Rozdział pt. "Wianek" z dedykacją dla najwiernieszej czytelniczki.
Wszystkiego najlepszego króliczku. 🐇
_________________________
Lexa
Anya: Jak dobrze zawitać we własne progi.
Przekraczając bramę Tonzen po drodze powrotnej zajmującej parę dni blondynka rozejrzała się po włościach ogromnie zadowolona. Mieszkańcy z przychylnością przyjmowali nasz widok oddając honory wedle należności.
Kobu: I to w samą porę by rozpocząć przygotowania do kupały.
Anya: Świętowanie, czy dziewki ci w głowie Kobu?
Rozbawiona generał spojrzała do tyłku na żywo rozglądającgo się po osadzie, a raczej za młodymi dziewczętami niewiele starszego wojownika.
Kobu: Jedno i drugie generał.
Brodo: Rozpamiętując za młodu mnie równie wianki wielce kleiły się do palcy.
Kobu: Oszczędź nam swych podboi Brodo.
Poweselała zerknęłam na zaciekawioną niebieskooką jadącą przy mym boku po lewicy.
Clarke: O co tak dokładnie chodzi?
Zadała pytanie cichaczem tak, bym tylko ja zdołała je dosłyszeć.
Lexa: Przekonasz się następnego dnia słońce.
Podciągnęłam lekko kąciki ust wjeżdżając na dziedziniec i z rozczuleniem we wnętrzu spoglądając na ciepły wyraz księżycowego lica.
Roch: Heda. Pani. Generał.
Mężczyzna, jakoby mając czujnik w środku swej osoby natychmiastowo zjawił się wyłaniając z gmachu i pędem znalazł przy nas.
Anya: Jak wioska i poddani pod mą nieobecność?
Zchodząc z konia wejrzała pytająco na wąsacza.
Roch: Obyło się bez żadnych komplikacji.
Anya: I dobrze. Wszystko pod przesilenie uszykowane?
Roch: Jak nakazałaś pani. Cielęta są właśnie marynowane w jadłodajni.
Zastępca począł wymieniać, za to ja stając na ziemi zajęłam się wspomożeniem jasnowłosej.
Roch: Opału winno starczyć, a śmiele się o stwierdzenie, iż pozostanie z nawiązką.
Korzystając z okazji zaprzątania się pozostałych obowiązkami i nie umiejąc opanować własnych zamiarów na obraz kuszącego tyłeczka mej dziewczyny, jaki przy zsiadaniu przebywał blisko mego oblicza, a po znalezieniu się Clarke na podłożu na wysokości prawicy. Pochwyciłam go ściskając z wyczuciem, aby gdy błękitne spojrzenie z zaintrygowaniem ukierunkowało się ku mnie uśmiechnąć się do jego właścicielki niepokornie.
Clarke: Co to ma być?
Lexa: Nie odczułaś Clarki?
Na figlarny głos zaraz przy uchu blondynki obdarzyła mnie rozbawionym wyrazem twarzy w towarzystwie urokliwego uśmiechu.
Clarke: Macasz mnie tak przy ludziach?
Lexa: Wszystkiemu winna twa uroda.
Clarke: Próbujesz się wymigać cwaniaczku?
Wzniosła pytająco brew przekręcając się ku mnie frontem, oraz opierając plecyma o rząd bytujący na koniu.
Lexa: Jedynie wyrażam szczery zachwyt pięknem mej czarującej partnerki.
CZYTASZ
Dwa Światy | Clexa
RomanceDwa odmienne światy. Nie to nie metafora. Planety są dwie. Albo i więcej. Znajdź mądrego, który odpowie. Dwie całkowicie inne kultury tak odrębne sobie. Tu współczesność, a tam? A tam cholera wie. Jedna, wielka zagadka cywilizacyjna owiana mrokiem. ...