36. (Nie)Randka

641 44 37
                                    

Clarke

Ooo... tak! To był genialny pomysł. Gryffin ty to jednak masz łeb na karku. Zamknęłam drzwi samochodu wyjmując z niego torbę z laptopem.

Lexa: Witaj Clarke.

Clarke: Hejka Hedo.

Oparłam się o maskę patrząc, jak wyrzeźbione ciało pręży się pod wpływem wykonywanych ćwiczeń.

Lexa: Jak ci minął dzień?

Clarke: Niczego sobie.

Ale teraz jest jeszcze lepiej Hedo. Stwierdziłam lustrując pół nagą sylwetkę pokrytą kropelkami potu.

Clarke: Czym dziś rozpieścisz moje kubki smakowe?

Lexa: Niestety byłam zbyt zajęta. Nie starczyło mi czasu, aby przygotować strawe.

Przystawiła butelkę wody do ust, gdy podchodziłam.

Clarke: Czyżbyś była tak zajeta graniem na pleyce z Monty. Że nie zrobiłaś obiadku Hedo?

Zapytałam, kiedy opalony policzek został wystawiony w moją stronę.

Lexa: Może.

Lekko musnęłam wargami ciemniejszą skórę na twarzy zielonookiej, po czym obie się zaśmieszkowałyśm. Wyobraźcie sobie widok Kommandor z padem w ręku na kanapie w waszym salonie. Nieźle co nie? A dokładając fakt, że krój ubrania odsłania jej mięśnie albo siedzi bez koszulki, sprawi że będziecie mieć taką samą minę jak ja.

Clarke: To co teraz oszamiemy?

Lexa: Pizza?

Clarke: Oke. Ale za karę ty ją zrobisz Hedo.

Odsunęłam się i weszłam do wnętrza domu z garażu. W sumie teraz garażo-siłowni. Ten pomysł chodził mi po głowie od tygodni. Wiedziałam, że gdy nie ma mnie, brunetka trochę nudzi się. Zamówiłam kilka rzeczy do treninowania i pozwoliłam jej na przerobienie części garażu na siłownię. Ma to swoje plusy. Wielkie plusy, bo po pierwsze Heda spędza mniej czasu w lesie i drugi, gdy parkuję mam możliwość podziwiania, jak sylwetka zielonookiej podawana wysiłkowi pracuje na najwyższych obrotach.

Lexa: Za karę?

Podniosła pytająco brew zawiązując fartuch.

Clarke: Tak.

Wskoczyłam na blat.

Lexa: Z czym ma być pizza?

Clarke: Zdaje się na twój gust Hedo.

Odpowiedziałam obserwując, jak brunetka wyciąga odpowiednie składniki i stawia je koło mnie.

Lexa: Clarke nawet o tym nie myśl.

Powiedziała stanowczo w czasie dolewania ciepłej wody do ukształtowanego otworu, niczym krater wulkanu z mąki.

Clarke: Za późno szopie.

Palcem upruszonym w mące przejechałam przez nos Kommandor zatrzymując się na jego czupku i dodatkowo uniosłam go, i ponownie przyłożyłam, żeby w rezultacie otrzymać jego zmarszczenie.

Lexa: Rozumiem, iż ponownie pragniesz rozpętać potyczkę między nami.

Clarke: Skąd takie przypuszczenie Hedo?

Tym razem zanurzyłam dwa palce w sypkim składniku i przeciągnęłam nimi po policzu, któremu dawałam buziaka na przywitanie. Takie zachowanie weszło już trochę w naszą codzienną rutyne. Zielonooka często jak miało to miejsce dziś wystawia buźkę i czeka, abym ją ucałowała.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz