Clarke
Raven: I co było dalej?
Clarke: Wkurwiła się. Chyba jeszcze nie widziałam jej tak wściekłej.
Oktavia: Daj spokój. Zmarznie jej dupa to zmądrzeje i sama będzie, chciała się wprowadzić.
Clarke: No nie byłabym tego taka pewna...
Raven: Co masz na myśli?
Clarke: Nie poznałyście Hedy tak jak ja... Chociaż ciągle i tak dowiaduje się nowych rzeczy. To wiem, że jest zawzięta i uparta jak osioł.
Właśnie siedzimy w hotelowym pokoju z O i gadamy przez kamerkę z Reyes. Po przemyśleniu wszystkiego i namowach moich bliskich i Hedy, zdecydowałam się na wyjazd. Minął już ponad miesiąc i strasznie mi się tęskni za zwariowaną Rav, Finnem i oczywiście ukochaną psinką. O ile tęsknotę za wyżej wymienionymi mogę znieść, bo jako tako mamy kontakt i mogę ich zobaczyć. Jednej brak towarzystwa pewnej zielonookiej wojowniczki doskwiera chyba najbardziej. Może pomyślicie, że dziwne, że nie brakuje mi chłopaka tak bardzo, jak praktycznie obcej osoby, ale na prawdę podejrzewam, że jest to spowodowane tym, że z Colinnsem gadam, czy chociaż pisze codzienie. Natomiast Heda nie dała znaku życia od długiego z mojego punktu widzenia, czasu. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest, przecież wraz z rzeczami, o które prosiła dałam jej, także telefon. I w sumie całkiem nieźle radziła sobie z jego obsługą, gdy tłumaczyłam co i jak.
Oktavia: To akurat było po niej widać.
Raven: Tak. Wygląda na taką co wie czego chce i jak to zdobyć. Co nie Gryffku?
Wyszczerz i mimika twarzy brunetki po drugiej stronie ekranu sugerowało jedno. Zazwyczaj nie reaguje lub ganie ją za takie komentarze, ale ona i tak obstaje przy swoim.
Oktavia: A właśnie. Finn w końcu poszedł tam?
Clarke: Napisał, że był na polanie,.. ale nie zastał ani konia, ani Hedy.
Raven: Może zmieniła miejsce pobytu. Nie ma co się martwić na zapas.
Zaniepokojona brakiem jakiegokolwiek odezwu ze strony Kommandor. Ubłagałam mojego pracusia, żeby w wolnej chwili zajrzał do obozu brunetki i sprawdził czy wszystko z nią w porzadku, chociaż miałam go nie mieszać w tą "śmierdzącą sprawę". Nie wiem dlaczego, ale po tym wszystkim mam wrażenie, że już nigdy w życiu nie ujrze tych cudownie, niezwykłych dwóch szmaragdów, które dogłębnie się we mnie wpatrują. Co więcej myślę, też że nie usłyszę żadnego z tonu głosu, czy to tego rozbawionego, a zarazem kojącego wszystkie negatywne emocje, którym mówi do mnie Lexa. Bądź rozkazu jaki wychodzi z władczością z ust Hedy. Ani tego lekko zachrypniętego, który w tak nienaturalny sposób na mnie wpływał. Ale chyba najbardziej będę tęsknić za tym suptelnym i przyjaznym dla oka uśmiechem, w jaki unoszą się malinowe wargi.
Clarke: Chciałabym, żebyś miała rację Reyes.
Raven: Jasne, że mam. Bo gdzie niby miałoby ją wciąć?
Oktavia: Myślisz, że portal otworzył się właśnie teraz?
Clarke: Nie wiem O, ale nie wykluczam tego.
Powiedziałam smutnie czując jak rozczarowanie i rezygnacja przejmują całe moje ciało. Co raz częściej zakładam, że stało się to, o czym powiedziała Blake. Zapewne przejście się uformowało i Heda nie zastanawiając ani sekundy wróciła do domu. Mogę też przypuszczać, że już o mnie zapomniała i wiedzie swoje życie dalej. A ja? Jak to ja... Martwię się. Dlaczego? Nie umiem tego sprecyzować. Kiedy myślę, że już nigdy jej nie zobacze, nie zamienię kilku słów, nie spędzę ani jednej minuty w jej towarzystwie. Nie będę miała okazji obserwować, jak dogaduje się z Pumą, jak wszystko za co się zabierze, wychodzi jej perfekcyjnie. Nie będzie mi dane odkrywać kolejnych tajemnic. I że nie dowiem się, co mogły oznaczać te uczucia, które ostatnim czasem owładniały nieziemskimi oczami. Że nie będziemy się już razem śmiać i że już nigdy te malinowe usta nie wypowiedzą mojego imienia, w sposób w jaki nikomu się nie udało. Nie zobaczę, jak patrzy na mnie z troską... Boże tak bardzo za nią tęsknię, nie mogę okłamywać siebie. Chciałabym wrócić i dowiedzieć się, że wszystko jest w porządku, że na mnie czekała. Ale nie chce dawać sobie złudnej nadzieji.
CZYTASZ
Dwa Światy | Clexa
RomanceDwa odmienne światy. Nie to nie metafora. Planety są dwie. Albo i więcej. Znajdź mądrego, który odpowie. Dwie całkowicie inne kultury tak odrębne sobie. Tu współczesność, a tam? A tam cholera wie. Jedna, wielka zagadka cywilizacyjna owiana mrokiem. ...