29

285 15 1
                                    

-Zuza wszystko w porządku?- spytał Kajtek i wodził za mną wzrokiem , lecz ja go unikałam. Chciałam , by ten koszmar się skończył, bo nie byłabym gotowa na związek.  Odwróciłam się w stronę drzwi wyjściowych i zamierzałam opuścić pomieszczenie , ale Filip mnie powstrzymał.

-Możesz to wyjaśnić , wiesz?

-A ty?!- warknęłam i przywołałam obraz kiedy Marta go tuliła i posyłała mi żałosne spojrzenia.

-Zuza to co innego , przecież wiesz..- wstawiła się za nim Dominika i również zagrodziła mi drogę.

-Czy wy jesteście normalni?!

-Co tu się dzieje?!- wrzasnęła moja mama wpadając do kuchni z pustą wazą po zupie. Odłożyła ją na blat i wymachiwała rękami , by pokazać nam swoją "złość".

-Poradzimy sobie. Wracaj do gości. - nakazałam , a ona z zawiścią opuściła pokój. Z założonymi rękami spojrzałam na wszystkich obecnych i wywróciłam oczami.

-Zuza, chciałem pomóc..- zaczął Kajtek , ale ja spaliłam buraka i odgarnęłam włosy.

-Tu nie chodzi o ciebie. Po prostu przeraża mnie wszystko co sie wokół mnie dzieje. Pojawiliście się tak nagle , że nie potrafię sobie tego poukładać.

-Skarbie..- westchnął Filip i chciał mnie przytulić , ale ja odrzuciłam go gestem ręki. Widziałam jak Kajtek lustruje nas wzrokiem i śledzi każdy krok.

-Jesteście popaprani. Ja już nie wiem , kogo ty w końcu kochasz!!- skomentowała Kamila i ze złością wyszła na zewnątrz. Nie zamierzałam za nią biec , bo nie zrobiłam nic złego. Stałam dalej i wpatrywałam się w przyniesioną przez mamę wazę. Jednak Filip mi ją zasłonił i złapał mnie za dłoń , której nie zdążyłam odtrącić.

-Jedziemy do mieszkania?- spytał mój przyjaciel i zmarszczył brwi.

-Tak , tak tylko wezmę swoje rzeczy. -odpowiedziałam zgodnie ze swoimi przemyśleniami i ruszyłam na piętro. Zaraz za mną zmaterializował się Kajtek z niezrozumiałą miną. W moim pokoju zakluczył drzwi i stanął przede mną.

-O co chodzi?- spytał i założył za ucho moje wyswabadzające się z całości koka kosmyki włosów. Czułam , że lekko się rumienię , ale nie dlatego , że naprawdę coś do niego poczułam , ale przez tą żenującą sytuację , w której się znajdujemy. Skłamał , żeby mnie uratować przed rodziną , a Filip wmieszał się do niej ponownie , mimo że wiedział jakie są konsekwencje.

-Po prostu ostatnio nie czuje się dobrze. Wiesz po szpitalu , po Edwardzie , tak ogólnie.. psychicznie czuję się zmęczona. - wyjaśniłam i padłam na fotel , a on obok mnie.

-Pomogę ci . Wiem co by ci pomogło. Odwiedzenie pracowni, to tam zostawiałaś wszystkie swoje problemy.

-Dobrze. Zgadzam się. Umówimy się jak znajdę chwilę wolnego , dobrze?

-Pewnie. - skwitował i ucałował mnie na pożegnanie. Zaraz po nim do pomieszczenia wszedł Filip i Eryk z podejrzanymi minami.

-Co się stało? - spytał zaciekawiony pielęgniarz , a ja wzruszyłam ramionami.

-Na pewno? Dlaczego on wyszedł taki szczęśliwy jakby..

-Przeżył najlepszy orgazm w życiu?- dokończył za niego Eryk , a ja poczerwieniałam. Co oni sobie wyobrażali. Fu.

-O co wam chodzi?!- odwróciłam "kota ogonem" i kontynuowałam pakowanie.

-Pytamy tylko z czystej troski.- wyjaśnił Eryk , a Filip zrobił naburmuszoną minę.

-Może ty, ja jestem zazdrosny. - mruknął ciszej , na co się mocno zaczerwieniłam i co nie uszło uwadze obu chłopcom.

-Czekam na dole. - oznajmił nagle opiekun i wyszedł. Czy on się może domyślił o co chodzi?

-Czy ten rumieniec to przeze mnie?- zagaił szczęśliwy i podszedł bliżej, łapiąc mnie w talii i wodząc ustami za moim prawym uchem , czyli w miejscu gdzie miałam najbardziej wrażliwy na dotyk punkt. W trakcie "tego czegoś" przeszkodziła nam Dominika , która wkurzona spoliczkowała nas wzrokiem.

-Przestań!- krzyknęła , a my niezrozumiale na siebie spojrzeliśmy.

(Nie)widzialna I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz