63. Słońce

668 41 303
                                    

Uwaga!

Następne rozdziały na weekendach mogę pojawiać się w liczbie dwóch, a nie jak do tej pory potrójnie. Jeśli znajdę chwilę, może coś wleci na tygodniu.

Życzę miłego czytanka!
______________

Clarke

Raven: Gryffin żałuj, że cię z nami nie było!

Powinnam zabrać im klucze od domu.

Oktavia: Ale zajebiście się bawiłyśmy!

Podniosłam jedną powiekę patrząc na zegarek. Nieźle wracać z imprezki o dwunastej w południe. Mają końskie zdrowie.

Raven: Gdzie się skitrałaś?

W lesie. Nie kłamie i zero sarkazmu. Zamknęłam oko naciągając kołdrę na głowę.

Oktavia: Przyjechałyśmy z Lucy po ciebie!

Jakoś długo im się schodzi z tymi schodami.

Raven: Ale pocałowałyśmy klamkę, bo było zamknięte!

Czemu wtedy nie użyłyście klucza? Zamiast teraz budzić mnie, kiedy tak obłędnie dobrze spałam.

Oktavia: Wogóle łyknęłyśmy po tabsie!

Ćpuny...

Raven: Odjechana bomba.

Reyes przestała drzeć jape. Czyżby doczłapały się do pokoju?

Oktavia: Też musisz spróbować.

Taaa spróbować... Podziękuję, czy coś...

Raven: Lucy nas namówi...

Co jest Reyes zabrakło ci jęzora w gębie? Gdy ręka brunetki odsłoniła pościel z mojej twarzy, luknęłam na nią uśmiechając się szelmowsko. To był piekny widok. Stała z wybauszonymi gałami i otwartą buzią, wryta dokładnie tak samo, jak w moim ostatnim śnie z Lexą nie mogąc wydać z siebie dźwięku.

Oktavia: Na początku nie byłam przekonana, ale później to co innego. Mówię ci odlot pierwsza klasa.

Zerknęłam na szatynka, która po poprawieniu fryzury w lustrze na drzwiach garderoby odwróciła się i z szokiem przetarła oczy.

Oktavia: Gryffin zmieniam zdanie. To jakieś gówno!

Przed chwilą mało nie zachwalałaś pod niebiosa dropsów, a teraz co?

Oktavia: Wieź nas do szpitala na jakiś detoks albo inne odtrucie!

Nie wiem, co bardziej mnie bawi. Panika O, czy osłupienie Reyes.

Raven: H...Hhh...

Teraz to serio zaczynam się martwić.

Oktavia: Też masz te same zwidy co ja?

Potarła patrzały rozszerzając je, jakby zobaczyła ufo.

Oktavia: A mówiłam, żebyśmy nie brały tego szajsu. To się uparłaś!

Podeszła do brunetki, której aż zadrżała warga i w końcu po trzymaniu kołderki nade mną jej ręka bezwładnie opadła w dół, a powieki po dość długim czasie zamrugały kilkukrotnie.

Raven: He...Hed...Heda...

Ewidentnie chciała coś powiedzieć dalej, ale ledwo wydusiła to jedno cudowne słowo z niedowierzeniem.

Lexa: Równie miło was usłyszeć laski.

Zarechotała troszkę złośliwie z zadowoleniem obejmując mnie bardziej ramieniem i poprawiając rozbawiony pyszczek na moim obojczyku umościła się na nim policzkiem nie otwierając oczu. Dam sobie rękę odciąć, że tak jak na tym u góry, tak i z dołu pojawił się słodki dołeczek.

Dwa Światy | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz