-Uwierz mi dzisiaj to jest dobry humor.- oznajmiłam i lekko się uśmiechnęłam. Chłopak usiadł na sofie, uprzednio odgarniając moją piżamę na bok. Widział moją wielką piżamę! Wielką, nie małą, jak inne dziewczyny, jak jego modelka, ale ogromną. Źle się z tym czuję. Od razu ją zabrałam i wrzuciłam do kosza na pranie, który zawsze stawiałam w korytarzu. Miałam mętlik w głowie, ale nadal starałam się grać obojętną.
-Haha. No weź.- powtórnie się zaśmiał, a ja nie wytrzymałam i rzuciłam mu to wściekłe spojrzenie. Jednak on się nie przejął i dalej mi się przyglądał. Było mi tak słabo po tym pikniku, że nie miałam ochoty na jakiekolwiek towarzystwo.
-Chcesz coś do picia?- spytałam i sama nalałam sobie dużą szklankę wody, od razu też popiłam tabletki, dzięki którym poczułam się lepiej.
-Wodę jak masz?- pokiwałam głową i podałam mu szklankę napoju. Z narastającą ciekawością patrzył co robię, po czym milczał i się śmiał.-To jak spędziłeś dzień?- spytałam, żeby rozluźnić atmosferę i usiadłam naprzeciwko niego na fotelu, żeby okryć się kocykiem.
-Interesuje cię co robie?-spytał poważniej i poprawił swoje włosy, które opadły mu na oczy.
-Szczerze? Nie.- oznajmiłam i bardziej się okryłam.
-Tak myślałem. A ty, co robiłaś?-sapnął zrezygnowany, ale nadal podtrzymywał rozmowę.
-Och, szkoda gadać.- skłamałam, bo było całkiem fajnie, gdyby nie moja wyobraźnia.-Tak dużo czy nic?
-Tak dużo. Papierkowe roboty u wujka w firmie. Nic szczególnego.
-A jednak jesteś zmęczona.
-Noo nawet nie wiesz jak.
-Odpoczywaj , a ja się zmywam. Gdybyś jednak czegoś potrzebowała, mieszkam obok. - zaapelował się i wyszedł posyłając mi ten swój uśmieszek.
*
Przeleżałam w łóżku całe te dwa dni kiedy Dominiki nie było. Fuksneło mi się. Hahah. Jednak zaraz po tym jak kuzynka wróciła przeprowadziła małe śledztwo i wszystko wyszło na jaw. Zaczęła też mnie nakłaniać do tego co zwykle , bo twierdzi , że mam ze sobą problem.
-Może w końuc byś się zapisała na te siłownie?- zapytała leniąc się na sofie w salonie i pijąc piwo , które sama zwiozła z Niemiec.
-Innym razem.-odpowiedziałam i padłam obok niej.
-Jak zwykle.- skomentowała i fałszywie się uśmiechnęła.
-Wiesz, że jeszcze nie mogę.- przypomniałam jej , bo jak zwykle zapomniała , że moje problemy ze zdrowiem nie wynikają z tego , że jestem tłusta i gruba , ale z tego , że często choruję i biorę same sterydy. Czasami mam wrażenie jakby mnie przydzielała do rangi ludzi , którzy nic nie robią tylko się nad sobą użalają. Żeby przestała biadolić "wyprowadziłam" ją na spacer na miasto. Miałam kilka załatwień , a ona mi się przyda na tragarza. Wzięłyśmy też ze sobą moją koleżankę ze studiów Margaret. Domi miała coś załatwić w banku , a ja z Mar siedziałyśmy w kafejce i rozmawiałyśmy.
-Przydałby mi się wóz na dzisiaj , wiesz?- zagadnęła mnie i spojrzała jakimiś swoimi oczami , na których działają i inni jej ulegają , ale ja chciałam miec święty spokój.
-Dobrze , zastanowię się. - zgodziłam się i wyszłyśmy na zewnątrz , przypadkowo wpadłam na kogoś i wylałam na niego kawę. Jak się okazało to był sąsiad. Kurwa.
-Cześć Zuzia.- przywitał się i poprawił swoją torbę , by nie zabrudził i jej. Miał niezapięty płaszcz i cała zawartość kubka wylała się na jego niebieską koszulę.
-Cześć. - niechętnie odpowiedziałam i unikałam kontaktu wzrokowego z Margaret - Podwieźć cię może?
-Jestem własnym samochodem.- zapewniłam go i się uśmiechnęłam.
-Ale miałaś mi go pożyczyć.- przypomniała się dziewczyna i poklepała mnie po ramieniu. W międzyczasie zadzwonił do niej telefon i poszła odebrać.
-Co tu robisz?- zapytał , by jakoś utrzymac rozmowę w normalnej atmosferze.
-Praca.
-Z koleżankami na kawie i plotkach?
-Poniekąd.
-Zuzu , Domi powiedziała , że sama trafi do mieszkania. Wpadła na jakiegoś przystojniaka. Może i mi się dziś cos uda. To jak z tym autkiem?
-Powiedziałam , że się zastanowię.
-Jestem Filip.- przedstawił się i podali sobie ręce.
-A ja Margaret.
-Przyjaciółka?- zapytał bezdźwięcznie i zaczął się śmiać.
-Koleżanka.- zawtórowałam mu.
-To jak , jedziemy?
-Niech będzie tylko musze jeszcze podjechać w jedno miejsce.
-Nie ma problemu.
-No to pa.- powiedziała Margaret i chciała mi dac buziaka, ale powstrzymałam ją gestem ręki.- A no tak , zapomniałam. Narka.
-Jesteś przeziębiona jeszcze?- zdziwił się i podeszliśmy pod jego samochód. W sumie był bardzo blisko kawiarenki , więc pewnie musiał kupić sobie kawę właśnie tam , tylko kiedy?
-Czemu pytasz?
-Bo się nie pożegnałyście.
-Zrobiłyśmy to.- prychnęłam jakby to było logiczne.
-Nie, nie cmoknęłyście się.
-Ciekawostka. Nienawidzę tego robić.- warknęłam , a on zaczął się niekontrolowanie rechotać
-Haha.
-CO?
-Z jakim uporem i przekonaniem to powiedziałaś.-Wkurzasz mnie.- wyznałam i walnęłam go w ramię pięścią.
-To gdzie jedziemy?
-Do biblioteki.- odparłam , a on niepewnie na mnie spojrzał.
-Poważnie?
-Tak , a coś ci znowu nie pasuje?
-Wolałbym do księgarni.-Niech będzie.
CZYTASZ
(Nie)widzialna I, II
Teen FictionZmagam się z wieloma przeciwnościami losu. W większości nie daje rady i cudem uchodze z zyciem. Mam nadzieję na nowy start , za każdym razem ,a jest ich coraz mniej. Mam na imię Zuzanna i liczę sobie już 20 lat. Jestem brunetką o kręconych , średni...