Lexa
Z dnia, na dzień coraz znojniej jest mnie wstrzymywać swe zapędy, a blondynka niczego nie ułatwia... Ooo...nie. Pozwala sobie na więcej i więcej wystawiając me wnętrze na ciężkie próby. Chcąc dać jej nauczkę wpadłam na koncepcję odwdzięczenia się z nawiązką.
Lexa: Co czynisz Clarke?
Zapytałam półtonem opierając ręce po obu stronach zwróconej plecami i pochłoniętej nad przygotowywaniem odzienia dla mej osoby jasnookiej.
Clarke: Miałaś tak nie robić Hedo!
Próbowała się odwrócić, ale tak łatwo nie będzie. By ją powstrzymać przywarłam swym ciałem do jej tyłu wyczuwając odpowiednio zaokrąglone kształty.
Lexa: To ty Clarke stwierdziłaś, iż mam zaniechać owego zachowania.
Dalej używałam głosu, który zauważyłam, że wywiera na dziewczynie spore wrażenie.
Clarke: Tak i byłabym ci wdzięczna, gdybyś w końcu się do tego zastosowała Hedo.
Poruszyła się niespokojnie ocierając pośladkami i łopatkami o mnie. Nie mogę zaprzeczyć to pobudzający czyn z jej strony.
Lexa: Rozważę twą prośbę...
Przeniosłam jasne kosmyki zaczesując je na lewy bark blondynki i umyślnie prowadząc dłoń tak, ażeby me palce miały jak najdłuższą styczność z wrażliwymi i przy tym przyjemnymi dla mych upodobań fragmentami jej ciała.
Lexa: Może mnie zachęcisz jakoś Clarke?
Zapytanie skierowałam prosto do ucha niebieskookiej muskając skórę jej szyji powietrzem, niby to przypadkiem. Czując jak zadrżała i przyśpieszyła oddech, poluzowałam swe objecia z wielkim żalem...
Clarka: A nie łaska zrobić tego z własnej woli dla mojego zdrowia?
Przekręciła się twarzą stając pomiędzy sidłami, jakie utworzyłam z ramion.
Lexa: Niech pomyślę...
Łaska, ale nadal mnie to bawi...
Lexa: Nie.
Odpowiedziałam niepokornie się do niej uśmiechając.
Clarke: Lexa nawet nie próbuj.
Zmierzyła ostrzegawczo mą postać.
Clarke: I ubierz się do cholery!
Dodała odrywając wzrok od mego torsu.
Lexa: A w czym zawadza ci widok mej nagości Clarke?
I gdzie te twe niepozwalające się zapomnieć tęczówki zerkają? Ooo nieładnie Clarke...
Clarke: Przeszkadza Hedo.
Lexa: Zatem oświec mnie.
Chwyciła odzienie leżące na przenośnym meblu wystawiając przed siebie.
Clarke: Zabieraj koszule i proszę wyjdź Hedo. Też muszę się przygotować.
Odebrałam tkanine dbając, aby nasze dłonie miały kontakt, przy patrzeniu pewnie w jej oczy.
Lexa: Dziekuje Clarke.
Z premedytacją wypowiedziałam godność blondynki, po czym napawałam się widokiem zatrzymującej się sylwetki, gdy zmierzała do garderoby. Nie wyszłaś z wprawy Lexa. Punkt dla ciebie.
Clarke: Bawi cie to Hedo co nie?
Zapytała powracając ku mnie.
Lexa: Poniekąd.
CZYTASZ
Dwa Światy | Clexa
RomanceDwa odmienne światy. Nie to nie metafora. Planety są dwie. Albo i więcej. Znajdź mądrego, który odpowie. Dwie całkowicie inne kultury tak odrębne sobie. Tu współczesność, a tam? A tam cholera wie. Jedna, wielka zagadka cywilizacyjna owiana mrokiem. ...