Lexa
Atom: Kurwa, ale zimno.
Oktavia: Czego się spodziewasz półgłówku? Zima idzie.
Prawdalito kolejny sezon chyli się ku końcowi, jednakowoż w niczym to nie przeszkadza w rozkwicie więzi, jaką budujemy wraz z Clarke.
Clarke: Jak za rok będę się do ciebie tak chamsko zwracać.
Przekierowała cne licu frontem ku memu słuchowi.
Clarke: Jebnij mnie porządnie w łeb.
Zaśmiałam się mocniej przyciągając plecy mej niewiasty do tułowia.
Lexa: Nie wróżę nam tak owej przyszłości.
Clarke: Racja jesteś za mądra, żebym mogła użyć określenia z kontekstem głupoty.
Lexa: Zgadzam się, lecz nie to miałam na myśli.
Clarke: Wiem dziubku.
Oktavia: Już wymyziana Gryffin?
Użyła szorstkiego tonu patrząc wymownie na jasnooką i gasząc niedopałek.
Clarke: Spadam. Zanim wkurzy się na poważnie.
Przekręciła się przodem, a gdy podałam jej torbę leżącą uprzednio na masce, ucałowała czuło me usta i podążyła w ślad za szatynką, jaka czekała na nią niecierpliwie przy otwartym wejściu.
Atom: Nie wiem, jak ty to robisz Hedo, że Clarke je ci z ręki, ale szacun.
Gdybyś tylko znał prawde, kto kogo karmi.
Atom: Weź mi podsuń dobry myk.
Rozbawiona kręcąc głową na boki oderwałam się od nadkola z ideą, aby ruszyć w droge ku siłowni.
Atom: No nie bądź taka Hedo. Kumplowi nie doradzisz?
Lexa: Nie czynie niczego nad wyraz.
Zabezpieczając ciało pasem spojrzałam na szatyna i uruchomiłam pojazd.
Lexa: Jestem sobą. Clarke nie oczekuje ode mnie niczego ponadto.
Atom: I że niby działa?
Lexa: W naszym przypadku, owszem.
Atom: No ale wiesz. Prezenciki albo coś w tym typie pewnie jej robisz?
Lexa: Nie zaprzeczam. Jednak nie zostaje przez nią do tego nakłaniana. Kierują mną czyste chęci sprawiania jej przyjemności.
Atom: Laski. Nigdy ich nie zrozumiem.
Wsparł łokieć przy szybie, a brodę na wiązadle nadgarstka przykładając resztę dłoni do zrezygnowanego oblicza.
Lexa: Nie jesteś jedyny. Równie czasyma nie pojmuje Clarke.
Atom: I tak masz łatwiej.
Lexa: Naświetl mnie swe stwierdzenie.
Atom: Myślicie podobnie. No i ten...
Podrapał tył głowy z zakłopotaną miną, kiedy nie przenosząc wzroku uniósłam brew. Z czasem nie tylko ma dupeczka przywykłam i nauczyła się odczytywać me intecje, ale również i bliscy, czy znajomi.
Atom: Powiem prosto z mostu. Mali nie jesteśmy.
Skinęłam wstrzymując rumaki mechaniczne na czerwieni i spojrzałam na młodziana, który przed chwilą wypowiedział pewnie słowa, lecz teraz jego głos nie był już tak twardy.
Atom: Wiesz o co cho. Hedo...macie... Obie jesteście dziewczyny.
Lexa: Chodzi ci o co pełniowe krwawienie?
CZYTASZ
Dwa Światy | Clexa
RomanceDwa odmienne światy. Nie to nie metafora. Planety są dwie. Albo i więcej. Znajdź mądrego, który odpowie. Dwie całkowicie inne kultury tak odrębne sobie. Tu współczesność, a tam? A tam cholera wie. Jedna, wielka zagadka cywilizacyjna owiana mrokiem. ...