Clarke
Tego ranka obudziłam się rześka i wypoczęta od bardzo dawna. Ostatnio dręczą mnie koszmary z Finnem w roli głównej. Często śni mi się cała sytuacja pod czas, której nie dałam rady ocalić jednej z ważniejszych osób w moim życiu. O ile wspomnienia tamtego wieczoru dręczą przypominając o bezsilności. To obraz, w którym właśnie ja odbieram mu życie, przebijając ostrzem brzuch dobija ostatecznie. Przez sny nękacjące umysł nie mogę dobrze odespać i odpocząć. Budzę się z krzykiem i płaczem sama lub z trzymającej w swoich szponach męki ratuje mnie bliskość Hedy, która za każdym razem wytrwale otacza mnie swoją opieką. Pozwala wylać wiadra łez, które moczą jej ramie, wysłuchuje żali i w najwygodniejszym ułożeniu dla mnie daje ponownie odpłynąć w krainę Morfeusza. Nie wiem, skąd bierze tyle wyrozumiałości, bo nawet gdy struny głosowe nie mają już sił na krzyk, a ja otwieram zaszklone oczy i od razu biegnę do niej, w żaden sposób nie protestuje i czeka gotowa, aby ukoić mój ból sobą.
A skoro już mowa o zielonookiej dostojności, gdy tylko podniosłam powieki, napotkałam jej nadal pogrążony w śnie, zachwycający profil. Muszę to przyznać, jest słodka, kiedy śpi. Nigdy nie pomyślałabym, że określę takim przymiotnikiem potężną Hede, przed którą drżą i klękają tysiace. Ale tak prawdę mówiąc czuje, że przytulam się do na wpół przykrytego i ubranego ciała kochanej, pobłażliwej i nieco zbzikowanej Lexy. Po czasie i przeżyciach, czy innych ekscesach, jakim stawiłyśmy czoło razem. Mogę śmiało stwierdzić, że uwielbiam tą intrygującą, nieprzeciętną i dalej nie do końca dającą się poznać kobietę. U jej boku nie idzie nudzić się, ani być smutnym, a pod opiekuńczymi skrzydłami można być pewnym, że jest się bezpiecznym.
Lexa: Długo jeszcze masz zamiar mnie obserwować Clarke?
Zapytała nie zmieniając pozycji i nie pozwalając mi ujrzeć zieleni, która wpływa bardzo uspokajająco.
Clarke: Dopóki nie wstaniemy.
Cichy pomruk i lekko podniesione kąciki ust upewniły mnie w przekonaniu, że brunetka nie czuje się niekonfortowo, gdy podziwiam jej urode.
Lexa: Jak spałaś?
Clarke: Ciepło i wygodnie. A ty Hedo?
Lexa: Gdyby nie to że ktoś spychał mnie cały Księżyc i zabierał okrycie. Nie mogłabym narzekać.
Widzę, że komuś się tu zebrało na żarciki.
Clarke: Zawsze mogłaś iść do swojego pokoju.
Powiedziałam odrywając się od sylwetki zielonookiej.
Lexa: Prawda. Jednak posiadam świadomość, iż ten ktoś po pewnym czasie przybyłby za mną.
Tak chcesz grać?
Clarke: Skąd masz taką gwaracje szopie?
Wiem, że Kommandor nie lubi, gdy tak do niej mówię, ale skoro ona się zemną dażni. Dlaczego ja miałabym się powstrzymywać?
Lexa: Clarke upominam cie. Pamiętaj, z kim masz do czynienia.
Powiedziała próbując użyć gniewnego tonu, ale ja wiem, że wcale się na mnie nie złości.
Clarke: No a niby z kim?
Biorąc w palce kosmyk swoich włosów ukradkiem kierowałam dłoń wraz z nim, żeby posmyrać ją po niuchaczu.
Lexa: Nawet o tym nie myśl Clarke.
Wypowiedziała stanowczo, zanim zdążyłam zrealizować swój plan.
Clarke: Skąd wiesz, co chciałam zrobić? Przecież nie widzisz Hedo.
Lexa: Przypominam ci. Heda wie wszystko.
CZYTASZ
Dwa Światy | Clexa
RomanceDwa odmienne światy. Nie to nie metafora. Planety są dwie. Albo i więcej. Znajdź mądrego, który odpowie. Dwie całkowicie inne kultury tak odrębne sobie. Tu współczesność, a tam? A tam cholera wie. Jedna, wielka zagadka cywilizacyjna owiana mrokiem. ...