Lexa
O Duchu. Fortuna nieprzerwanie się do ciebie uśmiecha Lexo.
Clarke: Przepraszam, że tak długo.
Podchodzi szczerze radosna całując me usta czule.
Lexa: Nic nie szkodzi. Warto było zaczekać.
Odsuwam lekko blondynkę do tyłu spoglądając na jej krasę i muszę rzec prawdę, iż straciłam wszelakie chęci do jakiejkolwiek podróży
Clarke: Wyglądasz, jakbyś widziała mnie pierwszy raz w sukience.
Śmieje się dociskając mą osobę do nadkola pojazdu i frywolnie łapie warge. Zuchwale chwyta za me szelki i przyciąga ponownie do siebie, a sama spiera swą powabną figurę na mnie, przez co gdy kusicielsko szepcze do mego słuchu wyczuwam urodziwe walory janookiej.
Clarke: Lubie, kiedy tak mnie obczajasz Hedo.
Przygryza płatek mego ucha, po czym spogląda bałamutnie na usta.
Lexa: Oświecisz mnie Clarke?
Unoszę brew kładąc dłoń na jej lędźwiach, choć posiadam ogromną ochote przemieszczenia ręki ku dołowi, powstrzymuje się od tego.
Clarke: Jakbym była najbardziej apetyczną laską na świecie.
Lexa: Mylisz się.
Przesuwam jasne włosie odsłaniając lewą stronę szyji wabiącej niewiasty pochylając głowę.
Lexa: Jesteś najbardziej ponetną laską na obu planetach, na jakich przyszło mi egzystować.
Składam mokry pocałunek, a następnie sunę wargą po delikatnej skórze upijając się słodką wonią dziewczyny.
Clarke: Tak sądzisz Hedo?
Lexa: Ja to wiem.
Podciąga mój podbródek i nie czekając ni sekundy poczyna całować me usta pożądliwie. Nie waham się nawet przez moment, łaknę jej, niczym niedźwiedź plastra miodu. Przejmując kontrolę nad naszą bliskością zsuwam dłoń niepośpiesznie na nęcące udo niebieskookiej i natrafiając na koniec materiału sukni podwijam ją pewnie powracającą ku górze. Blondynka oplata mój kark ramionami i podwyższa się lekko stając na palcach. Podnoszę jej nogę i opieram o oponę auta przyciskając do swego boku.
Clarke: Lex nie mamy czasu.
Mówi zduszonym tonem, gdy powracam ustami na jej szyję.
Clarke: Powinnyśmy już dawno wyjechać.
Rzeczesz jedno, lecz twe ciało przemawia za siebie Clarke.
Lexa: Tak więc wsiadajmy.
Nie odrywając się od dziewczyny sięgam ręką w stronę klamki.
Clarke: Jebać poczekają.
Łapie za mą prawicę i kładzie na swym odsłoniętym kolanie. Rozpieszczam żarliwymi pocaunkami dekolt błękitnookiej zjeżdżając palcyma w dół jej nogi, a gdy zaciskam je na łydce odchyla głowę do tyłu, przez co wracam pocałunkami do szyji jasnowłosej.
Clarke: Pamiętaj, że jedziemy do dziadków. I cała rodzinka też tam będzie.
Lexa: Nie czaje, o czym prawisz Clarke.
Clarke: Żebyś nie zrobiła mi malinki.
Lexa: Sama stwierdziłaś, iż w ów sposób oznacza się partnera.
Podkłada palec wskazujący pod mą brodę odrywając tym od czułostek względem jej osoby.
Clarke: Tak cwaniaczku.
CZYTASZ
Dwa Światy | Clexa
RomanceDwa odmienne światy. Nie to nie metafora. Planety są dwie. Albo i więcej. Znajdź mądrego, który odpowie. Dwie całkowicie inne kultury tak odrębne sobie. Tu współczesność, a tam? A tam cholera wie. Jedna, wielka zagadka cywilizacyjna owiana mrokiem. ...