25. Zatańcz Ze Mną

666 46 20
                                    

Clarke

Tego ranka obudziłam się rześka i wypoczęta od bardzo dawna. Ostatnio dręczą mnie koszmary z Finnem w roli głównej. Często śni mi się cała sytuacja pod czas, której nie dałam rady ocalić jednej z ważniejszych osób w moim życiu. O ile wspomnienia tamtego wieczoru dręczą przypominając o bezsilności. To obraz, w którym właśnie ja odbieram mu życie, przebijając ostrzem brzuch dobija ostatecznie. Przez sny nękacjące umysł nie mogę dobrze odespać i odpocząć. Budzę się z krzykiem i płaczem sama lub z trzymającej w swoich szponach męki ratuje mnie bliskość Hedy, która za każdym razem wytrwale otacza mnie swoją opieką. Pozwala wylać wiadra łez, które moczą jej ramie, wysłuchuje żali i w najwygodniejszym ułożeniu dla mnie daje ponownie odpłynąć w krainę Morfeusza. Nie wiem, skąd bierze tyle wyrozumiałości, bo nawet gdy struny głosowe nie mają już sił na krzyk, a ja otwieram zaszklone oczy i od razu biegnę do niej, w żaden sposób nie protestuje i czeka gotowa, aby ukoić mój ból sobą.

A skoro już mowa o zielonookiej dostojności, gdy tylko podniosłam powieki, napotkałam jej nadal pogrążony w śnie, zachwycający profil. Muszę to przyznać, jest słodka, kiedy śpi. Nigdy nie pomyślałabym, że określę takim przymiotnikiem potężną Hede, przed którą drżą i klękają tysiace. Ale tak prawdę mówiąc czuje, że przytulam się do na wpół przykrytego i ubranego ciała kochanej, pobłażliwej i nieco zbzikowanej Lexy. Po czasie i przeżyciach, czy innych ekscesach, jakim stawiłyśmy czoło razem. Mogę śmiało stwierdzić, że uwielbiam tą intrygującą, nieprzeciętną i dalej nie do końca dającą się poznać kobietę. U jej boku nie idzie nudzić się, ani być smutnym, a pod opiekuńczymi skrzydłami można być pewnym, że jest się bezpiecznym.

Lexa: Długo jeszcze masz zamiar mnie obserwować Clarke?

Zapytała nie zmieniając pozycji i nie pozwalając mi ujrzeć zieleni, która wpływa bardzo uspokajająco.

Clarke: Dopóki nie wstaniemy. 

Cichy pomruk i lekko podniesione kąciki ust upewniły mnie w przekonaniu, że brunetka nie  czuje się niekonfortowo, gdy podziwiam jej urode.

Lexa: Jak spałaś?

Clarke: Ciepło i wygodnie. A ty Hedo?

Lexa: Gdyby nie to że ktoś spychał mnie cały Księżyc i zabierał okrycie. Nie mogłabym narzekać.

Widzę, że komuś się tu zebrało na żarciki.

Clarke: Zawsze mogłaś iść do swojego pokoju.

Powiedziałam odrywając się od sylwetki zielonookiej.

Lexa: Prawda. Jednak posiadam świadomość, iż ten ktoś po pewnym czasie przybyłby za mną.

Tak chcesz grać?

Clarke: Skąd masz taką gwaracje szopie?

Wiem, że Kommandor nie lubi, gdy tak do niej mówię, ale skoro ona się zemną dażni. Dlaczego ja miałabym się powstrzymywać?

Lexa: Clarke upominam cie. Pamiętaj, z kim masz do czynienia.

Powiedziała próbując użyć gniewnego tonu, ale ja wiem, że wcale się na mnie nie złości.

Clarke: No a niby z kim?

Biorąc w palce kosmyk swoich włosów ukradkiem kierowałam dłoń wraz z nim, żeby posmyrać ją po niuchaczu. 

Lexa: Nawet o tym nie myśl Clarke.

Wypowiedziała stanowczo, zanim zdążyłam zrealizować swój plan.

Clarke: Skąd wiesz, co chciałam zrobić? Przecież nie widzisz Hedo.

Lexa: Przypominam ci. Heda wie wszystko.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz