75. Czas na zmiany (MARATON 5/5)

395 30 30
                                    

Pow. Kacper

Siedziałem właśnie z Albertem w jego samochodzie i jechaliśmy pod szpital, w którym znajdował się Piotrek. W końcu można było go zabrać i wrócić do domu. Tak bardzo na to czekałem.

-Gotowy?-zapytał.-

-Na?

-Na ruchanie kurwa, no na wejście do szpitala.-powiedział.- pytam cię od pięciu minut czy wysiadamy, a ty gapisz się w okno jakbyś wyobrażał sobie rosyjskie porno w roli głównej z tobą.

-Ty to jak coś powiesz to rozpierdolisz psychikę.-powiedziałem i wysiadłem.-

-już się bałem, że nie wysiądziesz.-powiedział i się zaśmiał, a ja pokazałem mu język.-

Kiedy udaliśmy się do środka od razu przy recepcji mogliśmy zauważyć Piotrka i nawet się nie zastanawiając przytuliłem go.

-Co ty robisz chłopcze?-zapytał jakiś facet, a ja spojrzałem w górę na twarz mężczyzny.-

To chyba nie Piotrek...

W tle tylko było słychać rozbawiony, do płaczu, głos Alberta, a obok niego stał Piotrek, który średnio co rozumiał z tej sytuacji.

-To dowiem się?-zapytał, a ja szybko wybiegłem z tego szpitala.-

Po pewnej chwili zaraz pojawili się chłopacy i widać, że Piotrek już zrozumiał co tu się wydarzyło.

-Nowego szugar dadi masz?-zapytał Piotrek, a Albert dalej śmiał się w niebogłosy.-

-RZECZYWIŚCIE ZABAWNE.-powiedziałem poprzez sarkazm.-

-Nie płacz tu Kacperku.-powiedział Piotrek i potargał mnie po włosach.-

-Mhm.-mruknąłem.-

T I M E  S K I P •

Cała nasza trójka siedziała na kanapie.. znaczy nasza dwójka, a Albert na stole. Jak zwykle jego ✨oryginalność✨

-To co młody? Jutro w końcu do szkoły po tygodniu.-powiedział Albert.-

-Mhm... piotrek?-zapytałem.-

-Tak?

-Może... no wiesz, zmieniłbym szkołę?-powiedziałem.-

-Kacper.. ile będziemy razy to robić? Przed takimi ludźmi nie uciekniesz.-powiedział.-

-Błagam nie chce tam być, będę tam sam.-powiedziałem.-

-Nie.-odezwał się, a mi zrobiło się dość przykro.-

-Piotrek, chodź na słówko.-

Pow. Albert

Jako policjant, miałem naprawdę dużo spraw, w których dzieciaki popełniały samobójstwo poprzez „wyśmiewanie", „bycie innym niż oni". Żałosne, że takie dzieci mają czelność wstawać z łóżka i cieszyć się życiem. Zawsze mam nadzieję, że potem to do nich wróci.

-Słuchaj, pozwól mu.-powiedziałem.-

-Co? Żartujesz?-powiedział zszokowany.-

-Chcesz, aby potem leżał na dnie rzeki poprzez wyśmiewanie?-zapytałem, a na jego twarzy pojawił się lekki niepokój.-

-Niby czemu..?

-Jestem policjantem i uwierz mi, że codziennie na komendzie są zgłaszane to zaginięcia, to samobójstwa, albo uciekanie z domu.-powiedziałem.- oczywiście na końcu się okazuję, że to przez hejt w szkolę.

-Oboje wiemy jak to wpływa na Kacpra i jak bardzo jest on wrażliwy.-dodałem.-

-No nie wiem..

-Człowieku czego ty nie wiesz? Nad czym ty się zastanawiasz? Nad tym czy będzie żyć, czy nie?

-W sumie racja..-powiedział i udał się z powrotem do salonu.-

-Niech będzie, przepiszemy cię.-powiedział i od razu zauważyłem ten uśmiech na twarzy Kacpra.-

-Ale pamiętaj, że to ostatni raz. Mam nadzieję, że tym razem będziesz uważał co i jak.-powiedział Piotrek.-

-Obiecuję.-powiedział zadowolony.-

-Jeżeli Kacper będzie chciał to mogę, tym razem ja, go zabrać na ten pierwszy dzień.-powiedziałem.-

-Kacper?-zapytał Piotrek.-

-W sumie czemu by nie.-powiedział.-

-Ale ustalmy: zero alkoholu, piwa i papierosów. Tak?-powiedziałem.

-Tak.-powiedział Kacper.-

-no i pięknie.-odpowiedziałem.-

-A kiedy idę?

-Jutro.-powiedział Piotrek.-

* kolejny dzień, w nowej szkole, przed klasą *

Pow. Kacper

Lekko się stresowałem, bo jednak jak zawsze to nowe osoby, ale już tyle razy to robiłem, że nie będzie jakiegoś wielkiego problemu. Chyba.

Razem z Albertem wszedłem do klasy i oczywiście typowo wszystkie oczy na nas.

-Witaj Kacper!-powiedziała nauczycielka.- Kochani, o to wasz nowy kolega i mam nadzieję, że przyjmiecie go cieplutko. Usiądź gdzieś.

-Dziękuje.-powiedziałem.- To pa Albert.

-Do zobaczenia potem.-powiedział i wyszedł.-

Ja udałem się na koniec sali i usiadłem z pewną dziewczyną. Z wyglądu była typową nastolatką jak to teraz. Była ubrana w szerokie spodnie i długą oversize bluzę, miała długie brązowe włosy i piękne ciemne oczy. No jak z pinterest'a.

-Hej.-powiedziałem.-

-No hej, Kacper tak?-zapytała.-

-owszem, a ty?-podałem jej rękę.-

-Anastazja.-powiedziała i ścisnęła moją rękę.-

Tak naprawdę wszedłem do klasy pięć minut przed dzwonkiem na przerwę, więc dopiero co usiadłem to już trzeba było wychodzić, ale na szczęście był to polski i mieliśmy akurat w tej samej sali. Wystarczyło tylko wyjść i się zapoznać.

-Chodź przedstawię ci moją przyjaciółkę, może się polubicie.-powiedziała i oboje wyszliśmy.-

Na korytarzu czekała już jej przyjaciółka, wyglądały one podobnie, tylko ta druga była blondynką i miała niebieskie oczy.

-Kacper, a ty?-zapytałem.-

-Ayla.-powiedziała i się uśmiechnęła.-

-Bardzo piękne imię.-powiedziałem.-

-Tak wiem.-zaśmiała się.- A mam takie dziwne pytanko.

-Tak?-zapytałem.-

-Kim jest dla ciebie ten facet, który z tobą wszedł do klasy?-zapytała.-

-Mój troszkę starszy przyjaciel.-powiedziałem.-

-O ile?

-No z dwadzieścia osiem lat to on ma.-powiedziałem.-

-Wolny?

-Spodziewa się dziecka, więc tak średnio.-powiedziałem.-

-A rozumiem.-powiedziała i się dziwnie uśmiechnęła.-

KONIEC MARATONU

ALE PODCZAS PISANIA NAPADŁA MNIE TAKA WENA NA NASTĘPNE, ŻE OJOJIJ BĘDZIE się DZIAŁO XDDDDDDDDD zginę za to

„Nie patrz na innych" (KxP ~ Jasper X Charazinsky)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz