27 (III)

13.6K 1K 110
                                    

Tydzień później

Erick

Dzisiaj jest mój najszczęśliwszy dzień!
Nie potrafię tego opisać słowami! Czuję, że z moich barków został ściągnięty wielki ciężar. Cała rodzina czekała na ten moment od dłuższego czasu. Wszyscy mogą odetchnąć z ulgą, a ja dalej nie mogę w to uwierzyć. Przecież jeszcze niedawno było źle, wręcz fatalnie.
Lekarze mówią, że to cud. Cud nad cudami. Ktoś tam w górze nad nami czuwa i nas chroni. Cała rodzina czeka, aż ją zobaczy. Całą i zdrową. Całą i szczęśliwą, ale nie tylko ją.
Katie.
Mała słodka Katie.
Jeśli wszystko się ułoży, to za trzy i pół miesiąca będzie z nami!
Czwórka dzieci.
Uśmiecham zawsze się na tą myśl. Zawsze powtarzałem, że będę sam, a teraz? Nicholas, Rose, Luke i niedługo mała Katie. Nawet nie mogłem sobie tego wyobrazić, że będę aż tak szczęśliwy.

Emma... moja kochana żona...
Cały czas nie wiemy jak to się stało, ale przedwczoraj, gdy siedziałem przy Emmie i opowiadałem jej co u bliźniaków i Nicholas'a, poruszyła palcami, które miałem w swoich dłoniach. Z paniką zawołałem lekarzy. Okazało się, że organizm Emmy tak walczył, że wywalczył! Emma powoli odzyskuje przytomność. Jeszcze nie jest dobrze, ale ze stanu tragicznego, w jakim była zaledwie tydzień temu, wraca pomalutku do normalności. Lekarze odłączyli od niej część aparatur. Sama już oddycha. Czasem da się zauważyć jak porusza oczami pod powiekami. Cała rodzina nie może posiąść się ze szczęścia. Bliźniaki są jakieś żywsze. Jakby wiedziały co się dzieje. A Nicholas'a? To maly ancymonek i kombinator. Tak omamił dziadków, że dostaje wszystko, czego zapragnie. Nie wiem jak on to robi, bo ma zaledwie dwa lata, ale jak tak dalej pójdzie, to dziadkowie nam zbankrutują.
Ale ogólnie to jestem szczęśliwy.
Nareszcie zaczyna się układać.
Nareszcie.









































































PS. Dziękuję za Wasze wsparcie, w tym trudnym okresie, gdy ktoś zabiera mi moją książkę. Czuję się fatalnie, ale to słowo chyba nie oddaje tego całkowicie.
Jestem strasznie emocjonalną osobą, więc, gdy zobaczyłam to co ona zrobiła, najpierw się wkurwiłam i napisałam do Was, a potem... cóż, rozpłakałam się jak dziecko. Płakałam przez ponad godzinę i nic nie pomogło mnie uspokoić, nawet moja mama, która chcąc mnie pocieszyć, kupiła mi czekoladę (milka Oreo - za hajs matki baluj! :D).
Takim sposobem jestem o dwie paczki chusteczek do tyłu i milion wylanych łez.
Dziękuję za wsparcie!
Kocham Was mocno!
Jestem szczęśliwa, że Was mam i mogę na Was zawsze polegać!
Buziaczki :*

xoxo

Milion uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz