2. Natłok Myśli

114 6 24
                                    

Clarke

Kogo pogięło?

To moja pierwsza myśl, a jeszcze nie otworzyłam oczu.

Clarke: Halo?

Oktavia: Gdzie ty do cholery jesteś Clarke?

W łóżku? Jak normalni ludzie w nocy?

Clarke: Okti, co się dzieje?

Oktavia: Jeszcze pytasz? Wiesz, którą mamy godzinę?!

No tak średnio, ale przez twój zdenerwowany ton odciągnę telefon od ucha i przylukam.

Oktavia: Grubo po dziewiątej!

O shit. Podnosząc się do siadu zorientowałam, że długo musiałam spać sama, bo umowna część mojego chłopaka była pozbawiona ciepła wydzielanego ze skóry.

Oktavia: No tak. Wzdychaj pod nosem!

Clarke: O spokojnie...

Zamierzałam przekazać wspólniczce, że już się przygotowuje do wyjścia, ale jej argumenty podziałały na wyobraźnie.

Oktavia: Jakie spokojnie Gryffin?! Klienci siedzą w firmie od pół godziny. A ja nie mam im czego pokazać. Przecież wszystko jest u ciebie na laptopie!

Clarke: Że, jak to już są?!

Wyskoczyłam z wyrka widząc w głowie obraz wkurzonej szatynki i zniecierpliwionych facetów.

Oktavia: Normalnie! Samochodem przyjechali.

Bardzo śmieszne. Nie domyśliłabym się. Już kminiłam, że na pegazie przyfruneli.

Clarke: Dobra. Zajmij ich czymś. Zbieram się i lece.

Odrzucając smartfon w pościel zaliczyłam szafę wyciągając z niej ubrania naszykowane wczoraj.

Clarke: Masz łeb na karku Gryffin.

Pochwaliłam się i poprawiając materiał spódnicy do optymalnej wersji biegusiem znalazłam się w łazience.

Co za bajzel?

Ręce mało mi nie opadły na widok pobojowiska, ale że nie miałam czasu, złapałam za szczoteczkę, a przy nakładaniu pasty luknęłam na suczke siedzącą w drzwiach.

Clarke: Zastanawiasz się, czy twojej pańci odbiło do reszty?

Myjąc zęby przez chwilę jeszcze obserwowałam pupila przyglądającego się z ciekawością, ale zaraz inne zagadnienie przejęło szare komórki.

Clarke: Gdzie to jest?? Jak można zgubić...?

Namierzając obwód poszukiwanego przedmiotu pod jebniętym na pralkę ręcznikiem śpiesząc się czesałam włosy.

Clarke: Chyba musimy zrobić pranka Collinsowi. Co sądzisz? To nauczy go odkładać bibeloty na miejsce?

Zostawiając knucie intrygi na wolny dzień znów, jak wicher wypadłam z pomieszczenia zbiegając po schodach na parter. Łapiąc torbę z kompem zwinęłam potrzebne papiery z wyspy.

Clarke: Jeśli myśli, że przekupi mnie śniadaniem...

Biorąc solidnego łyka zimnej kawy poprawiłam pasek na ramieniu i podniosłam tosta z talerzyka.

Clarke: ...to się grubo myli.

Zakładając prawego buta i lekko podskakując na drugiej spojrzałam na merdającą ogonem Pume, której oczy razem z przekręcającą się głową skanowały każdy mój ruch.

Clarke: Nałka potfołku...

Wsadzając jedzonko w zęby pożegnałam się z psiakiem, któremu w mózgownicy musiała rozszaleć się burza kombinacji, jak ominąć schronisko i trafić do normalnej rodziny.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz