Przepraszam, że przez dwa dni nie było rozdziału! Od dzisiaj jak narazie rozdziały będą codziennie!
A w ogóle widział ktoś story Kacpra i Piotrka? XDD pojechali oni nad morze praktycznie po tym jak ja skończyłam ten maraton z urodzin na plaży hahahah
Pow. Kacper
Siedziałem właśnie w samochodzie. Niestety nastał czas, w którym czas iść do szkoły. Przez kilka miesięcy miałem zwolnienie, ale teraz czas zobaczyć te fałszywe mordy. Jestem ciekawy w sumie ich reakcji. Oczywiście nawet nie liczę na dobre, bo moja klasa to same szmaty. Cóź taka prawda. (Moja to szmaty razy dwa <3)
Piotrek podwiózł mnie do niej, ale oczywiście jak to ja musiałem zrobić scenę i siedziałem obrażony, bo sam mnie zmusił abym tam szedł. A może ja nie chce? Nikt mnie nie zapytał o zdanie pff.
-Serio się obrazisz?-zapytał, a ja nie odezwałem się ani słowem, tylko patrzyłem przez okno.-
-Narazie.-powiedziałem i wysiadłem jak byliśmy już na miejscu.-
Strasznie byłem niezadowolony z tego dnia. Wiedziałem, że będzie tu okropnie niemiło. Moi koledzy od zawsze mieli do mnie jakiś problem i zawsze znaleźli coś, aby mnie upokorzyć. No cóż.
Wchodząc do szkoły pierwsze co poczułem to wzrok woźnej, który mówił coś w stylu „będziesz zmywać te podłogę swoim własnym ryjem". Ah jak ja ją kocham.
Gdy udałem się do szatni również powędrowały na mnie wzroki z innych klas. Niektórzy patrzyli na mnie z obrzydzeniem, a inni bardziej obgadywali. Szczerze to było mi dość smutno, bo gadali o mnie tylko dlatego, że wolę chłopców. To co ja mam na nich też patrzeć krzywo, bo oni wolą przeciwnie? Świat jest serio niesprawiedliwy.
Gdy szedłem tak tym korytarzem unikając tych wzroków od razu złość na Piotrka mi przeszła i chciałem się w niego wtulić.
Gdy dotarłem do mojej szatni, czyli 2B. Zauważyłem grupkę moich zboczonych i zardzewiałych kolegów, którzy jedynie gadali o dupach. Dla nich to normalne, tak samo jakbym ja gadał o chuju Piotrka. Znaczy jakby nie mówię, że tak robię hehe.
-O przyszła nasza gwiazdunia.-powiedział jeden z nich.-
-Zazdrość pizdę ściska?-zapytała Anka, która z dupy się pojawiła.-
-Nie mam pizdy, jakbyś nie wiedziała Aneczko.-powiedział i zaśmiał się.-
-Najwyraźniej masz jak ci cieknie.-powiedziała i spojrzała na niego z obrzydzeniem.-
-A weź się utkaj.-powiedział i pobiegł do toalety.-
-Aneczka ty się tak nie bulwersuj. Twój koleżka gej sam umie mówić. Chyba, że przez te kilka miesięcy doszło do takich rzeczy, że już mówić nie może.-powiedział i wszyscy z nich wybuchnęli śmiechem.-
Ja popatrzyłem na nich z pogardą i uciekłem. Nie udawałem nikogo, bo wiadomo że każdego by to zabolało. Tylko że jeden by to okazał, a drugi już nie. Niestety ja jestem z tych osób co psychikę mają słabą i są bardzo wrażliwy na dosłownie wszystko.
-Wiesz co Ci powiem Antek? Matka Cię robiła w pralce, bo masz tak powyginany i zgnieciony ryj. Nie wiem czy zauważyłeś, ale mimo że jest on „pedałem" to ma kogoś. W porównaniu do Ciebie jesteś zerem, bo ty nawet ani razu laski nie miałeś. Więc zanim coś pierdolniesz to pomyśl czy jesteś lepszy.-powiedziała, a jego zatkało.- I w ogóle to lepiej od Ciebie odejdę, bo jesteś hetero i jeszcze dostane raka.
-Z tego co jeszcze słyszałem to Anka poleciała z nim na ostro.-
Udałem się na korytarz i usiadłem na jednej z ławek. Skuliłem się i ręce schowałem w kolana. Nie byłem aż tak przejęty, żeby płakać, ale jednak musiałem pobyć chwile sam.
-Kacper?-zapytał ktoś.-
-Jezu Anka spadaj.-powiedziałem, jednak po kilku minutach ciszy popatrzyłem w górę i ujrzałem tam twarz zdenerwowanej dyrektorki.-
Pech obdarzył mnie tak, że nasza dyrektorka ma tak samo na imię jak moja przyjaciółka. Czyli Anka. No to teraz nie ma zmiłuj.
-Ee.. przepraszam? Myślałem, że to moja przyjaciółka.-powiedziałem automatycznie wstawiając.-
-Niech będzie. Ale to i tak nie upoważnia Ciebie to do odzywania się tak do koleżanek.-odpowiedział.-
-A i mam nadzieję, że na teścik umiesz.-powiedziała i odeszła.
No to jestem w czarnej papieskiej zasranej dupie.
-TimeSkip-
Siedziałem na teście i jedyne co umiałem to wykonać ładny podpis swojego imienia i nazwiska. Zresztą nawet jakbym umiał to po tej akcji w szatni bym wszystko zapomniał.
-Proszę Panią mogę do toalety?-zapytałem.-
-Ta, idź. Ale masz pięć minut inaczej jedynke stawiam.-
-I tak ją dostanę.-powiedziałem cicho i wyszedłem z sali.-
Pobiegłem do szatni, zabrałem swoją kurtkę i szybkim krokiem udałem się na dwór. Nie mam zamiaru siedzieć tu ani milisekundy.
Po kilku krokach, obok siebie zauważyłem Ankę.
-A ty co tu robisz do cholery?-zapytałem wystraszony.-
-Myślisz, że jestem tak głupia, że nie wiem? Logiczne, że ty byś do toalety z dupy nie poszedł. Ty się załatwiasz kurwa raz na miesiąc.-powiedziała i zaśmiała się.-
-W sumie racja hah..-powiedziałem i leciutko się uśmiechnąłem.- A i chciałbym Tobie bardzo podziękować Tobie, że tak mnie broniłaś.-
-Ja pierdole czego ty dziękujesz sieroto! Kocham Cię, więc będzie Cię bronić.-powiedziała i przytuliła mnie.-
Po tych czułych uściskach udaliśmy się do bramki wyjściowej. Nagle obok wyskoczył duży, ale to naprawdę ogromny typ, który nie wyglądał za przyjaźnie.
-W czymś pomóc?-zapytałem.-
-Chcesz pomóc sobie dać wpierdol?-zapytał.-
-Co? Weź spadaj.-powiedziałem i olałem go, a on przywalił mi prosto w łeb.-
W tym samym momencie wbiegł Albert i zaczął wykonywać ciosy, które ja w ogóle pierwszy raz widzę.
-Cios Syrenki Arielki! H2O!-krzyknął.-
-Cios bejbi Albertów!-krzyknął i uderzył go prosto w brzuch.-
-On ciąże na nim wywołuje czy co?-zapytała Anka.- I kto to w ogóle jest?
-Cios morza czerwonego!-krzyknął i zadał kolejny cios.-
-Nie wiem czy zauważyłeś, ale nie zadałeś ani jednego bolącego ruchu dla mnie.-odezwał się typek.-
-A dobra, co ja się będę pierdolił.-powiedział wyjmując paralizator, a następnie używając go na nim.-
-Brawo syrenko!-krzyknąłem i zacząłem nu bić razem z Anką brawa.-
—-
WIIIITAJCIEmam nadzieję, że spodobał wam się taki luźniutki rozdział! Od jutra zaczyna się ostra jazda i uwierzcie, że niedługo zobaczycie nawet płaczącego Alberta:(
Do jutra!
CZYTASZ
„Nie patrz na innych" (KxP ~ Jasper X Charazinsky)
Novela JuvenilOpowiadanie o dwóch chłopakach, którzy mimo wielu sprzeczek i nieakceptowania ich przez innych, szli ciągle dalej!