28 (III)

12.2K 912 68
                                    

Erick

- To cud - powiedział lekarz - Mały cud, jeszcze nienarodzony - uśmiechnął się do mnie lekarz

Co?! Jaki mały? Jaki nianarodzony? Co z tym wspólnego ma moja Katie?!

- Ale jak to? - spytałem

- Przebadaliśmy pańską żonę i okazało się, że przeszczep się przyjął - powiedział lekarz - Jej umierający stan był czynnikiem tego, że dziewczynka rozwijała się bardzo szybko i można powiedzieć, że zabierała energię od pańskiej żony - tłumaczył lekarz

- A teraz? Co teraz? Już jest lepiej? - spytałem zdenerwowany

- Tak, płód jest w końcowej fazie rozwoju, a pańska żona odzyskuje siły - uśmiechnął się lekarz i zanotował coś w karcie jakiegoś pacjenta

- Kiedy... kiedy się wybudzi? - długo wahałem się z tym pytaniem

Podświadomie myślałem, że odpowiedź zrujnuje to co teraz.

- To kwestia miesiąca - uśmiechnął się lekarz

- O Boże! - westchnąłem i oparłem się o oparcie fotela

- Proszę być dobrej myśli i przekazać nowinę rodzinie - kiwnął na drzwi

Obróciłem się i zobaczyłem cień paru osób przez drzwi z zacieniowaną szybą.

- Dziękuję - szepnąłem i uścisnąłem jego rękę

Wyszedłem z sali. Pary pięciu oczu zwróciły się na mnie. Nie mogłem się powstrzymać i szeroko się uśmiechnąłem. Wszyscy bez słowa rzucili się na mnie. Sam i Vanessa po wyściskaniu mnie, nawzajem się przytulały, rodzice Emmy padli sobie w ramiona, a moja matka? Patrzyła się na mnie wzrokiem pełnym miłości i podziwu.

- Mój dzielny synek - szepnęła z uśmiechem

- Mój dzielny synek - szepnęła z uśmiechem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Zaśmiałem się na jej słowa. Nareszcie wszystko się układa.

Miesiąc później

Minął miesiąc. Długi i bezsenny miesiąc.
Lekarze obiecali, że Emma powinna wybudzić się niedługo, ale ile można czekać?!
Dzisiaj zabierają Emmę na cesarskie cięcie. Katie ma już siedem i pół miesiąca i dałaby radę sama funkcjonować poza ciałem Emmy, jest zdrowa jak rydz.

***

Po dwóch godzinach zawołała mnie pielęgniarka do sali porodowej. Emmy nie było. Zacząłem panikować.

- Spokojnie. Przewieźli ją do sali - uśmiechnęła się pielęgniarka - A teraz proszę za mną. Zobaczy pan córeczkę - powiedziała i wskazała na drzwi

Weszliśmy do sali. Stało tu dużo inkubatorów z wcześniakami. To był okropny widok...

Pielęgniarka zaprowadziła mnie do jednego z nich.

- To pana córka - uśmiechnęła się i odeszła

Usiadłem na stołku i popatrzyłem na malutką istotkę.
Katie.
Malutka Katie.
Miała na głowie różową czapeczkę. Jej klatka piersiowa miarowo się unosiła.

 Jej klatka piersiowa miarowo się unosiła

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozglądnąłem się wokół. Inne dzieci miały poprzypinane kabelki do ich malutkiego ciałka, pomagające im oddychać.
Pielęgniarka zauważyła, że się rozglądam i podeszła do mnie.

- Jest silna. Sama oddycha i jest zdrowa jak rydz. Dostała 10 punktów - uśmiechnęła się

Z moich oczy poleciały łzy. Moja mała córeczka. Mój mały skarbek.
- Możecie przewieść ją do sali Emmy? - spytałem lekarza, który właśnie wszedł do sali

- Nie jestem pewny... - zaczął lekarz, ale gdy zobaczył moją twarz, ze śladami łez, zmiękł - No dobrze - westchnął

I tak po godzinie miałem dwie wspaniałe dziewczyny obok siebie. Mogłem przez cały czas podziwiać małą Katie, a zarazem czuwać przy Emmie.
Cała rodzina schodziła się, podziwiali małą, płakali, głaskali Emmę po rękach i prosili, aby się obudziła. Emma w skukieniu ich słuchała. Napewno wszystko słyszała. Mogłem być tego pewien.

***

Wieczorem siedziałem na jej łóżku i głaskałem Emmę po włosach. Wtedy stał się cud.

Emma otworzyła oczy...


























Milion uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz