29. Jeszcze Nie

567 46 25
                                    

Lexa

Z dnia, na dzień coraz znojniej jest mnie wstrzymywać swe zapędy, a blondynka niczego nie ułatwia... Ooo...nie. Pozwala sobie na więcej i więcej wystawiając me wnętrze na ciężkie próby. Chcąc dać jej nauczkę wpadłam na koncepcję odwdzięczenia się z nawiązką.

Lexa: Co czynisz Clarke?

Zapytałam półtonem opierając ręce po obu stronach zwróconej plecami i pochłoniętej nad przygotowywaniem odzienia dla mej osoby jasnookiej.

Clarke: Miałaś tak nie robić Hedo!

Próbowała się odwrócić, ale tak łatwo nie będzie. By ją powstrzymać przywarłam swym ciałem do jej tyłu wyczuwając odpowiednio zaokrąglone kształty.

Lexa: To ty Clarke stwierdziłaś, iż mam zaniechać owego zachowania.

Dalej używałam głosu, który zauważyłam, że wywiera na dziewczynie spore wrażenie.

Clarke: Tak i byłabym ci wdzięczna, gdybyś w końcu się do tego zastosowała Hedo.

Poruszyła się niespokojnie ocierając pośladkami i łopatkami o mnie. Nie mogę zaprzeczyć to pobudzający czyn z jej strony.

Lexa: Rozważę twą prośbę...

Przeniosłam jasne kosmyki zaczesując je na lewy bark blondynki i umyślnie prowadząc dłoń tak, ażeby me palce miały jak najdłuższą styczność z wrażliwymi i przy tym przyjemnymi dla mych upodobań fragmentami jej ciała.

Lexa: Może mnie zachęcisz jakoś Clarke?

Zapytanie skierowałam prosto do ucha niebieskookiej muskając skórę jej szyji powietrzem, niby to przypadkiem. Czując jak zadrżała i przyśpieszyła oddech, poluzowałam swe objecia z wielkim żalem...

Clarka: A nie łaska zrobić tego z własnej woli dla mojego zdrowia?

Przekręciła się twarzą stając pomiędzy sidłami, jakie utworzyłam z ramion.

Lexa: Niech pomyślę...

Łaska, ale nadal mnie to bawi...

Lexa: Nie.

Odpowiedziałam niepokornie się do niej uśmiechając.

Clarke: Lexa nawet nie próbuj.

Zmierzyła ostrzegawczo mą postać.

Clarke: I ubierz się do cholery!

Dodała odrywając wzrok od mego torsu.

Lexa: A w czym zawadza ci widok mej nagości Clarke?

I gdzie te twe niepozwalające się zapomnieć tęczówki zerkają? Ooo nieładnie Clarke...

Clarke: Przeszkadza Hedo.

Lexa: Zatem oświec mnie.

Chwyciła odzienie leżące na przenośnym meblu wystawiając przed siebie.

Clarke: Zabieraj koszule i proszę wyjdź Hedo. Też muszę się przygotować.

Odebrałam tkanine dbając, aby nasze dłonie miały kontakt, przy patrzeniu pewnie w jej oczy.

Lexa: Dziekuje Clarke.

Z premedytacją wypowiedziałam godność blondynki, po czym napawałam się widokiem zatrzymującej się sylwetki, gdy zmierzała do garderoby. Nie wyszłaś z wprawy Lexa. Punkt dla ciebie.

Clarke: Bawi cie to Hedo co nie?

Zapytała powracając ku mnie.

Lexa: Poniekąd.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz