Clarke
Kogo pogięło?
To moja pierwsza myśl, a jeszcze nie otworzyłam oczu.
Clarke: Halo?
Oktavia: Gdzie ty do cholery jesteś Clarke?
W łóżku? Jak normalni ludzie w nocy?
Clarke: Okti, co się dzieje?
Oktavia: Jeszcze pytasz? Wiesz, którą mamy godzinę?!
No tak średnio, ale przez twój zdenerwowany ton odciągnę telefon od ucha i przylukam.
Oktavia: Grubo po dziewiątej!
O shit. Podnosząc się do siadu zorientowałam, że długo musiałam spać sama, bo umowna część mojego chłopaka była pozbawiona ciepła wydzielanego ze skóry.
Oktavia: No tak. Wzdychaj pod nosem!
Clarke: O spokojnie...
Zamierzałam przekazać wspólniczce, że już się przygotowuje do wyjścia, ale jej argumenty podziałały na wyobraźnie.
Oktavia: Jakie spokojnie Gryffin?! Klienci siedzą w firmie od pół godziny. A ja nie mam im czego pokazać. Przecież wszystko jest u ciebie na laptopie!
Clarke: Że, jak to już są?!
Wyskoczyłam z wyrka widząc w głowie obraz wkurzonej szatynki i zniecierpliwionych facetów.
Oktavia: Normalnie! Samochodem przyjechali.
Bardzo śmieszne. Nie domyśliłabym się. Już kminiłam, że na pegazie przyfruneli.
Clarke: Dobra. Zajmij ich czymś. Zbieram się i lece.
Odrzucając smartfon w pościel zaliczyłam szafę wyciągając z niej ubrania naszykowane wczoraj.
Clarke: Masz łeb na karku Gryffin.
Pochwaliłam się i poprawiając materiał spódnicy do optymalnej wersji biegusiem znalazłam się w łazience.
Co za bajzel?
Ręce mało mi nie opadły na widok pobojowiska, ale że nie miałam czasu, złapałam za szczoteczkę, a przy nakładaniu pasty luknęłam na suczke siedzącą w drzwiach.
Clarke: Zastanawiasz się, czy twojej pańci odbiło do reszty?
Myjąc zęby przez chwilę jeszcze obserwowałam pupila przyglądającego się z ciekawością, ale zaraz inne zagadnienie przejęło szare komórki.
Clarke: Gdzie to jest?? Jak można zgubić...?
Namierzając obwód poszukiwanego przedmiotu pod jebniętym na pralkę ręcznikiem śpiesząc się czesałam włosy.
Clarke: Chyba musimy zrobić pranka Collinsowi. Co sądzisz? To nauczy go odkładać bibeloty na miejsce?
Zostawiając knucie intrygi na wolny dzień znów, jak wicher wypadłam z pomieszczenia zbiegając po schodach na parter. Łapiąc torbę z kompem zwinęłam potrzebne papiery z wyspy.
Clarke: Jeśli myśli, że przekupi mnie śniadaniem...
Biorąc solidnego łyka zimnej kawy poprawiłam pasek na ramieniu i podniosłam tosta z talerzyka.
Clarke: ...to się grubo myli.
Zakładając prawego buta i lekko podskakując na drugiej spojrzałam na merdającą ogonem Pume, której oczy razem z przekręcającą się głową skanowały każdy mój ruch.
Clarke: Nałka potfołku...
Wsadzając jedzonko w zęby pożegnałam się z psiakiem, któremu w mózgownicy musiała rozszaleć się burza kombinacji, jak ominąć schronisko i trafić do normalnej rodziny.
CZYTASZ
Dwa Światy | Clexa
RomanceDwa odmienne światy. Nie to nie metafora. Planety są dwie. Albo i więcej. Znajdź mądrego, który odpowie. Dwie całkowicie inne kultury tak odrębne sobie. Tu współczesność, a tam? A tam cholera wie. Jedna, wielka zagadka cywilizacyjna owiana mrokiem. ...