86. Sprawa Osobista

567 33 52
                                    

Uwaga!

Witam, witam i o zdrówko pytam 😊

Jak tam po wakacjach? Ktoś tęsknił? Cieszycie się z nowego posta?

Na potwierdzenie, że nie zapomniałam i myślę o kontynuacji, wstawiam kolejny rozdział. Jeśli, jak dziś znajdę trochę czasu pojawi się następny.

A teraz nie przedłużając - > PRZYJEMNEJ LEKTURY! 💚
_______________

Clarke

Clarke: Lexi, nie proszę.

Odwróciłam głowę w bok widząc chichrającą się brunetke przez moje marudzenie.

Lexa: Już dawno powinnyśmy być w podróży słońce.

Heda stojąc oparta o stół ze skrzyżowanymi ramionami i wesołkowatym uśmieszkiem patrzyła na mnie.

Clarke: To twoja wina.

Lexa: W jakiż to sposób pragniesz zrzucić całe brzemię na me barki?

Clarke: Normalny.

Założyłam ręce na brzuch wystawiając język zielnokieiej, na co ta z głupkowatym nastrojem poruszyła brwiami robiąc wielki zaciesz i wlepiając ciemniejące patrzałki na mój biust.

Clarke: Mało ci po wczorajszej nocy?

Bingo Gryffin.

Lexa odbiła się od blatu i z podjaranymi ślepkami kocim krokiem zaczęła podchodzić. Chcąc ją skusić w jeszcze większym stopniu i odłożyć wyjście z łóżka w czasie, jak najbardziej się da, odkryłam futrto wzdłuż lewej części ciała.

Lexa: Czyżby cię coś pokąsało podczas księżyca Clarki?

Taaa taki wielki komar co teraz z zadowoleniem składa pocałunki na malinkach, które w nocy z premedytacją robił na mojej skórze.

Clarke: Bawi cie to misiu?

Podniosłam szczękę wojowniczki odrywając ją od mojego dekoltu, który był zasypany w pieczątkach.

Lexa: Ależ skąd? Jednako nie posiadam zamiaru ukrywać, iż raduje wielce.

Puściła mi oczko rabując buziaka z ust i kolejny raz wróciła do pozostawionych na mnie znakach skupiając się tym razem na tych na brzuchu.

Clarke: W sumie ja też nie będę narzekać.

Z zadowoleniem popatrzyłam na swoje dzieło, które zostawiłam na leksowej szyji przymaskowane odrobine włosami.

Lexa: Nie jesteś obolała?

Zmierzając coraz niżej wargami uśmiechnęła się cwaniaczo i o ile ją to bawi, mnie nie koniecznie.

Clarke: Mogłaś być delikatniejsza i bardziej uważać na mnie.

Lexa: A zatem to także ma wina?

Przekręcając mnie bardziej bokiem zaczęła ostrożnie przejeżdżać dłonią od pośladka w dół na udo, gdzie znajdowały się kolejne znaki po naszym wieczorze i w żadnym wypadku nie były wytworem ust.

Clarke: No przecież nie moja. To ty nabrałaś ochoty na mizianko w korytarzu.

Pewnie chcielibyście wiedzieć, co działo się później lub najlepiej być świadkiem, kiedy ukoptane wróciłyśmy do gmachu. Nie mylę się, co nie?

Lexa: Nadmienię jedynie, iż nie kazałam ci opierać się o barierkę.

Przenosząc pocałunki z jednego uda na dolną część drugiego, zaczęła się piąć powrotnie w górę i co rusz odkrywała z tutejszej pościeli więcej fragmentów mojej popieczątkowanej skóry.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz