5. Rany I Cała Reszta

78 5 7
                                    

Clarke

Lexa: Heda, oznacza odejść ze świata żywych w sile wiekowości Clarke.

To zdanie uderzyło we mnie z mocą młota.

Lexa: Heda, oznacza odejść w sile wiekowości...

Teraz natomiast obija się od czaszki dźwięcząc w uszach.

Lexa: Heda, oznacza...

Ten oschły ton z nutą goryczy wychodzący z pwagą pogodzenia się ze stanem rzeczy.

Lexa: ...odejść w sile wiekowości.

Nie mogę zrozumieć, jakim sposobem dwudziestodwulatka potrafi żyć ze świadomością, że umrze niedługo?

Fin: Co tu tak zajeżdża?

Na pewno ma mniejsze albo większe ambicje. Można śmiało o tym sądzić przez opowieść, do czego już doszła.

Fin: Clarke. Śmierdzi w całym korytarzu.

Bankowo chciałaby zrobić i odkryć jeszcze wiele rzeczy.

Fin: Trzeba otworzyć okno i pozbyć się dymu z domu!

Nie ma planów? Nie chce dążyć do czegoś ponadto, co udało jej się zrealizować? Spełnić najskrytszych marzeń i sfinalizować sukces zapisując się jakoś na kartach historii??

Fin: Clarke patelnia się zaraz sfajczy!!

Słysząc nad uchem głos mojego chłopaka oprzytomniałam. Przestając bujać w obłokach zobaczyłam inną chmurę dymu.

Clarke: Szlak!

Ałaj! Pieprzona, rozgrzana rączka!

Odruchowo chwytając za topiący się uchwyt patelni rzuciłam całość zwęglonego naczynia razem ze zjaranymi składnikami do zlewu.

Fin: Pokaż paluszki księżniczko.

Wyłączając czerwony palnik płyty kuchennej objął mój nadgarstek wyjmując kciuk z buzi.

Fin: Podmucham i przestanie boleć.

Jak to on, wszystko próbując rozwiązać żartem zarechotał nabierając powietrza w płuca.

Clarke: Wystarczy zimna woda.

Podważając rączkę kranową wsadziłam dłoń pod ciek nie zwracając uwagi na ustawienie temperatury.

Clarke: Cholera!

Pożałowałam szybciutko zabierając paluchy i trzepiąc luźnym nadgarstkiem.

Fin: Nie mówiłaś, że chłodny strumień będzie odpowiedniejszy?

Przesuwając przepustnice w prawo rozbawiony luknął na mnie, za co dostał gromiące spojrzenie.

Clarke: Od razu lepiej.

Czując ulgę wypuściłam głęboki oddech spuszczając głowę i opierając drugą dłoń o zlew przymknęłam powieki.

Fin: Chcesz lodu?

Stawiając szklankę na blat przykucnął otwierając zamrażalke i przekopując szuflady zadał pytanie.

Clarke: Obejdzie się.

Stwierdziłam dalej polewając poparzoną skórę.

Fin: Skoro z obiadu znowu nici...

Wrzucając bryłki lukną na spalone danie.

Fin: ...to chociaż się nawodnie.

Podnosząc cole nalał odpowiednią ilość sięgając do barku po inną butelke.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz