105. Nadprzyrodzone Zjawiska

370 8 70
                                    

Uwaga!

Szkwal - nagły i porywisty oraz krótkotrwały wiatr często niosącym ze sobą deszcz lub śnieg
_________

Clarke

Uwaga! Poważne pytanie!

Wszyscy pamiętają, co działo się w ostatnim wpisie? Tak. Świetnie! Nie? Wracać do końcówki!

Nie no żart. Jak zwykle pokrótce przybliżę to, co ważniejsze i zapowiem nowe.

Ok, na sto nie zapomnieliście o wybrykach tych durni, przez które ktoś stracił życie. Tym kimś okazał się oddany Hedzie wojownik....

Pomimo że dopuścił się podstępu, został spalony zgodnie z tradycją drzewnego klanu oraz wszystkimi honorami wedle jego rangi i dokonań.

W skutkach niepoprawności, jakie odwinęły moje głąby, a w czym oczywiście najbardziej brylowała Reyes. Jej również się oberwało. Miałam nadzieję, że dzięki temu przysiądą na dupskach i spokornieją, ale jak wyszło, przekonajcie się sami.

Jedno wam powiem naprowadzając na trop. Kiedy burzowe chmury wiszą w powietrzu, a atmosfera robi się gęściejsza niż mgła nad rzeką, to i płaszcz przeciw deszczowy nie pomoże w sprawie kolejnych ludzkich ciał.

****

Stojąc przy tlącym się stosie serce mi się krajało przez przybitą twarz zielonookiej, która po wydaniu rozkazów o pochówku nie odezwała się ani słowem.

Clarke: Lexa.

Korzystając z momentu, w jakim w borze modłów zostałyśmy tylko my i ojciec denata podeszłam do wojowniczki obejmując jej ramie.

Clarke: Dziubku słyszysz mnie?

Pochmurniała buźka wolno skinęła na tak, ale oczy o kolorze bajora po zdrowej ulewie nawet na sekunde nie oderwały się od obserwacji kupki popiołu, która została z przybocznego.

Clarke: Jak się czujesz?

Na to pytanie dostałam ruch szyją na boki, który jak zrozumiałam, miał wyjaśnić, że brunetka sama nie wie.

Clarke: Chcesz porozmawiać?

Następne pokręcenie na nie szybko wytłumaczyło, żeby na razie nie poruszać tematu związanego z wcześniejszymi okolicznościami.

Clarke: Powiesz cokolwiek?

O chuj, ale jebło i to gdzieś całkiem blisko. A to dziwne, bo wcześniej nie było widać, ani słychać oznak burzy.

Lexa: Niebawem rozpęta się nawałnica.

Kommandor kierując wzrokiem po delikatnym i przejrzystym dymie podniosła głowę wysoko do góry na niebo, gdy usłyszałam pierwsze syknięcie, które informowało o wilgoci stykającej się z jeszcze niedoszczętnie strawionymi przez ogień pozostałościami.

Clarke: Masz rację...

Przechodząc na przeciwko Hedy, jaka dalej patrzyła na mroczne chmury zbierające się nad nami, dłońmi odszukałam odpowiedni fragment czerwonego materiału.

Clarke: ...już czuć spadające krople.

Naciągając tkanine, która jest symbolem przywódcy na czaszke zielonookiej, dodatkowo zaczęłam zabezpieczać jej włosy chowając kosmyki pod prowizorycznym kapturem.

Lexa: Nie wypowiadam jeno o opadzie atmosferycznym.

Wsadzając warkocz wojowniczki w głąb materiału do reszty włosów spojrzałam w jej nieobecny wyraz twarzy z niezrozumieniem na własnym.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz