13. (Nie)Bezpieczeństwo

510 42 9
                                    

Clarke

Ja pierdole! To pierwsze co pomyślałam wjeżdżając na podjaz. Ktoś się włamał do naszego domu. Na ganku było mnustwo rzeczy. Drzwi otwarte na oścież, w ich dolnej części dziura, przez którą bez problemu mogłby przeczołgać się człowiek. Szybko zaparkowałam przed budynkiem i wysiadłam z auta.

Finn: Kurwa mać!

Z garażu wydostało się siarczyste przekleństwo w wykonaniu mojego chłopaka, już miałam podbiec w tamtym kierunku. Przez głowę przewinęły najczarniejsze myśli. Został zaatakowany albo siedzi związany na jakiśm krześle, albo jeszcze gorzej... Wszystkie obawy rozwiały się, gdy wyszedł przez otwartą bramę. Ufff.. Żyje i nie wygląda źle. Może oceniał straty i przez to ma niezadowolona minę i gniew na twarzy. Tylko dlaczego trzyma palca w buzi?

Clarke: Finn! Co się stało?

Finn: Przyjebałem sobie młotkiem po paluchach! To się stało.

Spojrzałam na niego zdezorientowana. A później ponownie zwróciłam wzrok na wejście mieszkania, z którego wybiegła radosna psina. Oparła się łapami o moją nogę, czekając na powitanie. Zaczęłam gładzić ją po głowie, patrząc na narzędzia leżące na werandzie. Co tu się dziej?

Clarke: Pokaż rękę. Nic sobie poważnego nie zrobiłeś? Może trzeba to opatrzeć.

Finn: Jest git. Nic mi nie będzie...

Odpowiedział niemiłym tonem. Zapewne był spowodowany bólem, który odczuwał. Brunet podszedł do mnie i cmokną w policzek.

Finn: Cześć księżniczko. Jak było w pracy?

Te słowa powiedział normalnym dla siebie głosem.

Clarke: Ciężko.. Ostatnio to norma... Finn, co tu się wyprawia?

Finn: Mały remoncik.

Luknęłam na niego podnosząc brew. Pociągnął mnie za rękę w stronę schodów.

Finn: Chciałem skończyć zanim wrócisz, ale w sumie przyda mi się pomoc.

No tak. Jest dziś wcześniej niż ja. To podejrzane... Zmrużyłam powieki i przeskanowałam go od stóp do głów.

Finn: Dlaczego tak na mnie patrzysz?

Wyszczerzył się.

Clarke: Zastanawiam się co przeskrobałeś.

Finn: Nic.

Odpowiedział wybierając z pudełka wkręty.

Finn: Urwałem się wcześniej z roboty, żeby w końcu zamontować drzwiczki dla Pumy.

Szczery uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Długo musiałam mu o tym zrzędzić. W sumie zaczęłam, gdy nasz pupil był jeszcze szczeniakiem. A teraz ma już ponad dwa lata... Ale nareszcie się doczekałam. Pochyliłam się w stronę kucającego chłopaka z wkrętarką w rękach, aby pocałować go.

Clarke: Jesteś kochany.

Jednak zanim zdążyłam to zrobić, dodał.

Finn: Stwierdziłem, że czas najwyższy. Będzie mogła wychodzić na podwórko, kiedy zechce. No i ty nie będziesz musiała łazić z nią do tego lasu...

Co kurwa?! O to mu chodzi! O nie, nie.

Clarke: Mogłam się domyśleć!

Fuknęłam mu nad uchem, przez co wypuścił z palcy śrubkę. Od kolacji ciągle marudził, że nie trawi Hedy. I lepiej byłoby dla mnie, gdybym skończyła z nią znajomość. Na początku puszczałam to mimo uszu. Ale co raz częściej przegina... A ja już mówiłam wiele razy, że nie zrobię tego, oraz że dla mnie temat jest skończony.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz