Pow. Piotrek
Reszta imprezy minęła jak każda inna. Prezenty, całuski i życzenia. Nic ciekawego i wartego opowiadania. Chociaż warto wspomnieć o fascynującym prezencie Alberta. Jego stringi ze słoniem skończyły tak czy siak na nim, bo Kacper podpuścił go po pijaku. Nie wiem czy Albert wtedy myślał, że to będzie super pomysł - chociaż po pijaku mało kto myśli, ale tak czy inaczej, mam jego zdjęcia w tym, więc teraz jest zmuszony na przyjaźń ze mną póki nie umrę.
Ale wracając do teraźniejszości. Impreza odbyła się około tydzień temu, a teraz oboje planujemy nasz ślub. Postanowiliśmy zrobić go w okresie świątecznym, ze względu na to, że obaj kochamy atmosferę świąt. Wszystkie lampeczki, prezenciki i śnieg - to nasze klimaty. Przynajmniej w szkole będzie wiadomo, że jest już mój i żadna Sonia czy Hubert nie będą do niego zarywać. Chociaż kto wie. Życie mi tyle pokazało, że nie zdziwiłbym się gdyby Sonia zmartwychwstała i przyszła najebać mi kopniaka, albo ten jej "brat" to ona w jego ciele. Jest dużo możliwości i sposobów na odebranie tego. Jednakże ten drugi wydaję mi się bardziej prawdopodobny ze względu na to, że ponoć ma cechy po niej.
Aktualnie siedzieliśmy z Kacprem u Alberta i czillowaliśmy wszyscy na kanapie. Jeżeli chodzi o dzieci, to były one u matki Alberta, aby nie przeszkadzały nam w przygotowaniach i aby Kacper miał możliwość poznania ich dopiero na ślubie. Chciałbym zobaczyć jego minę jak dowie się, że te dzieci są już od kilku miesięcy na świecie. A w zasadzie to będą.
-No i jak?-zapytał, wyłożony jak król, Albert na kanapie.
-Co jak?-zapytałem.
-No macie coś?
-A ty nam nie miałeś pomagać?-popatrzyłem na niego pytająco.
-Wolę czytać fanfiki, sory.-odpowiedział.
-Może jeszcze o nas?-prychnąłem zażenowany.
-Fu, kto by chciał to czytać. Wolę o sobie.
-Przecież nikt cię nawet nie zna..
-Poznają jak założę prywatny ocean miliardera.
-To jest nazwa?
-Nie. Nazwa tego będzie: Chuj w dupę dla Piotrka, niech sam se radzi.
-Frajer.-odpowiedziałem, a on się zaśmiał.
-Jak chcesz abym wam pomógł to mogę wybrać i zamówić jedzenie.-powiedział Albert.
-O ile nie będzie otrute.
-Tego nie obiecuję.-uśmiechnął się.
-Czasami dziwnie się was słucha.-powiedział Kacper.
-Ciesz się, że nie gada o penisach przy twoim jedzeniu.-powiedziała Alicja.
-Odechciało mi się jednak.-powiedział Kacper na samą myśl.
-To na chuj stałem trzydzieści minut w kuchni, aby zrobić ci chleb z masłem.-odezwał się Albert.
-Nie moja wina, że nie umiesz szybciej posmarować chleba.-powiedział Kacper.
-Ale za to umiem coś in..
-Zamknij się.-powiedziałem.
-Ugh. Nie doceniacie mojego humoru.-powiedział poirytowany.
-To nie humor, tylko debilizm.-odparłem.
-Jedno i to samo.
-Dobra to ile ma być osób?-zapytała Alicja.
-Na pewno wszyscy co byli na urodzinach.-powiedziałem.- Ktoś jeszcze o kim zapomnieliśmy?
-Dwie osóbki, ale to raczej weźmiecie pod uwagę prawda?-powiedział Albert i mrugnął do mnie prawym okiem.
-Tsaa.. wiemy, wiemy.-powiedziałem.
-Kto?-zapytał Kacper.
-Jacyś tam znajomi Alberta od pomocy na sali.-skłamałem.
-Mhm, okey.-odpowiedział brunet.
-Ej, co powiecie na to, aby zaprosić mojego brata.-powiedział Albert.
-TO TY MASZ BRATA?!-krzyknął zdziwiony Kacper.
-No.-odpowiedział tak, jakby mówił nam to za każdym razem.
-Czemu dopiero nam to mówisz?-zapytałem.
-Musiałem być oryginalny ze swoją osobą, a on jest jak ja.
-Ja pierdziele, czyli kolejny przyjeb do kolekcji znajomych.-powiedziałem.
-Kto powiedział, że chce się z tobą zadawać?-powiedział Albert.
-To po chuj ma przychodzić na mój ślub jakby miał się ze mną potem nie zadawać?
-Jakoś siedzisz teraz w moim domu, a nikt nie powiedział, że cię lubię.-powiedział z chytrym uśmieszkiem.
-Wiesz co, idź se zwal, bo ostatnio marudny jesteś.-odpowiedziałem.
-Powiedział czterdziestolatek.-prychnął.
-To ty pracujesz jako pies na komendzie i masz rodzinę, a nie ja.
-Twój czas też kiedyś przyjdzie.-zaśmiał się.
-A opowiesz coś o swoim bracie?-zapytał Kacper.
-Noo.. jest tylko trochę wyższy ode mnie. Ma około 195..
-Ty masz zaledwie 180, to chyba nie "tylko trochę".-przerwałem dla Alberta z wielkim rozbawiony, uśmiechem.
-Jeszcze podrosnę.
-Nie wiem, czy w twoim wieku się jeszcze rośnie.
-Pamiętaj, że jesteśmy z tej samej ery cwaniaku.-powiedział Albert.- Wracając. Ma niesamowicie ciemne brązowe włosy - takie prawie podchodzące pod czerń. No ogólnie jest lekko zbudowany, ale nie jakoś bardzo i rok temu skończył technikum.
-To ile ma lat?
-Dwadzieścia jeden.
-A co robił w technikum?
-Na żołnierza poszedł. Mój dumny bro.-powiedział i na znak, uderzył się lekko dwa razy w miejsce serca.
-Wo, czyli oboje chronicie ludzi.-powiedziałem.
-Dokładnie bestie!-powiedział zadowolony.
-Phi, kurwa obrońcy świata się znaleźli.-dodałem ciszej.
-Nie noszę aparatu słuchowego. To było słychać.
-Kto pytał?-powiedziałem.
-Kot.
-Nie masz kota.
-No właśnie.
-Ale mam psa.-dodał.
-Chyba wyjdę się przewietrzyć.-powiedziałem i wyszedłem.
Pow. Kacper
Jak zwykle kiedy jesteśmy u Alberta, to zamiast zrobić to co mamy - robimy zupełnie na odwrót i schodzimy na wręcz chore tematy. Kiedy Piotrek wyszedł, Albert również poszedł zacząć robić nam obiad, a ja z Alicją postanowiliśmy w końcu wziąć się za planowanie. Data naszego ślubu wychodziła 30-stego grudnia. Specjalnie wzięliśmy dzień przed sylwestrem, aby rozpocząć nasz nowy rok jako: wspaniała para zakochanych debili. Przedtem uda nam się nawet jeszcze spędzić wspólnie święta, a potem już tylko ślub i wspólny nowy rok. Ustaliliśmy, że trzydziestego spędzamy to ze znajomymi, a sylwester już całkiem sami. Naprawdę zamierzam już odliczać mimo, że dopiero kończą się wakacje.
------
Ten ślub zrobię odjazdowy. Już zacznę planować go z Albertem ;3
POSTARAM SIĘ JAK MOGĘ, ABY ZAKOŃCZYĆ TE ROZDZIAŁY DO WAKACJI, ALE NIE OBIECUJĘ! bo chyba wiadomo jak to ze mną jest XDDDDFV
kocham was bardzo i dziękuje za przeczytanie!
Miłej nocy\dnia! <333
CZYTASZ
„Nie patrz na innych" (KxP ~ Jasper X Charazinsky)
Novela JuvenilOpowiadanie o dwóch chłopakach, którzy mimo wielu sprzeczek i nieakceptowania ich przez innych, szli ciągle dalej!