25

23.4K 1.1K 32
                                    

Emma

Erick przyjechał po mnie punktualnie. Przygotowałam się już wcześniej. Ubrałam granatową sukienkę, która opinała mój biust i talię, a od bioder jest rozkloszowana. Dobrałam do nich czarne buty na słupku i naszyjnik, który dostałam od mojego ojca z okazji 20. urodzin. Włosy zakręciłam i spięłam parę kosmyków włosów u góry. Reszta opadała mi miękkimi falami na ramiona i plecy. O umuwionej godzinie zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i omieniałam. Erick stał w drzwiach, wyglądał zajebiście! Garnitur szyty na miarę, śnieżnobiała koszula, przy szyi muszka. Włosy miał świeżo przycięte. Wyglądał jak jakiś bóg!

- Witaj piękna nieznajomo - uśmiecha się Erick i przyciąga mnie do siebie

- Hej - zdołam wydusić tylko nim nasze usta złączą się w pocałunku

- Wyglądasz przepięknie! - krzyczy Erick

- Ciszej. Ktoś tu też mieszka - uciszam go

- Po co? Chcę to wykrzyczeć światu! - śmieje się Erick

Śmieję się z niego. Biorę czarny płaszczyk, torebkę i wychodzę z domu, zakluczając drzwi i chowając je do torebki. Erick wystawił ramię, któro złapałam i wyszliśmy z holu. Pod mieszkaniem stał jego Bentley. Wsiedliśmy i ruszyliśmy do jego rodzinnego domu. Jechaliśmy gdzieś w nieznanym mi kierunku na obrzeża Nowego Jorku. Z każdą przejechaną chwilą bałam się coraz bardziej. Erick wziął mnie za rękę i ścisnął by dodać mi otuchy. Popatrzyłam się na niego i uśmiechnęłam.

- Wszystko będzie dobrze - mówi Erick

Kiwam tylko głową i przełykam łzy. Obracam głowę do okna i patrzę na zachód słońca za oknem. Reszta podróży mija nam w ciszy. Po jakiejś pół godzinie podjeżdżamy pod bramę.

- To tu - mówi Erick

Kiwam głową i poprawiam włosy. Erick zajeżdża pod dom, a raczej rezydencję. Jest chyba dwa razy większa od domu Erick'a. Utrzymana jest w kolorach bieli i pudrowego różu. Erick parkuje i wysiadamy. Przed rezydencją stoi dużo samochodów.

- To napewno jest tylko kolacja? - pytam Erick'a gdy podchodzi do mnie i łapie za rękę

- Sam się zastanawiam. Chodźmy już - Erick ciągnie mnie za rękę w stronę drzwi

Weszliśmy do domu. Hol był ogromny, a wokół stały różne dzieła sztuki.

- Pięknie tu - mówię

- Obsesja matki - mówi Erick ze śmiechem

- Erick! - za nami rozlega się dziewczęcy pisk

Obracamy się, a w naszym - a raczej Erick'a - kierunku biegnie dziewcznka. Ma nie więcej niż 8 lat. Ubrana jest w kremową sukienkę z tiulem. Ma blond włosy, które teraz zebrane są w warkocz. Jest podobna do matki Erick'a.

- Emily! - krzyczy Erick i podnosi dziewczynkę na ręce

- Dawno u nas nie byłeś. Myślałam, że już o mnie zapomniałeś - żali się dziewczynka i śmiesznie wydyma usta

- O tobie? Nigdy - śmieje się Erick i stawia małą na podłodze

- Emily, poznaj Emmę. Moją dziewczynę - przedstawia mnie Erick

Dziewczynka zerka na górę na mnie i uśmiecha się słodko.

- Ale ona ładna! - piszczy - Jestem Emily - podaje mi chudą rączkę, którą ściskam

- Emma - przedstawiam się dziewczynce

- Chodź! Pobawisz się ze mną! - piszczy, a ja zerkam na Erick'a

On kiwa głową na nie, a ja się uśmiecham. Erick po chwili dołącza.

- Oprowadź Emmę po swoim pokoju, a ja poszukam matki - mówi Erick, ale dziewczynka już ciągnie mnie na górę do swojego pokoju

Jest on bardzo ładny. Ściany są w kolorze jasnego fioletu. Ma wielkie łóżko, jak dla księżniczki i duuuuużo zabawek. Co ciekawe, jej pokój jest tak duży, jak pół mojego mieszkania. Pokazała mi wszystkie jej lalki i pluszaki. Dowiedziałam się, że Emily ma 7 lat - nie osiem jak myślałam na początku - chodzi do szkoły i uwielbia czekoladę truskawkową. Jest ona przecudna. Niestety, musiałyśmy schodzić na dół, ale Emily wynusiła na mnie, bym się z nią kiedyś jeszcze pobawiła w 'dom'. Gdy schodziłyśmy z góry, niespodziewanie złapała mnie za rękę. Uśmiechnęłam się na ten gest. Dotarłyśmy chyba do 'sali balowej'. Była ona jeszcze większa od holu. Emily puściła mnie i gdzieś pobiegła. Wtedy usłyszałam, że ktoś chce wznieść toast. Odwróciłam się w stronę tej osoby. Była to matka Erick'a! Nie zauważyła mnie więc nie przerywała przemówienia.

- Witam państwa. Dzisiaj chciałabym jako matka mojego syna, ogłosić iż nastał taki czas, że mój syn Erick powinien wyjść za mąż...... - mówiła matka Erick'a

Rozglądnęłam się po sali. Stał on koło jakiegoś mężczyzny. Byli do siebie podobni. Więc to jego ojciec.

- ......za dobrą dziewczynę. Ja jako jego matka, przyjmuję na siebie obowiązek, wyprawienia mu wesela. Dlatego chcę wnieść toast za młodą parę......Erick'a i Isabel! Razem będą szczęśliwi! - zaczęła klaskać, a sala razem z nią

Erick stał zaszokowany. Patrzył się tylko na matkę. A ja? Ja poczułam się zdradzona! Tyle mi obiecywał! Chciałam wyjść z tamtąd, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Wtedy na podwyższenie weszła Isabel! Tak, ta Isabel! Popatrzyła się szyderczo w moją stronę. Matka Erick'a też mnie zobaczyła i się zaśmiała. A ja? Ja czułam łzy, cisnące się do oczu. Erick zaczął się rozglądać za mną, ale nie zdążył. Matka pociągnęła go na podwyższenie. Wtedy mnie dostrzegł. Ciekawe jak wyglądam... Jak zdradzona kobieta? Gorzej. O wiele gorzej. Erick chciał zejść, pewnie do mnie, ale Isabel i jego matka go zatrzymały. Patrzyłam się na nich. Jego matka ma rację... Razem będą szczęśliwi. Rzuciłam im jeszcze jedno spojrzenie. Erick stał trzymany prze te suki, które uśmiechały się jak skończone idiotki! Kurwa! Nie tak to miało wyglądać! Nie tak! Odwróciłam się i wyszłam. Na zimne wieczorne powietrze. Miałam tylko torebkę. Kurtka została w środku. Ruszyłam tą drogą co przyjechaliśmy. Szłam i płakałam.
- Emma?! - ktoś krzyknął moje imię

Obróciłam się i zobaczyłam Sam, wysiadającą z auta na poboczu. Od razu do niej podbiegłam i rzuciłam się w ramiona. Zaczęłam płakać. Sam wsadziła mnie do samochodu i bez słowa ruszyła do siebie, do jej domu.

Czułam się jak przedmiot, który gdy się znudzi można wyrzucić. Czy tak się czują ludzie po zobaczeniu gorzkiej prawdy?

Milion uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz