21

22.1K 1.1K 24
                                    

Heloł!
Z okazji moich dzisiejszych urodzin - 6 stycznia - dodam dzisiaj dłuugi rozdział :)

Emma

- Witaj Emmo - mówi kobieta i uśmiecha się

To ona! To Isabel! Wchodzi do holum To dzieje się tak szybko! Łapie mnie za ramie i przyciąga plecami do siebie. Przykłada mi pistolet do głowy! Widzę szok malujący się ja twarzy Erick'a. Do salonu wbiega Henry i jeszcze inni ochroniarze. Wyciągają pistolety i kierują je na Isabel.

- Stójcie, bo ją zabiję! - krzyczy Isabel i zaciska rękę na mojej szyi

Krzywię się w bólu.

- Czego chcesz?! - warczy Erick - Pieniędzy?! Mogę ci je dać! Tylko puść ją!

- Mam w dupie twoją kase - śmieje się Isabel

- To co chcesz?! - krzyczy Erick

- Ciebię. Tylko ona - kiwa głową na mnie - Nie dostanie tego, co jest moje! - krzyczy Isabel i zaciska mocniej rękę

Duszę się i krzywię z bólu. Łzy zaczynają lecieć po moich policzkach

- Zostaw ją! - warczy Erick

- Nie! Jestem gotowa by ją zabić! - krzyczy Isabel

W jednej chwili ochroniarze Erick'a rzucają się na Isabel. Ona w panice strzela do nich. Ochroniarze łapią Isabel i zabierają mnie od niej. Unieruchomiają ją. Jestem przerażona, ale gdy dostrzegam kto został postrzelony, zamieram.
Erick! Podbiegam do niego!
O mój boże! Dostał w brzuch! Ruszam nim!

- Erick! Erick! Proszę, otwórz oczy! - szlocham - Erick!

- Pani Steel, nic pani nie jest? - pyta Henry

- Nie! Ratujcie jego! - krzyczę w płaczu

- Karetka już jedzie - mówi Henry

Płaczę i cały czas poruszam Erick'iem. Na rękach mam krew z jego rany! Biorę moją apaszkę i tamuję nią krew! Boże!
Po chwili przyjeżdża karetka. Lekarze zabierają go do kliniki.
Erick jest nieprzytomny i jego stan jest krytyczny, tyle usłyszałam.
Henry zawozi mnie od razu do kliniki. Tam w poczekalni podbiegam do recepcji.

- Przepraszam, tu przyjechał Erick Smith! Przed chwilą, z raną postrzałową! Co z nim?! - krzyczę, ale wydaję się to jęk przez płacz

- Kim pani jest? - pyta spokojnie pielęgniarka

- Jego narzeczoną, do kurwy nędzy! Gdzie on jest?! - krzyczę i uderzam ręką w jej 'biurko'

Pielęgniarka sprawdza coś w komputerze.

- Sala operacyjna, na III piętrze - mówi kobieta

Odrywam się od jej biórka i biegnę w tamtą stronę. Wjeżdżam na III piętro. Już mam wbiec na salę operacyjną przez drzwi, ale cofa mnie pielęgniarka wychodząca z sali.

- Tam nie wolno iść - mówi

- Ja muszę wiedzieć co z nim! - krzyczę i wyrywam się

- Pani tu usiądzie i poczeka na lekarza - mówi i odchodzi

- Suka! - syczę przez zęby i siadam

Kolejne godziny minęły jak przez mgłę. Pielęgniarki wychodziły i wchodziły na salę, ale żadna nic nie chciała powiedzieć. Siedzę na twardym krzesełku, gdy nagle ktoś mnie popycha. Podnoszę głowę. Matka Erick'a!

- Co ty tu robisz?! - warczy - To przez ciebie!

- Nie! - krzyczę - To nie moja wina!

- Ochrona! Ochrona! - woła matka Erick'a

Po chwili przychodzą dwaj muskularni faceci.

- To przez nią mój syn jest w szpitalu! - krzyczy do nich - Zabierzcie z tąd! Nie pozwólcie jej wchodzić!

Faceci podchodzą do mnie i biorą mnie pod ręce.

- Zostawcie mnie! Ja nic nie zrobiłam! - krzyczę i wyrywam się

- Uspokój się! - warczy jeden

Wychodzimy przed szpital w oddali widzę jak stoi Henry. Idziemy do niego.

- Henry! - wołam go

- Cii uspokój się - mówi Henry

Ochrona mnie puszcza i odchodzi.

- Ja mam zakaz wstępu do szpitala! - płaczę

- Nie. To ochrona Erick'a. Wszyscy cię znają - mówi Henry

- Co teraz?! - krzyczę

- Pojedziesz do domu, a ja cię będę informował na bierząco - mówi Henry

Kiwam głową i wsiadam do samochodu.

- Jestem Mike - mówi ochroniarz - Teraz jestem do twojej dyspozycji

- Do domu - jęczę

Podjeżdżamy pod posesję Erick'a. Miał być mój dom! Ehh......jestem tak zmęczona, że nie chce mi się nic robić. Biorę prysznic i kładę się na jego łóżku. Poduszka pachnie jego perfumami i szamponem do włosów. Obracam się na drugi bok. Na stoliku stoi ramka z jakimś zdjęciem. Podsuwam się tam i biorę ramkę. Jest w niej nasze zdjęcie!

***- No Emma! Chodź! - krzyczy Erick i stoi z aparatem w ręce

- Żadnych zdjęć! - piszczę gdy łapie mnie w pasie i podnosi

- Tylko jedno - prosi i uśmiecha się w ten sposób Erick

- No ok! Ok! - śmieję się

Stajemy razem przy lustrze. Erick ustawia aparat do zdjęcia.

- A teraz bym cię przeleciał! - mówi Erick

Wybuchamy śmiechem i wtedy on robi zdjęcie.***

Na to wspomnienie mimowolnie się uśmiecham. Zdjęcie jest akurat w tym momencie. Stoi na jego szafce nocnej. Być może nawet, że po przebudzeniu na nie patrzy. Uśmiecham się przez łzy i dotykam jego twarzy na zdjęciu. Jest taki piękny, gdy się śmieje. Składam pocałunek na jego ustach na zdjęciu. Odkładam je z powrotem na miejsce. Wtedy słyszę dźwięk przychodzącego sms'a. Biorę telefon i odczytuję go.

Henry: Z Erick'iem wszystko dobrze. Operacja się udała. Niedługo sę wybudzi.

O mój boże! Wszystko się udało! Erick będzie żył! Erick będzie żył! Na ten sms rozpłakałam się na nowo!

Ja: Boże! Jestem taka szczęśliwa! Kiedy mogę go zobaczyć?!

Henry: Na razie jest tu jego matka. Masz rację jest suką! Zadzwonię jak pójdzie.

No zajebiście! Ta suka dalej tam jest! Ughh...

Ja: Dziękuję! Mam u ciebie dług!

Henry: To moja praca.

Henry to złoty człowiek. Odkładam telefon i przykrywam się jego kołdrą. Jego poduszka jest taka miękka! Kładę się na boki, i rzucam jeszcze jedno spojrzenie na ramkę ze zdjęciem, zanim zasnę......

Jestem taka szczęśliwa!!







Milion uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz