112. Wyprowadzam Się Do Matki

191 7 6
                                    

Uwaga!

Polecam zajrzeć też do rozdziału 6-10 i jeśli ktoś chętny do 109 niedawno przeszły tiuning. Pierwsze całkiem, późniejszy (na razie) odrobinę.
Oceńcie sami.

Skonsolidować - zjednoczyć
Bajdała - (w wolnym tłumaczeniu) gaduła
Bałwochwalstwo - (na potrzeby treści) bezkrytyczne uwielbienie czegoś lub kogoś
_________

Lexa

Kajna: Ściślej dokładać.

Wstrzymawszy chód u progu osobnej komnaty wyznaczonej względem błękitnookiej omiotłam służki umoralniane przez ochmistrzynię, wraz z mnogością rozwartych kufrów oraz trwający między owym ościenieniem rejwach.

Lexa: Ochmistrzyni...

Przywołując młódke z pełną otoką majestatu przywódcy przekroczyłam odrzwienie przedstawiając się w godnej dzierżonego przydomka odsłonie.

Lexa: ...gdzie przynależna ma?

Kajna: Pani w łaźni przebywa wszechwładna.

W rzeczy samej. Przecie mniej, więcej nastała pora przebudzenia jasnowłosej.

Lexa: Zawiadom o chęci konwersacji.

Po zestrofowanej mimiczności urzędniczki w sposobności określić zaistniałam humorowość niebieskookiej.

Kajna: Wanheda przykazała...

Pod naporem gromkiego spojrzenia słownictwo uchodzące z niespokojnego oblicza poczęło przekształcać się na zlęknione.

Kajna: ...aby odprawiać każdoraką podjętą przez cie próbę nawiązania kontaktu Kommandor.

Na orzekanie niepewnego w intonacji stwierdzenia mnie przejmowały rozdrażnione emocje, lecz to...

Clarke: I nie zmieniłam zdania.

...wydobywające się z obszaru odświeżalni, wspólnie z reprezentowaną postawą mej lepszej połowicy iściło się rozjątrzoną nieprzystępnością.

Clarke: Spakowałyście wszystko?

Marginalizując obecność mą pragnęła odzewu od uwijających się w pocie czoła pachołek.

Kajna: Większościowo pani.

Zerknąwszy na me oblicze to płochliwe pobieżyło ku zdeterminowanemu na równi z mym przypatrzeniem.

Lexa: Cóż zarządziłaś miła?

Pozostając w zajętej pozycji, nieopodal odrzwienia zażądałam objaśnień, lecz złotowłosa jeno obdarzywszy mnie nieukontentowanym zerknięciem ruszyła w stronice bagażu nakrywanego wiekiem, aby docisnąć je zasiadwszy na środku.

Clarke: Kobu! Chodź tu!

Kobu: Stawiam się na wezwanie.

Ujawniwszy przybycie swe na korytarzowej części w skonsternowaniu nie śmielił przekroczyć wejścia.

Clarke: No to się rusz...

Podskakując na obszernej skrzyni doparła pokrywę przyginając kręgi, ujęła skórzany pas zabezpieczający asortyment podeń.

Clarke: ...i pomóż mi zamknąć tą cholerną walizę!

Nawet ślepiec byłby w możności obeznania z wściekłotą blondynki.

Clarke: Transport gotowy?

Zapytawszy wojaka dociskającego kolanem klapę obok jej uda popraktykowała dopinać skórzane spojenie żelaznym bolcem.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz