Clarke
Wchodząc do stajni zauważyłam znany koński łeb, który wychylił się z boksu.
Clarke: Hej mały. Jak leci?
Pogłaskałam gniadosza, a drugą ręką wyciągnęłam kilka końskich przysków, które uwielbia wcinać Bucefał.
Clarke: Tak myślałam, że tobie też posmakują.
Mężczyzna: Przepraszam. Tu nie można wchodzić.
Uuu przypał Gryffin.
Clarke: To ja przepraszam, nie wiedziałam.
Również zaczęłam się zbliżać w stronę rudego.
Mezczyzna: Mogę, w czymś pomóc?
Spojrzał zdystansowany zakładając ramiona na brzuch.
Clarke: Nazywam się Clarke Gryffin i byłam umówiona z Lucy na jazdy...
Nie dopowiedziałam zaskoczona szybką zmianą nastawienia młodego mężczyzny, gdy rozpromieniony złapał obiema dłońmi moją potrząsając nimi energetycznie.
Mężczyzna: Jestem Luk, właściciel stadniny.
Spojrzał na mnie z serdecznym uśmiechem.
Luk: Teraz rozumiem, czemu moja siostra tyle o tobie gadała i nie mogła się doczekać, aż przyjdziesz.
Lucy: Dzięki braciszku.
Luknęłam przez ramię rudego natrafiając wzrokiem na szeroko uśmiechającą się i idącą w naszym kierunku znajaomą. O ile mogę tak ją nazwać.
Lucy: Nie słuchaj go Clarkuś.
Clarkuś?
Lucy: Bredzi od rzeczy.
Chciałam przywitać się z dziewczyną tak, jak z jej bratem, ale ona miała inny pomysł. Stanęła blisko muskając mój policzek i objęła za górną część pleców łapiąc palcami ramie, przez co przyciągnęła mnie do siebie.
Luk: Lepiej na nią uważaj Clarke.
Mrugnął i z śmiechem patrzył na siostre, która przekręciła oczami.
Luk: Bywa niesforna.
Clarke: Spokojnie, mam doświadczenie z takimi.
Odsunęłam się lekko od dziewczyny również wyrażając swoje rozbawienie.
Luk: W takim wypadku mogę zostawić cie w rękach mojej siostrzyczki.
Clarke: Myślę, że dam sobie radę z nią.
Spojrzeliśmy na pytającą twarz pokrytą piegami.
Luk: Okej, lecę do papierów.
Uśmiechnęł się i skierował do wyjścia, ale zanim wyszedł, odwrócił się jeszcze i dodał.
Luk: Miłej zabawy życzę Clarke.
Przeniósł wzrok na rudą.
Luk: A ty pamiętaj siostrzyczko, teraz jesteś w pracy.
Zaśmiał się głośno i zniknął.
Lucy: Sorry za niego.
Clarke: Nie ma sprawy.
Lucy: To co? Może najpierw wybierzemy ci konia. A ty powiesz mi, na jak zaawansowanym poziomie są towoje umiejętności.
Powolnym krokiem opuściłyśmy budynek kierując się żwirową drogą do innego.
Clarke: Chyba na zerowym.
Lucy: Jak to? Mówiłaś, że masz konia.
Clarke: Nigdy samodzielnie na nim nie siedziałam. Nie licząc momentów, kiedy Lexa sadzała mnie na jego grzbiet i prowadziła za wodze.
CZYTASZ
Dwa Światy | Clexa
RomanceDwa odmienne światy. Nie to nie metafora. Planety są dwie. Albo i więcej. Znajdź mądrego, który odpowie. Dwie całkowicie inne kultury tak odrębne sobie. Tu współczesność, a tam? A tam cholera wie. Jedna, wielka zagadka cywilizacyjna owiana mrokiem. ...