68. Nie Potrafię

562 37 40
                                    

Clarke

No to tak na szybko.

Od kiedy Lexa wróciła do mnie, minęło już trochę czasu, który głównie poświęciłyśmy na przygotowania do przeniesienia się w jej strony. Z mijającymi miesiącami pod nadzorem Hedy poprawiła się moja kondycha i muszę przyznać, że czuję się o wiele lepiej i zdrowiej. Rzadko spożywamy alko, no i w sumie nie pamiętam, kiedy jadłam jakiegoś kebsa, maka, czy innego fastfooda. Teraz można powiedzieć, że przeszłyśmy całkowicie na dietę Trikru. Nie zaprzeczam, bardzo smakują mi dania według przepisów plemeina mojej dziewczyny i wcinam, aż się uszy trzęsą.

Duża dawka aktywności fizycznej też przynosi niemałe korzyści nie tylko w wyglądzie, ale i w samopoczuciu. No ale jak to bywa w życiu, zawsze jest, jakieś ale. Mówię tu o zmęczeniu, jednak odłóżmy to na później.

Teraz muszę wam się jeszcze do czegoś przyznać. Zauważyłam, że pod wpływem boskości Lexy ciężko mi się jej przeciwstawić, ale znalazła się jedna rzecz, w jakiej nie umiemy dojść do kompromisu.

****

Lexa

Clarke: Hedo!

Lexa: Nadstawiam ucha me słońce.

Rozbawiona ponownie czmychnęłam spod rąk mej blondynki, które po raz wtóry próbowały mnie pochwycić.

Clarke: Przestań się ze mną bawić!

Lexa: Przeto nie czynię tego w najmniejszym stopniu.

Stanęła po przeciwnej stronie kanapy z mało zadowolonym licem.

Clarke: To skończ mi uciekać.

Ani mnie się śni.

Lexa: Czemu to? Dodatkowa i niewielka doza wysiłeku nikomu jeszcze nie zaszkodziła.

Clarke: Ja cie uszkodzę, jak nie przerwiesz biegania w koło sofy!

Jak sobie życzysz Clarki. Uśmiechnęłam się niepokornie do jasnowłosej, aby od razu po tym żwawo udać się ku wyjściu z domostwa.

Clarke: Lexa nie drażnij mnie!

Dosłyszałam większą irytację niebieskookiej, która puściła się pędem za mą osobą wybiegając na podwórze.

Lexa: Nie posiadam zarzucanego postemku na celu.

Oparłam przedramiona na dachu pojazdu patrząc wprost w rozgniewany wzrok Clarke znajdującej się po drugiej stronie.

Clarke: To dlaczego to robisz?

Lexa: Frasunek o twe zdrowie zmusza mnie ku temu.

Jasnooka wartko podążając w mym kierunku nakłoniła mnie, abym uczyniła w podobnie, ażeby uniemożliwić jej pojmanie mej osoby.

Clarke: To przestań się martwić, i zatrzymaj się w końcu do cholery!

Ahhh Lexa ta niewiasta owinęła cie wokół najmniejszego palca, na którego skinienie wskoczyłabyś w największy pożar.

Clarke: No nareszcie.

Wkładając dłonie do skrytki odzienia na mym brzuchu, spokojnie stałam oczekując, aż niebieskooka znajdzie się przy mej postaci.

Clarke: Mogę odzyskać już moją własność?

Lexa: Pragnę wspomnieć, iż co twe to me.

Clarke: Ale ty nie palisz.

Lexa: Twa pamięć szwankuje Clarki?

Clarke: O co ci chodzi cwaniaczku?

Lexa: Sama zaszczepiłaś we mnie upodobanie, aby od czasu, do czas dla relaksu, czy to inaczej mówiąc wyluzowania, bądź poprawy nastroju zajarać lolka.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz