85. Urodziny (1/2)

219 24 12
                                    

Przepraszam, że tak rzadko są rozdziały, ale nie umiałam się jakoś za to zabrać :< ale za to chce, aby końcówka była cudowna, więc bardzo się staram o długość rozdziałów :)<3

--

A więc to już jutro. Sam w to nie wierzyłem i nie umiałem przyjąć tego do wiadomości. Wczoraj w nocy napisałem do wszystkich osób, których planowałem. Dodałem jeszcze osoby, z którymi pojechał na wycieczkę, bo kompletnie wypadły mi one z głowy, a zapewne Kacper też chętnie by je zobaczył na swojej własnej osiemnastce. Co do sms-ów - nasze mamy pojawią się na sto procent, Albert i Alicja sprowadzają już milion prezentów, przyjaciółki Kacpra nawet nic nie napisały tylko wysłały zdjęcie, że są w sklepie z urodzinowymi rzeczami. Przyjaciele z wycieczki - wszyscy myli podekscytowani, jedna dziewczyna tylko nie mogła przyjść ze względu na sprawy prywatne. Ale najbardziej ciekawą osobą z nich wszystkich jest Anka. O dziwo odpisała mi.

-----

Anka Aktywny\a teraz

P: cześć.

A: oh, hey

A: coś się stało?

P: w zasadzie to tak, nie wiem czy jeszcze pamiętasz ale Kacper ma jutro jutro urodziny.

A: ah, tak..

P: chciałabyś wpaść?

A: co?

A; no nie wiem, jakoś dawno nie mieliśmy kontaktu i nie chciałabym sprawiać gęstej atmosfery. W końcu to osiemnastka.

P: zaufaj mi, że tak będzie tylko na początku ;)

A; postaram się.

P: jutro 15:00, adres znasz.

A; :)

-------

Więc tak mniej więcej ta rozmowa wyglądała. Rozumiem obawy Anki, w sumie sam bym się obawiał, ale myślę, że będzie dobrze. W końcu musi być czyż nie?

Dzisiejszy plan był taki, że spędzam ten dzień mile z Kacprem, a jutro przed przyjściem wszystkich, wyślę go do sklepu, aby była taka niespodzianka. Oczywiście normalnie z rana złoże mu życzenia i wmówię mu, że pod koniec dnia gdzieś go zabiorę. W jakimś stopniu będzie to prawda, bo przecież, bo tej całej imprezie mam zamiar go zabrać tam do parku. Jakoś to będzie i na pewno dam radę. W końcu jeżeli Albert zapłodnił kobietę to ja wrócę do domu zaręczony. Jak on sobie dał radę, to ja tym bardziej muszę. Może i nie zastosuję metod Alberta na dziwne zaręczyny, ale dalej mam w głowie jego słowa, że mam mówić prosto z serca i być sobą. Tak też zrobię. Chociaż raz jego rady się przydały.

Nadal leżałem w jednym łóżku z Kacprem i patrzyłem w śnieżny sufit. Z zamyśleń wyrwał mnie ruch chłopaka. Spojrzałem na niego, a on słodko mi się przyglądał. Kocham jego oczy, są takie całe przepełnione radością i troską.

-Dzień dobry.-powiedział z uśmiechem.

-hej..-powiedziałem zamyślony i wpatrywałem się w jego oczy. Totalnie jakby mnie zaczarował.

-Mam coś na twarzy, że tak się patrzysz?

-Gówno masz.

-Ale jesteś zjebany, zawsze psujesz romantik scenę.-powiedział zażenowany.-Dziś zostajemy w domu i obejrzymy dziesięć najlepszych romansideł, abyś ogarnął jak kogoś zdominować.

-Sugerujesz, że nie umiem?-powiedziałem i zbliżyłem do siebie nasze twarze.

-Od kiedy czytasz mi w chuju?

„Nie patrz na innych&quot; (KxP ~ Jasper X Charazinsky)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz