczeń chęci zabrania głosu.

Oktavia: Hedo.

Lexa: Oktavio liczę, iż objaśnisz wszystek w jakiś sensowny sposób.

Odkrząkneła, nim zaczęła mówić.

Oktavia: Bo widzisz Hedo. Chodzi o to... No wiesz w piątek...Tak wyszło, że...

Im szatynka zwlekała, tym bardziej mnie ogarniał gniew i lęk o Clarke.

Lexa: Oktavio rzeknij wreszcie. Co z Clarke?

Dobiegł mnie odgłos głośnego wypuszczania powietrza z ust czarnowłosej.

Oktavia: Tak jakby zgubiłyśmy Gryffin na tej piątkowej imprezie, na którą namawiałyśmy cie.

Zmarszczyłam brwi z lekksza zbita z tropu. O czym ona prawi? Przecie to było dwa księżyce temu, a właśnie nadchodzi kolejny.

Lexa: Urealnij, jakim cudem zdołałyście podziać człeka?

Starając się nie ukazać wzrastającego wzburzenia nagabnęłam oschło przez zaciśnięte zęby.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz