Uwaga!!!
Fragmet opowiadania zawiera treść z plusikiem 😉
Przyjemnej lekturki życzę. 😏
_____________Lexa
Clarke: Teraz spacer jest dużo przyjemniejszy.
Patrząc na rozradowaną złotowłosą przyznałam jej rację, gdy to po znojnym czasie w sezonie glacies jako ukazujący już rychłe nadejście aprikus rozpromieniona wedle jego nastania Clarke na nowo równie poczęła rozkwitać, niby najpieknieszy pąk kwiatowy.
Clarke: Cieszę się, że mnie namówiłaś dziubku.
Oplatając me ramię niczym pnącze pień niebieskooka przywarła do mej postury patrząc bławatkowej barwy tęczówkami, a spierając bok głowy na mym barku uśmiechnęła się w wyśmienitym nastawieniu.
Lexa: Wszystek, byleby twe wargi o makowej strukturze wyrażały zadowolenie słońce me.
Clarke: Nie potrzeba do tego wiele.
Formując pytającą mimike wejrzałam na mą niewiastę, jaka przykucnęła przy rabacie z pierwszym kwieciem, które przebijało się z kiełkami jeszcze w czasie ostatnich śniegów, aby zachwycić się ich słodką wonią, złudnie przynoszącą na myśl jej własny aromat.
Clarke: Wystarczy, że...
Zrywając ametystowej barwy rozłożysty kielich podniosła się podchodząc z ckliwym wyrazem na jasnym obliczu, ażeby przystawić pachnącą część roślinną do mego narządu powonienia.
Clarke: ...mam ciebie...
Obracając łodygą w palcach złotowłosa uśmiechnęła się w rozbawieniu z dosadnym ukontentowaniem, gdy to pręciki pyłkowe podrażniając mą skórę przy zataczaniu kręgu sprawiły niezadowolenie na rysach.
Clarke: ...kochany szopku.
Obdarowywując polik czułym całusem, Clarke z uroczą mimiką poczęła opuszkiem delikatnie pozbywać się żółtego nalotu z mego nosa, a to jedynie więcej ją rozrzewniło.
Lexa: Czemuż zezwalam tobie na całokształt figli, jaki tylko wykiełkuje w twym umyśle?
Wzdychając i udając nieco poirytowaną spojrzałam na mą wybrankę na, co ze śmiechem ponownie objęła me ramię jedną ręką, drugą wkładając kwiat za me ucho.
Clarke: Bo masz do mnie słabość...
Poprawiając do odpowiedniej formy fiołkowe kwiecie, aby komponowało się z mym włosiem, zerknęła ku mnie, a widząc jej lico nie byłam w stanie zaprzeczyć.
Clarke: ...jak pszczółka do nektaru.
Lexa: Przyrównujesz mą postać do owada najdroższa?
Kontynuując przechadzkę trudno było mnie oderwać oczu od piękna oraz kunsztu matki natury, którym żywym dowodem jej zdolności przejawia się Clarke.
Clarke: A siebie do słodkiego przysmaczka bzykającego robaczka.
Patrząc na cie chętnie skosztowałabym, choćby ambrozji z twych warg, aby upijać się nią do nieprzytomności, a wymawiając po prawdzie rozsmakowałabym się w całej mierze naszej więzi.
Clarke: Przejdziemy się aleją róż?
Przystając na rozwidleniu blondynka spojrzała w stronę wypuszczających świeże listowie krzewników uformowanych w tunel przez dzierżący obowiązek pieczy nad obszarem botanicznym.
Lexa: Na owy czas szpaler różany jeszcze nie przykuwa uwagi w tak znaczącym stadium jako późniejszym czasem.
Zastygając wzrokiem na ustach o odcieniu wspomnianych i będących symbolem uczuć rozgałęziających się w mym sercu ku Clarke krzewów postanowiłam, iż nie zawiodę jej nadzieji i zgodzę się na takową idee, bodajby ujrzeć zarys szczęścia utworzony z nich.
CZYTASZ
Dwa Światy | Clexa
RomanceDwa odmienne światy. Nie to nie metafora. Planety są dwie. Albo i więcej. Znajdź mądrego, który odpowie. Dwie całkowicie inne kultury tak odrębne sobie. Tu współczesność, a tam? A tam cholera wie. Jedna, wielka zagadka cywilizacyjna owiana mrokiem. ...