#89

1K 74 3
                                    

Po jakiś 5 minutach uspokoiłem się, było mi już trochę lepiej. Po kolejnych 10 minutach w szpitalu pojawili się wszyscy nasi znajomi. Na początku rodzice dziewczyny, jej matka była cała zapłakana. Było też 3 ochroniarzy.

-Co jest z moją córeczką?- pytała jej mama

-Nic jeszcze nie wiemy, musimy czekać.- odparłem spokojnie

-Czemu jesteś taki spokojny?- zapytała płacząc

-On dostał leki uspakajające, zaraz pójdę też dla pani.- odparł Jin

-Nie musisz, poradzę sobie.

-Jin idź po te leki i przynieś je też dla CL i Hyolyn. Cała drogę panikowały.- odparł szef

-Dobrze.- odparł Jin i poszedł do pielęgniarki po kolejne leki, kiedy wrócił podał im leki i już po chwili przestały zachowywać się tak jak ja wcześniej

Po chwili z sali wyszli lekarze z Amber, prowadząc ją do pokoju.

-Co jest z Amber?- zapytałem pierwszy

-Dziewczyna była w tragicznym stanie. Ma złamaną rękę i jest cała poobijana. Straciła bardzo dużo krwi po tych ciętych ranach na brzuchu i nogach. Niestety zostaną blizny. Kiedy ją operowaliśmy zaczęliśmy ją tracić, ale wróciła. Na razie jest w śpiączce farmakologicznej. Nie jesteśmy w stanie ocenić kiedy może się wybudzić. Jak na razie najbliższa noc zdecyduje czy będzie ona dalej żyła czy nie.- odparł lekarz z zimnym głosem, po jego słowach Krystal i JiSoo zaczęły płakać. Jin, Kai i Jimin zabrali dziewczyny na zewnątrz razem z jednym z ochroniarzy

-Możemy ją zobaczyć?- zapytałem

-Tylko jedna osoba, ona powinna teraz odpocząć

-Dobrze, dziękujemy za pana ciężką pracę.- on nic nie odparł tylko uśmiechnął się i poszedł

-To Jungkook idź do niej, teraz potrzebuje najbardziej ciebie. My pójdziemy innym razem.- odparł szef i wyszedł z roztrzęsioną mamą Amber.

Reszta BTS poszła ze mną na najwyższe piętro gdzie były pokoje dla pacjentów VIP-ów. Chłopcy zaczekali przed drzwiami, a ja wszedłem do środka. Była tam tylko Amber i pani doktor.

-Dzień dobry.- powiedziałem cicho

-Ty jesteś?- zapytał doktor

-Jestem Jungkook, jej chłopak.

-A, rozumiem, twoja dziewczyna jest bardzo dzielna. Dała sobie radę podczas operacji. Musi bardzo cię kochać, że wróciła do nas.- powiedziała, a ja nie wiedziałem do końca o co jej chodzi

-Może pani mówić troszeczkę jaśniej?- poprosiłem

-Oczywiście, jestem jej lekarzem prowadzącym. Operowałam ją. Zaczęliśmy ją tracić, to nie jest do końca nasza zasługa, że jest teraz tutaj. Tylko jej. To ona przemogła się i walczyła ze śmiercią. My możemy nie wiele zrobić. Jest na pewno bardzo silna. Jestem przekonana, że przeżyje i będzie żyła szczęśliwie.

-Dziękuję pani bardzo.- powiedziałem, a kobieta wyszła z pomieszczenia

Usiadłem na krześle przy łóżku i złapałem Amber za rękę. Głaskałem jej dłoń, a drugą rękę położyłem na jej zimnym i bladym policzku. Kciukiem gładziłem jego powierzchnię. Była tak zimna i blada, wyglądała przerażająco, ale w sercu wiedziałem, że jest to moja kochana dziewczyna. Zacząłem płakać wiedząc, że to moja wina.

-Przepraszam cię skarbie, że nie zostałem przy tobie. Powinienem w tedy zostać w wytwórni. Kocham cię i dziękuję, że tyle zniosłaś zanim cię znaleźliśmy.- mówiłem szeptem i pocałowałem ją w dłoń. Siedziałem tak aż do 2 nad ranem cały czas trzymałem ją za rękę i nie ruszałem się nawet o centymetr. Po prostu byłem cały czas przy niej. W tedy poczułem jak jej ręka zaczyna drżeć. Spojrzałem wystraszony na jej twarz, powoli otworzyła oczy i uśmiechnęła się delikatnie, pewnie nie miała siły na więcej. Kiedy to zobaczyłem szybko przycisnąłem guzik, żeby lekarze przyszli. Po 5 minutach pani doktor pojawiłam się z innymi lekarzami.

-Co się stało?- zapytała zdyszana

-Ona się obudziła.- powiedziałem

-Co, jak to. Nie możliwe.- powiedział ten sam lekarz z którym wcześniej rozmawiałem

-Proszę zobaczyć.- pokazałem na Amber, która ma otwarte oczy i uśmiecha się słabo do nas

Wiedziałam, że jesteś silna, ale, że aż tak.- powiedział lekarz prowadzący i podeszła do dziewczyny, zbaczała ją.- Wygląda, że wszystko jest w porządku, no oczywiście jak na stan w jakim tu przyjechałaś. Musisz dużo odpoczywać. I ciesz się, że masz tak wspaniałego chłopaka jak Jungkook. Zostawiam was samych, jak by coś się działo wzywaj mnie. A tak przy okazji jestem doktor Kate Qi. Jak byście czegoś chcieli to do mnie.- powiedziała i wyszła z innymi lekarzami na zewnątrz zostawiając mnie z Amber

-Kochanie tak się o ciebie bałem.- powiedziałem i po policzkach zaczęły spływać łzy, nie łzy smutku czy rozpaczy, ale łzy szczęścia, moja dziewczyn żyje. Teraz mogę odetchnąć z ulgą.

Moja Przygoda z Nimi... II Jeon Jungkook II [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz