26. I Nie Wódź Nas Na Pokuszenie

505 43 31
                                    

Clarke

Widziałam, jak Heda na mnie patrzy, odkąd zobaczyła po raz pierwszy tego wieczora. I w dodatku wcale mi to nie przeszkadzało, przez co nie mogłam się powstrzymać od pokusy, by się z nią podroczyć. A im więcej organizm przyjmował alkoholu, tym bardziej pragnęłam, aby zieleń jaką mnie oglądała, pogłębiała się.

Gdy piosenka dobiegała końca, chciałam wrócić do domu, ale nie sama. Chciałam znaleźć się tam z nią.

Clarke: Wracajmy do domu Lexa.

Lexa: Jesteś pewna?

Spojrzałam w oczy pełne ciepła i skinęłam na potwierdzenie. Cofnęła się o krok delikatnie pochylając i nie tracąc kontaktu wzrokowego podniosła moją dłoń muskając malinowymi wargami jej wierzchnią stronę.

Lexa: Dziękuję, że uczyniłaś mi zaszczyt, tańca z tobą Clarke.

Uśmiechnęłam się do niej, gdy się wyprostowywała, po czym znów pozwoliłam poprowadzić przez tłum do stolika, żeby pożegnać się ze znajomymi.

Oktavia: Serio nie zostaniecie dłużej?

Clarke: Nie, lecimy już.

Raven: A pamiętacie, gdzie zaparkowałyście sanki?

Monty: Ciekawe, czy renifery nie uciekły.

Oni się zaśmiali, a ja z Oktavią popatrzyłam na nich, jak na idiotów.

Lexa: Szczerze życzę ci cierpliwości Oktavio.

Powiedziała rozbawiona podnosząc i podając moją torebkę.

Oktavia: Wzajemnie Hedo.

Odpowiedziała omiatając mnie wzrokiem, za co wystawiłam jej jezyk.

Kiedy wyszłyśmy zadzwoniłam po taksówkę, na szczęście okazało się, że nie musimy długo czekać. Była to dobra wiadomość, bo pomimo że sprzecznie z wyobrażeniami Reyes i Montyego nie padał śnieg, to jesienna pogoda dawała o sobie znać lodowatymi powiewami. Stałyśmy niedaleko wyjścia, gdy ja paliłam papierosa, Heda oparta plecami i jednym butem o ścianę budynku z włożonymi do kieszeni rękami, przyglądała mi się intensywnie. Po zgaszeniu niedopałka podeszłam do niej.

Clarke: Zimno mi Hedo.

Lexa: Chodź tu Clarke.

Wyjęła dłonie z płaszcza i przyciągnęła mnie do siebie.

Lexa: Cieplej?

Potaknęłam przyciskając głowę do jej klatki, ale wtedy wpadłam na pomysł.

Lexa: Co pragniesz uczynić Clarke?

Zapytała, gdy rozpinałam jej jesionkę.

Clarke: Lepiej, żebyś nie wiedziała Hedo.

Uśmiechnęłam się figlarnie, ponownie widząc ciemniejącą barwę jej tęczówek. Wcisnęłam się pomiędzy materiał koszuli i długiej kurtki, aby po chwili poczuć jak szczelnie naciąga go na mnie i dodatkowo ruchem rąk rozgrzewa plecy.

Stałyśmy w takiej pozycji, dopóki nie przyjechał nasz transport. Brunetka pomogła mi wsiąść, a po zamknięciu drzwi, zajęła miejsce po drugiej stronie. Gapiąc się przez szybe, myślałam o jej dzisiejszym zachowaniu. Opiekuńczości nie mogę odmówić zielnookiej, ale tym razem było trochę innaczej. Jeszcze nikt inny nie zachowywał się w tak szarmancki sposób co do mnie.

A dodatkowo ten wzrok, przez który czułam się chciana, porządna i nie tylko... Chwilami miałam wrażenie, że rozbiera mnie bez użycia rąk. Odwróciłam twarz w jej kierunku, przyłapując na obserwowaniu. A to wszystko razem, zadziałało jak zapałka na bezyne. Siedziała po drugiej stronie, ale i tak znalazłam sposób.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz