Uwaga!
Rozdział zawiera sporą ilość wulgaryzmów.
______________Lexa
Zalegając w łożu przyglądałam się mej niewiaście, która zwrócona do mnie plecami nadal pogrążoną była w głębokim śnie. Tego księżyca obie nie zaznałyśmy spokoju. Puma biegając po całym domostwie głośno alarmowała, iż na zewnątrz coś się wyprawia. Do tego w sąsiedztwie odbywała się huczna biesiada, jaką pomimo zamkniętych otworów rezydencji doskonale dawało się dosłyszeć.
Clarke kilka raz zasypiała i budziła się naprzemian opuszczając sypialnie bez słowa w wielkim niezadowoleniu. Zdając sobie sprawę, iż pozostała odpowiednia liczba palcy do wybudzenia się blondynki, bezszelestnie odsunęłam się od dziewczyny. Niespokojnym ruchem odwróciła się zapewne w poszukiwaniu mej osoby z pomarkotniałym dźwiękiem oraz chmurnym grymasem na licu. Po upewnienia się, iż nadal drzemie, wraz z wilkokształtnym zeszłam do jadłodajnego pomieszczenia, by przyrządzić ulubione danie mej dobrodusznej laski.
Lexa: Słońce pora wstać.
Odstawiwszy tace na materac ległam obok janookiej budząc ją pocałunkami pozostawianymi na ramieniu.
Clarke: Jeszcze chwila.
Mruknęła naciągając okrycie na swą rękę. Z powodu, iż odebrała mi możność kontaktu z jej kończyną, obrałam inny obszar do całowania.
Clarke: Lexa przestań.
Nałożyła poduszkę na twarz ponownie pozbawiając mnie dostępu do delikatnego naskórka.
Lexa: Clarki musisz wstać. Wiesz, że innaczej nie wybudzałabym cie.
Clarke: Kurwa mać!
Próbowała gwałtownie się wyprostować, a z racji iż byłam pochylona nad jej sylwetką, jak to się mówi wyjechała mi z główki.
Clarke: Ja pierdole serio Hedo?
Opadła zirytowana na leże pocierając czaszkę, po czym odwróciła się tyłem.
Lexa: Nic ci się nie stało?
Zajrzałam przez ramię dziewczyny, aby upewnić się czy nie doznała krzywdy.
Clarke: Nie.
Wypowiedziała chłodno spoglądając jednym, otwartym okiem na mnie, a następnie przeniosła wzrok na wskaźnik czasu.
Clarke: O cholera!
Odepchnęła mą postać zrywając się, przy czym zrzuciła śniadanie z łoża.
Clarke: Czemu mi nie powiedziałaś, że jest tak późno?
W szybkim tempie pozbywając się mej koszulki, w której spała, spojrzała w mą stronę rozeźlonym wzrokiem.
Lexa: Przecie budziłam cie Clarki.
Odpowiedziałam nieco rozbawiona również stając na równe nogi i przyglądając się rajcownej figurze błękitnookiej, gdy stojąc jedynie w bieliźnie śpiesznie wybierała odzienie do pracy.
Clarke: I co się tak gapisz Hedo?
Zmarszczyła brwi naciągając materiał jasnych, przyległych spodni i karcąco wpatrując się we mnie przewróciła oczyma wyciągając górną część odzienia.
Lexa: Pójdę przygotować ci strawę na później.
Clarke: Ta.. Jak se tam chcesz.
Podeszłam do niebieskookiej z zamiarem złożenia powitalnego pocałunku na mlecznym licu, lecz gdy z impetem odwróciła się, wpadając na mą posture kolejny raz uniosła ton głosu.
CZYTASZ
Dwa Światy | Clexa
RomanceDwa odmienne światy. Nie to nie metafora. Planety są dwie. Albo i więcej. Znajdź mądrego, który odpowie. Dwie całkowicie inne kultury tak odrębne sobie. Tu współczesność, a tam? A tam cholera wie. Jedna, wielka zagadka cywilizacyjna owiana mrokiem. ...