38. Brzdęk

629 47 16
                                    

Clarke

Oktavia: Ale prostak!

Raven: Ja dałabym mu w pysk.

Clarke: Chciałam, ale Heda mnie ubiegła.

Nie ma to jak ploteczki, żale i inne pierdoły z psiapsiami.

Raven: I przeżył?

Clarke: Tak. Lekko go postraszyła.

Raven: Czy to straszenie było związane z wgnieceniami na masce i nadkolu, które ostatnio ci naprawiałam?

Clarke: No jakimś dziwnym trafem tak.

Zaśmiałam się rozciągając na kanapie i odkładając telefon na stolik. Chyba podejrzewacie z kim pisałam?

Oktavia: Musiało być nieźle.

Raven: Szkoda, że tego nie widziałam, jak dostaje wciery od naszego przystojniaczka.

Hej, hej! Mojego, jak już. Uważaj sobie Reyes.

Clarke: Nie będę ukrywać. To było warte tej kasy. I muszę przyznać fachowa robota.

Rav z satysfakcją na twarzy wyprostowała się dumie poprawiając włosy.

Oktavia: Zaraz nam wszytko opowiesz.

Powiedziała zaciekawiona patrząc na mnie, a następnie przeniosła uwagę na brunetke.

Oktavia: Pomożesz mi Reyes?

Raven: I chcemy znać każdy szczegół co działo się w trakcie i po.

Taaa... Akurat bo wam powiem. Pomyślałam przewracając oczami, gdy obie wychodziły z salonu.

Oktavia: Gryffin otwórzysz?! Pewnie i tak to Heda!

Krzyknęła, kiedy w mieszkaniu rozległ się dzwonek. Zdziwko nie? Heda już nie puka, tylko jak pozostali dzwoni do drzwi.

Lexa: Witaj Clarke.

To chyba nigdy mi się nie znudzi i ten suptelny uśmiech. No chodź tu do mnie.

Clarke: Hejka Hedo. Wejdź.

Otworzyłam szerzej wejście, a gdy odwróciłam się, by je zamknąć tą kuszącą chrypką w głosie wyszeptała stojąc za mną.

Lexa: Dziewczyny w kuchni?

Nie odpowiedziałam. Wiecie szkoda strzępić języka, może przydać się do czegoś innego...i w sumie czasu też nie miałam. Pewny chwyt na biodrach sprawił, że przekręciłam się twarzą w stronę cwaniaczka, którego wyraz buźki mówił jasno, o czym myśli. Poczułam cudnie całujące usta na swoich w czasie, gdy zdejmowałyśmy kurtkę zielonookiej. No co? Trzeba sobie pomagać. Kiedy w końcu wyszarpałam jeden rękaw, a drugiego pozbyła się z siebie Heda, oplotłam jej kark, a ona przyciągając mnie bliżej zacisnęła palce na moich lędźwiach. Skóra opadła na panele wydając charakterystyczny odgłos, jednak kto by się tym przejmował. Trochę jak napalone piętnastolatki, ale co tam przy niej głupieje.

Raven: Widzisz to O?!

Oktavia: Kurwa ja wszystkie kubki przez was potłukę.

Chyba będę, musiała odkupić Blake zestaw, bo po tym jak stanęła, jak wryta wychodząc do przedpokoju wypuściła oba naczynia, które trzymała w rękach. Tak nadal nie wiedzą, a w sumie to nie widziały.

Raven: Dobra gadać co tu jest grane!

Oktavia: I to migiem. Należą mi sie wytłumaczenia za to potłuczone szkło.

Stwierdziły, gdy ponownie zajęłyśmy miejsca w salonie.

Lexa: Co konkretnie chciałybyście usłyszeć?

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz