1. Tunel

3.2K 61 23
                                    

Hej, fajnie, że jesteś!

Przed tobą trudna mowa, masa wątków oraz różnych wydarzeń. Kupa śmiechu, trochę smutku, wraz z wielomianem niewiadomych, czy trzymających w napięciu scen.

Nie zraź się od razu przez łamańce językowe, bo - jak w życiu - uwierz.
Warto!

___________

Lexa

Strugi płynnej posoki, bolesne jęki, szczęk żelaza, trupy, woń kostuchy dosłownie otaczają zewsząd.

Brodo: Uchyl postury Kobu!

Bitwa dobiega końca, niby zwolniona przez łucznika strzała dopadająca czychającego na jednego z mego plemienia.

Kobu: Oby mocarny byt twą dusze przyjąć raczył. Nie uwzględniając haniebnej próby pozbawienia egzystencji zza pleców na wzór młodzika godzącego klatkę piersiową napastnika.

Wojownicy mej krwi bez zawahań wykańczają resztki rozpieszchłej armii ludzi Lodu.

Maksymo: Choć z zamrozkowego szczepu wywodzenie bierzesz...

Zamachnąwszy się odgórnie zatopił klingę w torsie przeciwnika padającego na glebę po uprzednim, precyzyjnym cięciu naniesionym skośnie atoli rozpoławiającym umundurowanie.

Maksymo: ...z honorem poległeś.

Znajduje się w centrum potyczki brudna od krwi wrogów, jacy odeszli za sprawunkiem mego miecza. Zmęczenie daje się we znaki, broń i naramiennik zaczynają ciążyć, lecz nie mogę jeszcze odłożyć ich na miejsce spoczynku.

Roan: Konia wedle mego indywiduum!!!

Gustus: Heda patrzaj!

Przyboczny siłując się z władającym siecznym orężem odpycha nieprzyjaciela wskazując osamotnionego młodzieńca, który wyczołgawszy sylwetkę spod znieruchomiałego wierzchowca ukazuje pobratymcom swe położenie.

Gustus: Carewicz uchodzić pragnie!

Kątem oka dostrzegam obalonego w błotną maź Roana. Doń zaś podjeżdża bojownik prowadzący siwka dla księcia.

Wojownik Trikru: Nie przypuszcze, ażeby zbiegł!

Jeden z komendnych przedziera się ku pierworodnemu carowej Azgedy pokonując po drodze dwóch barykadujących dostęp. Atakując że wściekłością nastawia włócznie w stronę pretendenta do lodowego tronu. Azgedczyk uskakuje jednak własnoręcznie wbijając ostrze w brzuch przybocznego. Przebijając piechura na wylot, kolejno prędko wyciągając klinge chwyta za wodze, by zasiąść na grzbiet zwierzęcia.

Lexa: Co tchu w piersi Bucefale!

Bez namysłów ruszam raźno za królewiczem w pościg, wtem ku mnie rzuca się człek z dzidą, jakiemu pewnym manewrem ostrej głowni ścinam głowę.

Lexa: Prędzej, abyśmy nie zgubili następcy w rejwachu potyczki.

Nie oglądam się poruszając ostrogami na końskich bokach, przez co ogier wzmga chód rwąc tropem celu, którym przedstawia się niknący pośród walczących potomek monarchini.
Może być sprzyjającą kartą przetargową w trwającej wojnie. Mym asem w rękawie. Choć posiadam świadomość, iż Nija w stanie jest poświęcić nawet własne dziecie i wygrać za wszelką cenę.

Bojar: W kniei zgubim pościg!

Przyszły zwierzchnik rodu wiecznych zmarźlin wraz z trzema przybocznymi przedziera się w osłonę pni porastających puszczę ziem mego narodzenia, gdy ja obmyślam plan. Z eskortą powinnam poradzić sobie bez większych zakłopotań, aczkolwiek aspirujący do korony... Domniemuje, iż tak łatwo się nie podda.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz