78. Łap

640 35 160
                                    

Uwaga!!!

W następnych tygodniach bardzo prawdopodobne, że rozdziały zmniejszają swoją częstotliwość.

Tłumaczenie - > Bez zdziwka, jeśli w któryś weekend nie wleci post.

Przyjemnej lektury 💚
__________________________

Lexa

Clarke: Łap mnie Lexi!

Blondynka zwróciła mą uwagę odrywając się od drzewa i zeskakując z ostatniej gałęzi, a ja pędem, aby ją uchronić przed szwankiem z powodu wysokości znalazłam się pod jej posturą, oraz ostatecznie pochwyciłam w locie podkładając ramiona pod plecy i kolana.

Clarke: Możesz mówić, że na ciebie poleciałam.

Wielce rozbawiona poklepała mą klatkę piersiową otwartą dłonią w miejscu mostka.

Lexa: Raczej, iż spadłaś mnie z nieba Clarki.

Zachichotałyśmy, a Clarke złożyła przepełnionego słodyczą jej uroku całusa na mym poliku.

Clarke: Dobre masz teksty dziubku.

Błękit ranka, jakoby ten przebijający się między koronami wejrzał w me oczy, a jeśli miałabym wymówić swe odczucia. Pokwapie się o stwierdzenie, iż wdarł się w głąb mnie i złapał za serce.

Anya: Gotowe, by udać się na polowanie?

Skinęłam stawiając mą niewiastę na ziemi przy jednym z podprowadzonych przez przyjaciółkę wierzchowcy.

Anya: Pochwyć równie i to Lexo.

Na wydźwięk słów bratniej krwi odwróciłam się do niej frontem przejmując w powietrzu zmierzający ku mnie miecz.

Clarke: An a jakby złapała za ostrze, a nie rękojeść?

Lekko zirytowana niebieskooka popatrzyła wymownie na drugą jasnowłosą, której lico wyrażało rozbawienie.

Anya: Zachowaj spokój...

Przenosząc wzrok z mej dziewczyny generał ukierunkowała go na mą osobe.

Anya: ...Lexa posiadała wprawnego metora, jaki wyszkolił ją wielce.

Zasiadając we własnym siodle postanowiłam uczynić skośnookiej na przekór.

Lexa: Prawda, Tytus jest kompetentym nauczycielem i wpoił mnie wiele.

Zadrwiłam dając czytelne wskazówki Clarke, aby jak to się rzecze, ruszyła z kopyta.

Anya: Nie jego posiadałam na myśli.

Doszło nas jeszcze z tyłu, gdy w szybkim tempie oddalałyśmy się od pozostałych.

Clarke: O kim mówiła Anya?

Ciekawsko umiejscowiła spojrzenie na mnie, za to ja kierując konia w głąb lasu rozglądałam się za tropami.

Lexa: Stare dzieje. Nie warte, ażeby zaprzątać sobie nimi teraz głowy.

Zapewne na wydźwięk mego trochę bardziej niż chciałam oschłego tonu, błękitnooka zaniechała zadawania kolejnych pytań. Jak to się mówi w jej sferze łapiąc o co cho.

****

Po rozstawieniu sideł, oraz ustrzeleniu czegoś na obiad powróciłyśmy do naszykowanego już obozowiska przez strażników mej niewiasty.
Przypatrując się, jak Clarke chętnie chłodnie nauki od starszego z mężczyzn, przysiadłam przy ogniu obok przyjaciółki gładząc wilkokształtnego, który prosząc o to położył łapę na mym kolanie.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz