55. Zawsze

660 36 302
                                    

Lexa

Lexa: Jak się miewa me słońce tego poranka?

Przyłożyłam bok głowy do tej należącej do mej blondynki, która wybudziła się formując usta w sympatyczny uśmiech, jaki nieodmiennie sprawia w mym wnętrzu przyjazne doznania.

Clarke: Z tobą zawsze czuje się dobrze Lexi.

Przełożyła swą lewicę do mego boku przyciskając mą postać frontem do swego tyłu.

Lexa: Nie zaprzeczę posiadam podobne odczucia względem twej bliskości.

Clarke: Chcesz mi słodzić od samego rana?

Lexa: Przy każdej okazji po sam kres doczesności.

Zachichotała przekręcając się ku mnie i jak to w zwyczaju mając przyległa ciałem do mego, a jej kończyny wylądowały nań.

Lexa: Czyżbyś zdążyła odczuć braki mej osoby w trakcie wypoczynku Clarki?

Clarke: Może troszeczkę się stęskniłam.

Uraczyła mnie całusem w polik.

Clarke: Dzień dobry dziubku.

Z ubiegiem czasu nic nie uległo zmianie, nasze powitania, oraz miana, jakimi się obdarzamy wciąż są tymi samymi.

Lexa: Witaj Clarke.

Ponowiłam ruch nieustannie kuszących me doznania pełnych warg mej laski.

Clarke: Co zjemy na śniadanko?

Lexa: A na co posiadasz ochote?

Clarke: Teraz?

Zapytała ciekawsko i nieczekając naparła na mą sylwetkę sprawiając, iż ległam na plecy, a Clarke rozgaszczając się wygodnie na biodrach pochyliła się nad mym licem.

Clarke: Jak zawsze na ciebie Hedo.

Wypowiedziała przytłumionym głosem, aby złożyć w hojnym darze mym spragnionym żądzom słodycz swych ust.

****

Clarke: Wychodzisz Hedo?

Skąd to zdziwienie?

Lexa: Toż mamy piątek.

Wyszła z jadłodajni opierając wabiącą figurę o futrynę, a nieodmiennie nie będąc w stanie powstrzymać się wodziłam wzrokiem po mej tak samo zachwycającej niewiaście, jakobym oglądała ją przy pierwszym spotkaniu.

Clarke: Fakt. Ale myślałam, że dziś odpuścisz trening.

Podeszła zakładając szal mnie na kark, po czym pociągając za końce zbliżyła nasze lica w niezmiennym, upojnym, oraz odznaczającym się pragnieniem bliskości pocałunku.

Lexa: Przeto za moment zjawią się dziewczyny. Nie będziesz się nudzić.

Clarke: Pewnie masz rację, ale i tak wolałabym spędzić czas z tobą.

Opasając tkaniną dokładnie mą szyję ułożyła dłonie na barkach patrząc w oczy swymi, podniebnymi, jakie wysyłały w mym kierunku dobroć i ciepło, a to nieprzerwanie ujmuje mą osobę w Clarke.

Lexa: Tak więc może również rozpoczniesz trenować?

Clarke: Gdybym miała chodzić z tobą na siłkę. Nie mogłabym się skupić i oderwać wzroku od ciebie przystojniaczku.

Posmyrała mą brodę opuszkami, a następnie sunęła nimi po dolnej wardze wpatrując się z łaknieniem.

Lexa: Jeszcze kiedyś cie nakłonie Clarke.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz