Agresywni ludzie z was <3 Prawie mnie zabiliście ostatnio
Pow. Piotrek
Serce podchodziło mi wręcz prawie pod gardło i czułem, że jeżeli teraz tego nie zrobię - to nie zrobię tego nigdy. Kiedy miałem już mówić to uświadomiłem sobie, że sam nie wiem co tak naprawdę chce jemu powiedzieć. Że go kocham? Że chce aby został ze mną do śmierci? Czy po prostu "Zostań moim mężem". Zdecydowanie to ostatnie brzmi jakbym oświadczał się dla czterdziestolatka. Powinienem to zrobić bardziej kreatywnie, ale problem w tym, że ja taki nie jestem.
-Nie rozumiem?-odezwałem się, a on zatrzymał nas i stanął na przeciwko mnie.-Kacper..
-O co chodzi Piotrek? Nie stresuj mnie idioto.-uśmiechnął się zdezorientowanie. Phi on mi śmie mówić, że ja go stresuję? A co ja właśnie przeżywam? Czuję jakby moja twarz zaraz miała się ze mną pożegnać i odlecieć w inny kąt świata.
-Zapomnij jak powiem coś głupiego.-powiedziałem i wyciągnąłem na wierzch czarne pudełeczko. Złapałem je mocno w dłonie i spojrzałem na nie.
-...
-Dziś są twoje urodziny i jest to data ważniejsza niż ci się wydaję. Ona znaczy dla mnie więcej niż ona znaczy dla ciebie. Wiesz czemu? Ponieważ tego dnia na ten okropny świat przyszła osoba, która sprawiła, że on stał się bardziej kolorowy. Było dużo kłótni i owszem jesteś upierdliwi i wkurwiający, nie zawsze się mnie słuchałeś i wymykałeś się bez mojego pozwolenia, ale to nie znaczy że kiedykolwiek miałem ciebie dość.
-Mam to brać za komplement czy za obrazę?-zapytał z lekkim uśmieszkiem.
-Zamknij się i słuchaj.-powiedziałem i wróciłem do mojego WIELKIEGO przemówienia.- Może ci się wydawać, że nie jesteś dla mnie wystarczający, ale wcale tak nie jest i nigdy nie było. To ty sprawiłeś, że moje dni stały się lepsze i mimo, że całe życie byłem sam, to ty dałeś mi uczucie, że wcale nie potrzebuje wiele osób do szczęścia. Można powiedzieć, że to dzięki Tobie poznałem też Alberta, bo gdyby nie ta spierdolona szesnastolatka, która jest aktualnie w piekle, to nie poznaliśmy tak wspaniałego człowieka jak on. Dzięki tobie zyskałem tych najbliższych i najcenniejszych.
-Jak już mówiłem, są dzisiaj twoje urodziny i myślę, że ten prezent jest adekwatny do sytuacji. Zrozumiem jeżeli odmówisz, albo nie jesteś na to gotowy, zrozumiem, że jesteś młody i nie chcesz jeszcze czuć tego obowiązku, ale chce abyś wiedział, że chce mieć ciebie na własność i żebym mógł chwalić się Tobą wszystkim homofobom jakich znam, albo poznam. W końcu nie powinniśmy patrzeć na innych i ty mi to pokazałeś. Pokazałeś, że opinia innych ludzi to rzecz, która kształtuję nas abyśmy nauczyli się siebie kochać i żyć swoim życiem. Wiem o tym, że gdybym przestraszył się wtedy tych ludzi i ich zdania, nie byłbym teraz w tej sytuacji i właśnie nie wyznawał Tobie tego. Kto wie, może nawet by mnie już tu nie było. No ale nie przyszliśmy się użalać, tylko chciałem powiedzieć Ci, że kocham ciebie nad życie i chce abyś do ostatniego dnia trzymał mnie za te jebaną rękę i mówił, że będzie dobrze. Po prostu cię kocham i chcę cię, chcę ciebie całego i do końca.-powiedziałem, a kiedy stanąłem na ostatnim zdaniu, powoli klęknąłem i otworzyłem pudełeczko.-Kacper, czy chcesz zostać ze mną do końca?
Chłopak ewidentnie zastygnął w miejscu i zastanawiał się przez kilka minut co się stało. Myślę, że powiedziałem wszystko co zdołało przejść mi przez gardło. Tak naprawdę, w prawdziwej miłości - nie będziemy wstanie wymówić wszystkiego do drugiej osoby. Czasami miłość jest tak wielka, że nie da się jej opisać czymkolwiek. Czasami po prostu chcemy budzić się i kłaść się obok naszej osoby i to jest nasza nieograniczona miłość. A co to za różnica czy jest to chłopak czy dziewczyna? To serce wybiera, a nie płeć. To nasz rozum mówi "To on\To ona." "To ją\jego chcę". Nigdy nie powinniśmy się tego wstydzić, bo przez to możemy stracić niewiarygodne szanse na cudowne życie i miłość, która została nam dana. Trzeba po prostu pamiętać o tym, że gdzieś na świecie, gdzieś daleko - a może blisko, właśnie żyje osoba, która będzie nam towarzyszyć do naszego ostatniego dnia - albo to my będziemy jej. Bratnie duszę istnieją, tylko trzeba w nie wierzyć i pozwolić się spotkać.
-Więc?-zapytałem z niewiarygodnym przerażeniem w głosie, jakbym wiedział, że się nie zgodzi.
-Jesteś spierdolony.-powiedział.
-Czyli tak?
-TAK.-powiedział i wpadł w moje ramiona.
Pow. Albert
Byłem dosyć zestresowany i czekałem z trzęsącymi się rękoma. Bałem się, że może Kacper nie będzie na to gotowy i odmówi dla Piotrka, a przez to on zamknie się w sobie na kilka miesięcy. Oczywiście wiadomo, że nie zamierzalibyśmy zmuszać Kacpra, bo jednak różnica wieku jest jaka jest, ale wiem, że każdego by to gdzieś w głębi zabolało. Piotrek również zapewne udawałby, że jest okej i to rozumie, ale kiedy nikogo by nie było - płakałby w poduszkę i walił pięściami w ściany.
Po pewnym czasie do domu rozległ się hałas wchodzenia do mieszkania, więc wszyscy szybkim krokiem pobiegliśmy do przedpokoju i ujrzeliśmy niezadowolonych chłopaków. Obawiałem się najgorszego. Kacper wyglądał jakby właśnie przeszedł stresujący test z matematyki i wiedział, że zawiódł, a Piotrek jakby zrozumiał, że się do niczego nie nadaję.
-A więc?-zapytałem z nadzieją w głosie i sztucznym uśmiechem.
-A skąd oni wszyscy też wiedzą?-zapytał Piotrek wskazując na resztę gości za mną i Alicją.
-No jak to skąd? Powiedziałem im.
-Nie wiem czy to dobrze, że jesteś z tego taki dumny.-zaśmiała się Alicja.
-Dokładnie.-powiedział Piotrek.
-Nie pierdol, tylko mów.
-Przepraszam.-powiedział Kacper i spuścił wzrok, a ja podszedłem do niego i dałem mu lekkiego plaskacza w twarz.
-Co to było?-zapytał zaskoczony Kacper.
-Moje wkurwienie. Fanfiki na wattpadzie już lepiej się kończyły niż to.-powiedziałem z zawodem w oczach.
-Przecież żartowaliśmy debilu.-uśmiechnął się Piotrek.
-Oh, serio?-zapytałem ze zdziwioną miną, ale pięć sekund później zacząłem drzeć mordę i ściskać ich tak, że Kacper prawie przytomność stracił.
-BOLAŁO MNIE TO.-powiedział Kacper.
-Oj dobrze, dam buziaczka.-powiedziałem i ucałowałem go w miejsce lekkiego uderzenia.-Jak będziesz taki delikatny, to Piotrek chyba nigdy nie zdoła swojego z tobą. Nawet nie wiesz jak ruchanie boli.
-Mhm..
-A skąd wiesz akurat jak ruchanie gejów?-zapytał Piotrek i wszyscy zaczęli się śmiać.
-Nie wiem. Ty mi mówiłeś.-wybuchnąłem śmiechem, a wszyscy jeszcze bardziej.
-Nienawidzę cię.-powiedział blondyn ze złowrogim uśmiechem.-Powtórka z wyrywaniu powiek. START.-krzyknął i zaczął mnie gonić, na co ja pędem pobiegłem w głąb mieszkania.
-Jestem dumny stary!-krzyknąłem i kontem oka widziałem, że lekko się uśmiechnął.
Wiem, że sam był dumny z tego, że mu się udało i przełamał swój kilkumiesięczny stres przed tym. W końcu nie ma czego się obawiać.
------
Hejkaaa
Jak coś to jeszcze nie koniec, więc proszę mi nie uciekać :*
Można powiedzieć, że jeszcze trochę jest do wyjaśnienia w tej ksiażce, więc jeszcze kilka rozdziałów będzie <3
do zobaczenia i miłego dnia/ nocy! KOCHAM WAS <3!
CZYTASZ
„Nie patrz na innych" (KxP ~ Jasper X Charazinsky)
Novela JuvenilOpowiadanie o dwóch chłopakach, którzy mimo wielu sprzeczek i nieakceptowania ich przez innych, szli ciągle dalej!