~51~

927 29 4
                                    

- dobra to ja lecę - powiedziałam gdy już miałam wychodzić z samochodu który stał pod moim klubem piłkarskim.

- przyjechać o tej co zawsze? - zapytała moja narzeczona

- obojętne, mogę wrócić równie autobusem - odpowiedziałam i pocałowałam Alex w usta - pa - wyszłam z auta i skierowałam się do wejścia budynku.

Po chwili usłyszałam donośny krzyk jednej dziewczyny z drużyny. Fuck. To musi być Milena.. Dziewczyna której niedawno zabrałam miano kapitana drużyny i teraz przez cały czas mnie dręczy i mi dogryza ale na szczęście Alex nic o tym nie wie. Jakby było inaczej Milena byłaby już martwa.

- Ej Reznikov! - po chwili były już przy mnie

- odwal się - powiedziałam bez emocji

- ojoj Emilka ma mnie w dupie.. Mam płakać? - zapytała ze śmiechem popychając mnie

Kurwa. Była wyższa. Silniejsza. I miała lepszą reputację w drużynie. Nie mam z nią nawet szans.

- odpierdol się do kurwy! - tym razem podniosłam głos a ona złapała mnie za kołnierz bluzy i uniosła delikatnie do góry.

Bez namysłu kopnęłam ją w brzuch czego nie pożałowałam bo dziewczyna momentalnie mnie puściła i złożyła się w pół niczym jakaś złamana deska.

- przejebałaś sobie - powiedziała trzymając się za brzuch

- nie pierwszy nie ostatni raz - zaśmiałam się kpiąco i weszłam do budynku.

***

Trening minął jak zawsze błyskawicznie i bez żadnych przykrych sytuacji czyli kontuzji. Właśnie wyszłam z budynku klubu i miałam się kierować w stronę przystanku z myślą że Alex nie przyjechała po mnie. Gdy już miałam wychodzić na ulicę poczułam dosyć mocny uścisk na ramieniu po czym potężne pociągnięcie w tył przez co zostałam oparta a raczej przyciśnięta o mur. Po chwili spojrzałam na osobę która była przedemną i już nie miałam wątpliwości że mam przejebane. Milena i jej dwie przyjaciółeczki. Nosz kurwa. A niby w każdej drużynie piłkarskiej każdy się kocha i szanuje. No sory ale to nie u nas.

- znowu się widzimy Reznikov - zaśmiała się Milena

- uwierz że wolałabym nie widzieć już dzisiaj twojej krzywej mordy - wysyczałam ale po chwili tego żałowałam bo poczułam rękę dziewczyny na swojej szyji. Ale.. To nie był uścisk nienawiści. Raczej chciała tylko odsłonić moje rozpuszczone włosy dając dostęp do mojej szyi.

- no proszę proszę - zaśmiała się kpiąco - widzę że dobrze cie bawisz z tą swoją szmatą.. Czekaj jak ona miała?.. Ah No tak.. Alex - dalej się śmiała - ciekawe czy się od ciebie odwróci jakby ktoś całkowicie przez przypadek powiedział jej na co lecisz w jej całym wyglądzie.. A raczej majątku

- co masz na myśli?! - zapytałam zdezorientowana

- jak to co? To że lecisz na jej hajs. To ona ci wszystko opłaciła. To dzięki niej tu W ogóle jesteś. Dzięki niej i jej znajomościom - wysyczała zaciskając rękę na mojej szyi.

- nie prawda - powiedziałam - i puść mnie do jasnej cholery - próbowałam się jej wyrwać ale wiedziałam że tylko jej coś zrobię to jej dwie przyjaciółki mi nie dadzą możliwości dalszego życia

- bo co? Emilcia coś mi zrobi? - zapytała śmiejąc się mi prosto w twarz

- Ona nie, ale ja już mogę - usłyszałam dobrze mi znany damski głos. Dzięki Bogu. Alex.

- o proszę! - wykrzyczała - twoja bohatereczka przybyła ci na pomoc

- puść ją w tym momencie - powiedziała o dziwo spokojnie

- chciałabyś. Sama zobacz. Nas jest trójka a ty? Ty jesteś sama - powiedziała z cwaniackim uśmiechem a mi przez jej uścisk na mojej szyi zaczęło powoli braknąć powietrza.

- racja.. Jestem sama. Nie dam sobie rady - powiedziała ze skruchą w głosie ale tylko ja wiedziałam że to tylko manipulacja.

- no właśnie, więc wypierd- - nie dokończyła bo Alex wykręciła jej rękę po czym obaliła na ziemię

- która następna? - zapytała z uśmiechem na ustach patrząc na dwie pozostałe dziewczyny które zaczynały się wycofywać - tak właśnie myślałam - po chwili podeszła do mnie - następnym razem radzę wybierać sobie jakieś lepsze osoby do towarzystwa a nie jakieś pizdy które się boją wszystkiego ci się rusza - powiedziała patrząc na Milenę która wstawała z ziemi.

- suka - wysyczała dziewczyna po czym od nas odeszła

- wszystko okej? - zapytała mnie moja narzeczona

- tak, jest okej - odpowiedziałam bez emocji

- coś nie tak? - dalej drążyła temat

- tak, teraz każdy będzie miał mnie za jakiegoś słabiaka - odpowiedziałam oschle

- Ej słońce - złapała mnie za podbródek abym popatrzyła jej w oczy - była ich trójka tak? To one są słabe ze zamiast przyjść pojedynczo to się zebrały i się na ciebie uwzięły.

- może racja. Dziękuję - odpowiedziałam po chwili namysłu

- nie ma sprawy, a teraz chodź do samochodu - złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę samochodu

- mówiłam Ci że mogę wrócić autobusem ale cieszę się jednak że przyjechałaś - powiedziałam obejmując ją w talii

- mhm.. W ogóle Erick dzwonił czy mogłabym na tydzień zająć się Kornelią bo on z Laurą wyjeżdża gdzieś tam a moi rodzice nie mają za bardzo czas, Nie przeszkadza Ci to? - zapytała z niepewnością

- jasne że nie, przecież wiesz ze uwielbiam Kornelię a tydzień to wcale nie tak dużo - uśmiechnęłam się

- o No to w porządku - zaśmiała się - od jutra mamy nowego lokatora w domu

- już od jutra? - zdziwiłam się

- no tak

- okej, mi pasuje - zachichotałam a już po chwili obydwie wsiadłyśmy do samochodu - a jak tam w pracy?

- bardzo dobrze, wygrałam dwie rozprawy i do tego jeszcze mam tydzień urlopu więc będę cały czas w domu - Uśmiechnęła się pod nosem

- cieszę się - cmoknęłam ją w policzek

- A trening? Wszystko w porządku?

- jak najlepszym. Trener jest ze mnie dumny i już za miesiąc mamy ważny mecz z Francją - odpowiedziałam szybko

- moja zdolniacha - zaśmiała się moja, powtarzam "MOJA" narzeczona...

Chce być tylko twoja..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz