91. Lojalni

482 21 615
                                    

Uwaga!

Tadam! Jest i ciąg dalszy, przyjemnej lektury i wytrwałości życzę. 🤗

Jasyr - niewola
Grounders - ziemianie
____________

Clarke

Lexa nie odezwała się od ponad miesiąca, a przez to dostaje pierdolca zmuszona siedzieć w twierdzy pod wzmorzonym nadzorem straży.

Próbowałam się z nią skontaktować pisząc listy, ale niestety wszyscy wysłani listonosze nie wrócili i wszelki słuch po nich zaginął, jedynie ich samo myślące pojazdy przybiegały z powrotem do miasta informując, że kolejnemu młodemu mężczyznie wysłanego przez łysego nie udało się wykonać zadnia.

Z braku jakichkolwiek nowin co u mojego pyszczka, chodzę jak na szpilkach rozmyślając i snując nowe teorie o ciszy.

Pomimo wielu nieudanych prób sprawdzenia co się dzieje na polu bitwy i u mojej dziewczyny tym razem mam nadzieję, że nowemu doręczycielowi uda się wypełnić misję.

Lincoln: Nie lękaj się Clarke...

Chłopak odbiera ode mnie list i z uśmiechem chowa go do skórzanej torby.

Lincoln: ...posiadam wiedzę jak zaradnie przenosić korespondencję.

Skinam głową w odpowiedzi czując niepewność w środku i lekkie obawy. Przez nieobecność Lexy, Lincoln był moją jedyną odskocznią od natłoku myśli i to z nim najbardziej chciałam spędzać czas. Można powiedzieć, że staliśmy się dobrymi ziomkami, a rozkmina, że mogłoby go spotkać to co pozostałych, jest minimalnie niemile przeze mnie widziana.

Clarke: Uważajcie na siebie chłopaki.

Trochę zmartwiony wzrok kieruję ze zwiadowcy na brodacza, który siedząc w siodle przytrzymuje drugiego, gotowego do jazdy wierzchowca.

Brodo: Jeśli wolno pani.

Udzieliłam pozwolenia przytaknięciem skupiając całą uwagę na starszym wojowniku, kiedy młodszy zajmował miejsce na końskim grzbiecie.

Brodo: Przez długość doczesności podołałem wywiązać się nie z takich rozkazów.

Siwowłosy dyskretnie podciąga kąciki najpewniej chcąc mnie uspokoić i utwierdzić, że nie popełniłam błędu wysyłając go razem z Lincolnem do obozu.

Nie mogę zaprzeczyć przez ten czas, w którym Brodo stał się moją codziennością, przyzwyczaiłam się do jego towarzystwa no i nie ukrywam, że z czasem na prawdę polubiłam starszawego łucznika.

Tysiąc razy bardziej wolałabym wyznaczyć Kobu, ale wiem, że Brodo w znacznym stopniu jest mi lojalny i wszystko co zastanie na miejscu, zobaczy czy usłyszy, przekażę zgodnie z prawdą po powrocie.

Strażnik: O to zapiski Strażnika płomienia.

Żołnierz uzbrojony we włócznie schodząc ze schodów podaje kolejną wiadomość dla Hedy nabazgraną przez wyżej postawionego zakonnika.

Strażnik: Polecono mnie równie przekazać pouczenie. Jeśli zajdzie taka potrzeba, a jeden z was posiadając świadomość, iż nie podołacie doreczycielstwu...

Przydupas Tytusa patrzy z poważną miną to na Lina, to znów na Brodo mówiąc jeszcze dobitniejszym głosem.

Strażnik: ...papirusy nie mogą ponownie przedostać się w niepowołane ręce.

Brodo: Pojmujemy przesłankę...

Starszy z mojej eskorty patrząc pewnie na poprzedniego mówcę poprawia się w siodle kontynuując.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz