~41~

904 30 7
                                    

Pov: Alex

Właśnie wysiadłam z samolotu i skierowałam się po swój bagaż. Przez całą podróż nie było jakichś większych problemów więc spokojnie dojechaliśmy do miejsca w którym będę teraz pracować przez tydzień. Siedzieliśmy wszyscy w trójkę przy swoich biurkach i zaczęliśmy swoją pracę gdy nagle usłyszeliśmy alarm i krzyki że mamy wyjść z wieżowca bo jest pożar który zagraża całemu budynkowi. Bez zastanowienia wszyscy wyszliśmy i staliśmy w bezpiecznej odległości od struktury. Nagle usłyszałam głos jakiejś kobiety za mną. Płaczliwy głos..

- moja córka! Ona tam jest! - krzyczała

- pójdę po nią - powiedziałam szybko

- nazywa się Lucy! Znajdź ją proszę

Po tych słowach pobiegłam w stronę budynku i widziałam tylko jak strażacy biegną za mną. Zakryłam rękawem usta i nos oraz przymrużyła oczy abym lepiej widziała. Biegłam cały czas przed siebie szukając córki tamtej kobiety. Byłam wręcz pewna że będzie to jakaś dorosła dziewczyna która stara się wyjść.

- Lucy!! - krzyczałam przez rękaw - gdzie jesteś!? - zaczęłam kaszleć przez dym unoszący się w powietrzu

- tu jestem!! - usłyszałam dziecięcy głosik

- mów cały czas do mnie! Zaraz ci pomogę i stąd wyjdziemy! - krzyczałam

Po jakichś dwóch minutach znalazłam dziewczynkę w kącie pomieszczenia. Siedziała wystraszona i zapłakana zwinięta w kulkę.

- Hej, spójrz na mnie - powiedziałam - chodź - wyciągnęłam do niej ręce aby ją podnieść przy tym też kaszlałam

- nie znam cię - zaczęła kaszleć - nie mogę z tobą iść

- słoneczko, chodź twoja mama czeka na zewnątrz pewnie się martwi

- boję się - kaszlała

- nic się nie stanie, obiecuje

Po tych słowach mała istota wpadła mi w ramiona a ja przyciskając ją do siebie i biegnąc na ostatkach sił Szukałam wyjścia z budynku. Po jakichś 5 minutach w końcu się udało.
Wybiegłam co prawda ledwo co biegłam ale wybiegłam z budynku po czym usłyszałam ogromny huk za sobą przez co przyspieszyłam. Podbiegłam do matki dziewczynki i ją jej podałam. Zdążyłam się tylko odwrócić i zobaczyć że budynek się zaczął zawalać po czym zemdlałam.

Pov: Emilka

- Natalia! - krzyknęłam a dziewczyna zjawiła się w salonie

- co się drzesz - mamrotała

- patrz kurwa! - wskazałam ta telewizor

- zwykłe wiadomości - powiedziała ale po chwili usłyszałyśmy kolejne wiadomości na temat pożaru w Holandii.

"uwaga! Kobieta która wbiegła do budynku 20 minut wcześniej właśnie się odnalazła. Okazało się że wybiegła tam po małą dziewczynkę która została w wieżowcu. Na szczęście gdy dane dwie osoby wybiegły z budynku on dopiero wtedy się zawalił. Cudem uszły z życiem."

- ja powinnam przy niej być - powiedziałam przez łzy

- nie płacz - pocieszała mnie - napewno wszystko jest z nią okej

- słuchajmy dalej może się czegoś dowiemy

" Przepraszam - odezwała się reporterka do ratonika medycznego - co z poszkodowanymi

- dziewczynce nic nie jest, ta kobieta ją uratowała ale z nią jest już gorzej, poważne zatrucie czadem nie obejdzie się bez pobytu w szpitalu

- wiemy kto to jest?

- wiem tylko ze pochodzi z Polski i przyjechała tu w delegacje

Więcej informacji po krótkiej przerwie proszę czekać.

- japierdole Natalia - wstałam - jedziemy tam

- gdzie?! - też wstała

- do Holandii! Już zbieraj dupe

- Emilia nic tam nie zdziałasz! Zostajemy tu

- ale Alex.. Ona mnie potrzebuje!! - wydarłam się przez łzy

- wszystko będzie dobrze, za góra dwa dni wróci do nas zobaczysz - przytuliła mnie do siebie..

Pov: Alex

- gdzie ja.. - mówiłam przez kaszel - jestem

- w karetce, niedługo będziemy wieźć cie do szpitala - odpowiedział mi jeden z ratowników oczywiście po Holendersku

- czy mogę zostać przewieziona do Polski proszę - dusiłam się wręcz kaszlem

- oczywiście, tylko to trochę potrwa

- opłacę helikopter proszę.. Chcę do mojej dziewczyny.. - zaczynałam robić się senna

- dobrze, jeszcze dzisiaj cie przetransportujemy do Polski

- przepraszam czy mogę? - usłyszałam głos matki tamtej dziewczynki

- proszę - ratownicy wyszli z karetki

- dziękuję.. - zawiesiła się nie znając mojego imienia.. Ona też mówiła po Holendersku.. Niestety

- Alex.. Nazywam się Alex - odpowiedziałam w tym samym języku

- Alex.. Uratowałaś życie mojej córki i naraziłaś tym czynem swoje - poczułam jak mała rączka dziewczynki opłata moją dłoń

- zrobiłabym to jeszcze raz.. Rozkoszna z niej dziewczynka - zaśmiałam się przy tym kaszląc

- jak się czujesz? - usłyszałam głos Lucy

- dobrze, tylko chce jechać do Polski

- co to polska?

- to kraj w którym mieszkam.. Razem z moją dziewczyną.. Pewnie teraz siedzi u koleżanek i się dobrze bawi.. I dobrze nie chce żeby się martwiła - puściłam małej oczko

- twoja dziewczyna ma prawdziwą bohaterkę przy sobie - poczułam klepnięcie w ramię po czym dane dwie osoby wyszły z pojazdu a ja zamknęłam na chwilę oczy myśląc o Emilce

- mamy dobre informacje - powiedział ratownik - za chwilę będzie tu helikopter i przetransportuje cie do Polski.

Dzięki Bogu..

Pov: Emilka

"najnowsze informacje! Dziewczyna bohaterka zostaje transportowana do swojego kraju na własną prośbę. Za około godzinę powinna być w granicach Polski. Jak sama zacytowała 'robię to dla mojej dziewczyny która pewnie się dobrze teraz bawi... Nie chcę żeby się martwiła' "

- i widzisz wszystko jest w porządku - powiedziała Emilka

- ta w porządku.. Nawet nie wiesz przez jaki stres ja teraz przechodzę - powiedziałam tuląc się do Natalii

- ale teraz już będzie dobrze.. Alex wraca.. Niedługo ją zobaczysz - głaskała mnie kojąco po plecach

- przysięgam że keidys ją sama zamorduje za takie akcje - uroniłam kolejną łzę

Dlaczego ona się tak naraża..

Chce być tylko twoja..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz