54. Obnażona

580 37 134
                                    

Lexa

Atom: Kurwa, ale zimno.

Oktavia: Czego się spodziewasz półgłówku? Zima idzie.

Prawdalito kolejny sezon chyli się ku końcowi, jednakowoż w niczym to nie przeszkadza w rozkwicie więzi, jaką budujemy wraz z Clarke.

Clarke: Jak za rok będę się do ciebie tak chamsko zwracać.

Przekierowała cne licu frontem ku memu słuchowi.

Clarke: Jebnij mnie porządnie w łeb.

Zaśmiałam się mocniej przyciągając plecy mej niewiasty do tułowia.

Lexa: Nie wróżę nam tak owej przyszłości.

Clarke: Racja jesteś za mądra, żebym mogła użyć określenia z kontekstem głupoty.

Lexa: Zgadzam się, lecz nie to miałam na myśli.

Clarke: Wiem dziubku.

Oktavia: Już wymyziana Gryffin?

Użyła szorstkiego tonu patrząc wymownie na jasnooką i gasząc niedopałek.

Clarke: Spadam. Zanim wkurzy się na poważnie.

Przekręciła się przodem, a gdy podałam jej torbę leżącą uprzednio na masce, ucałowała czuło me usta i podążyła w ślad za szatynką, jaka czekała na nią niecierpliwie przy otwartym wejściu.

Atom: Nie wiem, jak ty to robisz Hedo, że Clarke je ci z ręki, ale szacun.

Gdybyś tylko znał prawde, kto kogo karmi.

Atom: Weź mi podsuń dobry myk.

Rozbawiona kręcąc głową na boki oderwałam się od nadkola z ideą, aby ruszyć w droge ku siłowni.

Atom: No nie bądź taka Hedo. Kumplowi nie doradzisz?

Lexa: Nie czynie niczego nad wyraz.

Zabezpieczając ciało pasem spojrzałam na szatyna i uruchomiłam pojazd.

Lexa: Jestem sobą. Clarke nie oczekuje ode mnie niczego ponadto.

Atom: I że niby działa?

Lexa: W naszym przypadku, owszem.

Atom: No ale wiesz. Prezenciki albo coś w tym typie pewnie jej robisz?

Lexa: Nie zaprzeczam. Jednak nie zostaje przez nią do tego nakłaniana. Kierują mną czyste chęci sprawiania jej przyjemności.

Atom: Laski. Nigdy ich nie zrozumiem.

Wsparł łokieć przy szybie, a brodę na wiązadle nadgarstka przykładając resztę dłoni do zrezygnowanego oblicza.

Lexa: Nie jesteś jedyny. Równie czasyma nie pojmuje Clarke.

Atom: I tak masz łatwiej.

Lexa: Naświetl mnie swe stwierdzenie.

Atom: Myślicie podobnie. No i ten...

Podrapał tył głowy z zakłopotaną miną, kiedy nie przenosząc wzroku uniósłam brew. Z czasem nie tylko ma dupeczka przywykłam i nauczyła się odczytywać me intecje, ale również i bliscy, czy znajomi.

Atom: Powiem prosto z mostu. Mali nie jesteśmy.

Skinęłam wstrzymując rumaki mechaniczne na czerwieni i spojrzałam na młodziana, który przed chwilą wypowiedział pewnie słowa, lecz teraz jego głos nie był już tak twardy.

Atom: Wiesz o co cho. Hedo...macie... Obie jesteście dziewczyny.

Lexa: Chodzi ci o co pełniowe krwawienie?

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz