102. Co Klan, To Obyczaj

248 10 43
                                    

Ostracyzm - wykluczenie z towarzystwa lub środowiska osób, które w jakiś sposób się tej społeczności naraziły

Runka - hist. broń drzewcowa podobna do trójzęba

Adiutant - oficer przydzielony do dyspozycji wyższego rangą

****

Clarke

Clarke: Okej, ostatni.

Siadając na wielkim kufrze pomogłam Kobu z zamknięciem go.

Clarke: Wszystko spakowane.

Z zacieszem popatrzyłam na Hede bazgrającą wiadomość dla Tytusa, o tym co zaleca w sprawach koalicji i gdzie teraz wybieramy się.

Lexa: Z tego cóż pamietam...

Odkładając pióro do kalamarzu oparła się i  spojrzała na mnie rozbawiona.

Lexa: ...posiadałyśmy mniej ekwipunku.

Spoglądając na cztery skrzynie, za które zabierali się przyboczni, ponownie zawiesiła wzrok na mnie.

Clarke: Pobuszowałam po targowiskach, przez te kilka dni.

Robiąc minę niewiniątka spowodowałam pokiwanie pokręcenie mordki na boki, przez wspomnienie o własnych zajęciach, kiedy Heda  zajmowała się wyjaśnieniami z sułtanem i sprawami przemierza.

Clarke: No co?

Łapiąc się skórzanych pasów patrzyłam na zielonooka, podczas podnoszenia ładunku razem z moją waga przez dwóch żołnierzy.

Clarke: Potrzebowałam trochę ciuchów.

Zeskakując przy stoliku, na jakim rozłożono furę papierów siadłam na nim bokiem lukając z wesołością na moją wojowniczke.

Clarke: A jak pogadać...

...i przemówić do rozumu... Tu zostawię bez szczegółów, ale zerknę se na Kobu.

Clarke: ...z turbanowymi szwaczami.

Widzę ten zaciesz osiłku.

Clarke: ...to grzecznie spełnią wszystkie marzenia Wanhedy.

Kobu: A i na widzi mnie się starczy tkanin.

Targasz skrzynie ze szpargałami? To tachaj i spadaj.

Odprowadzając śmiejącego się sebiksa wzrokiem poczułam łagodnie opadającą dłoń na moje udo.

Lexa: Żywię realia, iż Kobu pod twą komendą...

Niby gadasz surowo, ale ja przylukałam te próby utrzymania kącików w ryzach.

Lexa: ...nie poczynił krwawego rozgromienia nieprzychylnie rozpatrujących sie.

Clarke: Ani troche.

A kilkoma siniakami nie będę zawracać ci i tak zajętej hedowskiej główki.

Lexa: Czy aby pewnikiem?

No nie spoglądaj tak na mnie z tą brewką. Czuję presje.

Clarke: Możesz uwierzyć, że obyło się bez rozlewu krwi.

Lexa: A ponad to...

Łapie, że nie odpuścisz. Widać, że z Trikru jesteś, ten upór świadczy o tym bardziej niż drzewo geneologiczne.

Lexa: ...bez obaw...

Podciągając pewnie za moją nogę Heda przemieściła mnie tak, że moje zwisały w rozkroku nad jej obiema.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz