62. Księżyc

604 43 596
                                    

Rozdział pt. "Księżyc" dedykuję najwierniejszej czytelniczce.

______________

Clarke

Raven: Dawaj to Gryff!

Wyrwała z mojej ręki ostatni kawałek ciasta od razu wkładając go do buzi.

Oktavia: Taka przyjaciółka, jak Reyes to skarb.

Parsknęła głośnym śmiechem, a sarkazm wyczułabym na kilometry, przez co i mnie pochłonęła donośna brechta.

Raven: Nikt wam nie kazał się ze mną zaprzyjaźnić.

Oktavia: No już, już nie denerwuj się Rav.

Clarke: Pamiętaj nie jesteś pierwszej świeżości.

Oktavia: Jeszcze pompka stanie i będzie.

Raven: Odezwały się gnojki dwa lata młodsze.

Wybęłkotała niezadowolona pod nosem zakładając ręce na brzuch.

Lucy: Czyli wychodzi, że mnie też uważasz za starą kotku?

Rudowłosa uśmiechnęła się rozbawiona patrząc maślanymi oczami i mocniej przyciągając mnie do siebie.

Clarke: Za sexi staruszkę.

Zażartowałam dostając buziaka w policzek, kiedy w pomieszczeniu rozeszło się pukanie.

Oktavia: Musisz serio coś zrobić z tym dzwonkiem Gryffin.

Raven: Nie zrzędź O. Grunt, że pizza już jest!

Clarke: Zostań. Ja pójdę odebrać żarełko.

Uśmiechnęłam się do rudowłosej wstając i kierując do drzwi.

Clarke: Co potworku wywąchałaś dobre wieści?

Zaśmieszkowałam łapiąc za klamkę, a wzrok skierowałam na obroże Pumy, za którą trzymałam drugą ręką.

Lexa: Witaj Clarke.

To nie możliwe!!! W jednej sekundzie, gdy tylko usłyszałam ten cudowny głos, obroża wyślizgnęła mi się z palcy, a pies jakby dostał pierdolca skacząc, jak głupi dookoła... Tak! Dookoła niej! To nie może być nikt inny. Heda stała dumnie z założonymi rękami za plecy na ganku. Ubrana w swój strój, nie obyłoby się oczywiście bez ostrza przy boku, na plecach i tego szarozielonego na udzie. Zamrugałam kilkukrotnie niewierząc w to, co widzę. Spojrzałam w limonkowe oczy, a Lexa uśmiechnęła się do mnie w ten charakterystycznie cudowny sposób. Już chciałam rzucić się jej na szyję, ale wtedy poczułam dwie ręce oplatające mnie od tyłu.

Lucy: Kto to kotku?

Kommandor marszcząc brwi nie ukrywała negatywnych emocji, skanując uważnie sylwetkę Lucy.

Lexa: Kotku?

Ooo, o pytająca brewka i to spojrzenie nie wróży nic dobrego.

Lucy: Dowiem się kim jesteś?

Czy to są jakieś jaja? Życie lubi sobie ze mnie zadrwić.

Lexa: A i owszem.

Masz przejebane Gryffin...

Lexa: W tym świecie noszę miano. Aleksandry Woods...

Heda oparła dłoń na rękojeści miecza przyczepionego przy tali.

Lexa: ...oraz mieszkam w ów domostwie.

Lucy: Co ty wogóle bredz...

Chyba serio się wkurzyła.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz