46. Moje życie (Kacper)

1.5K 96 271
                                    

Kiedy wszedłem do mieszkania było strasznie cicho. Aż za.

W tym celu udałem się do salonu, jednak tam nikogo nie było. Jedyne miejsce, które wydawało mi się słuszne była nasza sypialnia. Pociągnąłem za klamkę i to co tam zobaczyłem sparaliżowało mi serce.

-Jebany fałszywiec.-powiedziałem.-

A co zobaczyłem? To pytanie pewnie każdego ciekawi.

Zobaczyłem jak Shawn próbuje za wszelką cenę pocałować Piotrka. Ręce oparł o ścianę i stawiał na swoje.

-Mogę wiedzieć co tu się dzieje?-zapytałem przerażony i w tym samym momencie Shawn puścił ręce Piotrka.-

Najgorsze jest to, że nie wiem czy się nie spóźniłem. A co jeżeli już się pocałowali? Co jeżeli się spóźniłem?

-Całowałeś go?-zapytałem Shawn'a powstrzymując jakiekolwiek emocje.-

-Tak.-odezwał się Shawn.-

Nie wiedziałem czy mu wierzyć, bo już nieraz się o tym przekonałem jakim fałszywcem jest. Więc dam się teraz wypowiedzieć dla Piotrka.

-Piotrek?-zapytałem cały zdenerwowany.-

On popatrzył przestraszony na Shawn'a i chciał się odezwać jednak coś go powstrzymywało. Nie zachowywał się naturalnie.

-To prawda.-odpowiedział, a ja czułem jak moje serce łamie się na pół.-

Jednak czułem, że coś jest tu nie tak. Piotrek nie był tym przejęty, ani w jego oczach nie było widać wyrzutów sumienia. A znając go to miałby.

Był bardziej czymś przerażony. Tylko czym?

-No widzisz Kacperku, mówiłem Tobie. Piotrek woli mnie. Nic na to nie poradzisz.-powiedział chowając coś do kieszeni.-

Wiedziałem, że coś tu nie gra więc postanowiłem że odegram małą scenkę w stylu „Kacper i setny okres".

-Piotrek jesteś chamem. Jak mogłeś mi to zrobić? Ja cię tak bardzo kocham..-powiedziałem „płacząc".-

-Wygrałem.-powiedział Shawn.- Piotruś spakuj swoje rzeczy, ja będę czekać na Ciebie na dole.

Nie wiedziałem o co chodzi, ale gdy tylko Shawn wyszedł z mieszkania i udał się poza blok to od razu miałem ochotę spytać o to Piotrka.

-Kacper ja Cię przepraszam za to, uwierz mi, że my się nie całowa..-chciał dokończyć jednak ja mu przerwałem.-

-Piotrusiu mój najukochańszy.-powiedziałem uśmiechając się.- Wiem. Ja wszystko wiem. Nie znam Cię od dziś i jestem pewien, że ty byś mnie nie zdradził ani zostawił.

-A o tym że miał broń, też wiesz?-zapytał, a mi oczy prawie wystrzeliły.-

-CO.-pisnąłem.-

-No tak. Szantażował mnie jak wyszedłeś. Aż sam żałuję że Cię wtedy wyrzuciłem.-powiedział.-

-Spokojnie Piotruś. Pisze do Alberta, aby go zabrał na komisariat.-powiedziałem i wyjąłem telefon, a następnie wybrałem numer naszej syrenki.-

————
ROZMOWA
———-
A: co tam Kacperuś
K: shawn ma pistolet, weź go wpierdol do pierdla bo mnie już ostro irytuje
A: ja pierdole, to on jeszcze żyje? Myślałem, że się zachlał czy cos. Albo przypadkowo spadła na niego ta cegłówka, której wcale sam nie zrzucałem.
K: kocham cię typie, a teraz plis zabierz go
——-
Po pewnym czasie Shawn był już z Albertem na komisariacie i przeprowadzali oni rozmowę. Mam nadzieję, że Albert coś z nim zrobi.

-Kacperku, to wierzysz mi że nic takiego miejsca nie miało?-zapytał Piotrek.-

-Ajj Piotuś.. no nie wiem. Shawn jest taki przekonujący..-powiedziałem, a jego mina wskazywała przerażenie max.-

-ŻARTUJE TY SIEROTO.-pisnąłem ze śmiechu.- Przecież wierzę Tobie kochanie.

Powiedziałem to, a następnie ucałowałem jego śliczne czerwone usteczka. Ahh jak malinki.

-Weź smaruj usta smakowymi pomadkami to częściej będę je całować.-powiedziałem.-

-Wystarczy, że ty ją masz to wtedy jak całujesz to przechodzi smak na moje..-powiedział, a ja przegryzłem wargę.-

Pow. Piotrek

Było już grubo po dwudziestej trzeciej. Ja dalej nie spałem. Byłem mega zestresowany tym całym dzisiejszym dniem. Mega się cieszę, że Kacper jak to zwykle on nie zrobił żadnego „cyrku".

Mega mi ulżyło na sercu kiedy powiedział, że mi wierzy. Bo przecież zaufanie to jedna z najważniejszych rzeczy w przyjaźni i także w związkach.

Z tymi samymi myślami zasnąłem i przyśnił mi się cudowny sen.

Razem z całym moim życiem siedzieliśmy na wielkim wieżowcu. Szczerze nie wiem co my tam robiliśmy, ale jakoś nie zwracałem na to wielkiej uwagi. Uwagę mą zwrócił Kacper w blasku pięknego księżyca.

Oboje staliśmy na najwyższym wieżowcu i byliśmy dosłownie na rogu. Samym rogu wieżowca. Cała gromada ludzi stała na dole i była przerażona. Czy my zamierzamy popełnić samobójstwo? Tak to właśnie wyglądało. Tylko czemu? Co się stało?

Ale wiecie co? Mimo, że właśnie były to ostatnie chwile mojego życia to trzymałem Kacpra za rękę, a on mnie. Wspólnie policzyliśmy do trzech i skoczyliśmy jak do wody.

Najpiękniejsze jest to, że wiedziałem że zaraz mnie tu nie będzie, to czułem się świetnie. Wcale nie zwracałem uwagi na sytuacje i na ból, bo spadałem z Kacprem. A Kacperek to moje całe życie. Dzięki niemu odczuwałem jedynie szczęście, że robimy to razem, i razem udamy się wysoko do nieba...
————
Witam!

Samej chciało mi się płakać jak pisałam koniec XDD :C

Ciekawe kto rozumie przekaz 🤫

Tak bardzo chcieliście ten rozdział dzisiaj, że mimo że wyjechałam to napisałam wam go i to wcześniej! A taka niespodzianka za te wszystkie miłe i kochane słówka haha❤️! (Info z teraz. Jednak nie ma wcześniej bo watt nie wspólpracuje i nie chce abyście mieli rozdziały wcześniej niż 23 :) nie no super.)

Do zobaczenia!

„Nie patrz na innych" (KxP ~ Jasper X Charazinsky)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz