12. Lexa

667 44 3
                                    

Clarke

Nareszcie mamy lato! Kocham ten czas. Ciepłe, długie dni, na które tak czekałam, zjawiły się napawając swoim urokiem. Chociaż teraz dłużej Słońce góruje na nieboskłonie, nie mam za dużo okazji na cieszenie się tą porą roku. Co prawda Tomm przejął część pracy od Finna, jednak zajmuje się głównie papierologią ze względu na stan zdrowotny. To oznacza, że mój chłopak dalej ma ręce pełne roboty nadzorując i pomagając ekipie. Po mimo że ma teraz nieco mniej obowiązków to okres, który nadszedł sprzyja jego czasochłonnemu zatrudnieniu. Natomiast mnie wraz z Oktavią doszczętnie pochłoneło nowe zlecenie. Staramy się, jak tylko możemy, aby wszystko było na najwyższym poziomie. Kontrahentem jest firma mająca filie nie tylko w kraju, ale także zagranicą. To dla nas ogromna szansa do zaistnienia na skali światowej. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, może okazać się największym sukces tego roku, a nawet i w całej dotychczasowej karierze. Jak kiedyś wspomniałam dobrze być własnym szefem, ale czasami wiąże się to z ciąglym ślęczeniem nad projektem i papierami niezliczonymi godzinami, zarywaniem nocek, brakiem czasu na cokolwiek, oraz zmeczeniem. Zamiast cieszyć się wakacjami, jak pozostali, normalni ludzie, ja siedzę z O i ciągle coś poprawiamy, zmieniamy, wcielamy w życie nowe pomysły. Przez nawał zajęć, jakie na mnie spadły, mniej czasu mogę poświęcić Hedzie, która jednak po wytłumaczeniu wszystkiego, nie ma mi tego za złe. Czym chociaż ona nie przystwarza dodatkowych zmartwień, które ostatnio nawiedzają moje myśli. Chwilę spędzone z zielonooka choć znacznie ograniczone, rekompensują cały ten bałagan. W obecności tej niesamowitej kobiety, mogę pozwolić sobie na moment wytchnienia i relaksu. Gdy tylko ją widze, czuję jak cały szajs znika. Nie przejmuje się niczym co czeka mnie po zakoczonej wizycie. Wojowniczka przy spotkaniu skupia doszczętnie moją uwagę na sobie, chociaż pewnie nawet tego nie podejrzewa.

Clarke: Mam dość na dziś! Poddaję się.

Oktavia: Rozumiem cie Gryffin.

Powiedziała odrywając oczy od ekranu i rozciągnęła spięte mięśnie na fotelu, masując kark.

Clarke: Po co nam to było Okti?

Okavia: A jak inaczej chcesz zapłacić rachunki i jakoś żyć?

Jak zwykle racjonalne myślenie przejęło kontrolę nad umysłem szatynki.

Clarke: Coś w tym jest..

Oktavia: No właśnie, więc nie marudź. Myślisz, że nie wolałabym teraz opalać się na leżaku sącząc drinka z parasolką? Zamiast siedzieć tu z nosem utkwionym w tym.

Podniosła do góry otwarty segregator, który miała na swoim biurku.

Clarke: Nie marudzę. Ale mózg mi się już od tego wszystkiego lasuje.

Oktavia: Nawet nie mów. Moje styki już się przepaliły.

Pocierając palcami pulsa, pochyliła twarz w stronę drewnianego mebla, opierając na nim łokcie.

Clarke: Dobrze, że jutro niedziela.

Oktavia: Zgadzam się z tobą w stu procentach.

Clarke: Reyes dzwoniła i pytała, czy wpadaniemy z chłopakami do niej na domówkę.

Oktavia: Odpadam. Atom zabiera mnie poza miasto.

Nie wyglądała zbytnio na szczęśliwą z tego powodu. Nie zapytałam w prost jedynie wyraz twarzy, jaki jej posłałam, zdradzał zaciekawienie i nieme pytanie.

Oktavia: Wyglądasz, jak Heda. Przemaluj jeszcze włosy, nałóż czarną farbę i kup miecz, a nie rozróżnie was.

Clarke: Nie rozumiem o co ci chodzi.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz