4 (IV)

8.7K 627 65
                                    

Emma

Erick wyjechał z kraju tydzień temu. Jeden długi tydzień. Dzieciaki bardzo za nim tęsknią, ale nie pokazują tego. Tylko Katie cały czas do niego dzwoni, a on? Nie odbiera, albo się rozłącza. Ehh...

Wróciłam do pracy. Razem z Nicole i Evanną prowadzimy fundację opiekującą się zabytkami. Jak narazie idzie nam całkiem, całkiem. Najdroższy artefakt to była korona Henryka VIII, którą przewoziłyśmy do pałacu Buckingham w Anglii. Ale to było rok temu.

- Mamusiu! - zawołała Katie, wskakując na moje łóżko. - Wstawaj! Tam ktoś jest!

Zerwałam się z łóżka i rozglądnęłam po pokoju. Byłyśmy same. Skupiłam pytający wzrok na córeczce.

- Nie tutaj! Na dole! - pokazała rączką na okno.

Wstałam i podeszłam do okna. Po odsunięciu firanki oniemiałam...
Na naszym podwórku roiło się od fotoreporterów. Było ich tak dużo, że nie zauważyłam kawałka zielonek trawy, a ktoś nawet siedział na drzewie!

- Mamo! Co oni chcą?! - zapytał Nicholas, wchodząc do pokoju.

- Nie wiem. - odpowiedziałam.

- Boję się! - krzykneli w tym samym momencie Rose i Luke.

- Idźccie się ubrać i na dół na śniadanie. Pojedziemy normalnie do szkoły i przedszkola. - powiedziałam i odprowadziłam dzieci do ich pokoi.

Sama byłam przestraszona i nie wiedziałam o co chodzi. Obcy ludzie na mojej posesji, burzący mój spokój i mojej rodziny. Ubrałam szybko czarną sukienkę i pierwsze lepsze czarne baleriny. Rozczesałam moje włosy i pomalowałam się. Zabrałam torebkę i poszłam na dół zrobić śniadanie. Dzieciaki zeszli zaraz i zajadali się już tostami. Ja z nerwów nie mogłam usiedzieć w miejscu. Pozamykałam wszystkie możluwe okna i drzwi, nawet w piwnicy.

- Mamusiu spóźnimy się! - zawołał Luke.

- Chodźmy. - złapałam Katie za rękę i poszliśmy do garażu.

Wsiedliśmy do mojego mercedesa, który ma przyciemniane szyby. Z tyłu, gdzie siedzieli najmłodsi, zatkałam okna czarną szmatką. Wsiedliśmy i wyjechaliśmy z garażu. Od razu zlecieli się te wygłodniałe wilki. Flesze ich aparatów strzelały co chwilę. Padały pytania, których nie słyszałam. Ale imię wypowiadane usłyszałam bardzo dobrze.

- ...Erick Smith.
- ...Erick Smith.
- ...Erick Smith.
- ...Erick Smith.

Ubrałam okulary przeciwsłoneczne i to też kazałam zrobić dzieciom. Nicholas, Luke, Rose i Katie mieli na głowach czapki z daszkiem, dzięki którym nie było ich widać.
Może to się wydać głupie, ale bronię prywatności moich dzieci. W sieci i w gazetach nigdy nie pojawiło się ich zdjęcie.
Trąbiąc i prawie popychając ludzi maską samochodu, jakoś wyjechałam na główną drogę. Dzieciaki były wstrząśnięte. A ja zrozpaczona...

Cdn...

Milion uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz