89. Tarcza

565 24 13
                                    

Uwaga!

Flamekepa - członek zakonu płomienia

Miłego czytanka ☺️
____________

Lexa

Clarke: No Lexi zgódź się.

Blondynka wymawiając miękko zasiadła frontem na mych kolanach i próbując dodatkowo wpłynąć poczęła smyrać po mym karku opierając przedramiona na barkach.

Clarke: Będę grzeczna i obiecuje nie narobić żadnego przypału.

Do przekonywań dołączyła pieszczotę ust na mej szyji, jaką zmysłowo naznaczała mokrymi śladami.

Clarke: Przysięgam nie wychodzić poza teren obozu i informować cie, gdzie jestem na bieżąco...

Zsuwając dłoń z karku powędrowała nią pod me odzienie, aby przyjemnie poruszać po skórze pleców paznokciami.

Clarke: ...będziesz wiedzieć zawsze, gdzie się znajduje, z kim i co robie.

Zmieniając miejsce pobytu drugiej ręki rozpoczęła sunąc nią w dół zahaczając opuszkami o naskórek szyji, a dalej kierując się wcięciem górnego materiału w obrębie jednego obojczyka przez mostek dotarła do biustu.

Clarke: Do tego daje słowo, że wszędzie będę chodzić z Brodo i Kobu...

Obserwując rozbawiona starania niebieskookiej w przekonaniach, która zajęła się rozłączaniem spoiwa tkaniny przy mych piersiach zapewne w wiadomym celu, wspominałam, jak na przestrzeni czasów Clarke przejmowała wpływ nad mą postacią.

Skrupulatnie oczekiwała, aż otworze wnętrze przed nią bardziej i bardziej nie pośpieszając tempa rozwierania się przed jej zachwycającą osobliwością wejścia. Przypominając sobie, gdy błękitnooka z wolna przekraczała kolejne bramy mej głębi, w umyśle pojawiały się poszczególne i wiążące z ów działaniami sceny.

Z czasem Clarke udało się przeniknąć przez wszelkie tarcze, na których wielu jedynie kruszyło kopie. A ona w swej dobroci bez nachalności przesuwała się pod następne osłony otrzymując więcej adnotacji i kolejną cząstkę mnie na własność. Wszelkie mury, czy to zasłony nie stanęły jej na drodze upadając pod naporem jej uroku, dobroduszności oraz uczuć, o jakich może nigdy wprost nie konwersowałyśmy, jednako obie zdajemy sobie sprawę, cóż kryje się w naszych sercach.

Lexa: Możesz zaniechać czułostek Clarke...

Ma dziewczyna odrywając lico od mej skóry spojrzała obłędnie, dużymi i niebieskimi oczyma, którymi zachwycam się nieustanie odpływając w niby to morską toń ich barwy, ażeby spoglądać ku mnie z błagalnością we wzroku.

Lexa: ...decyzja już zapadła...

Na jeszcze mocniej proszące, a zarazem rzewne patrzenie błękitu nieboskłonu podczas nadal trwającego, lecz zbliżającego się zakończeniu sezonu calidi. Byłam skłonna poddać się wołaniom o aprobate jasnowłosej, jednak w ostatniej chwili otrzeźwiałam się odbudowywując zaporę zdrowego rozsądku.

Lexa: ...pozostaniesz w wieży dla własnego bezpieczeństw.

Clarke: Nie ma opcji, że będę tutaj bez c...

Clarke obstając przy swym splotła przedramiona na brzuchu tworząc mur oporu ku mym słowom, aczkolwiek nie zezwalając jej dokończyć użyłam stanowczego tonu wyrażając wewnętrzny sprzeciw na runięcie barykadzie swego postanowienia, pod parciem niezadowolenia zaistniałego na mlecznym obliczu.

Lexa: Polis to twierdza nie do zdobycia. Zapewniająca wszystko co niezbędne do bytu. Od jadła, po schronienia.

Unosząc posmutniałe lico mej niewiasty oraz równie nie pałając pozytywnymi odczuciami wejrzałam w jej spojrzenie wyrażające posępność.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz