35

363 22 0
                                    

W dzień Balu chodziłam cała poddenerwowana , a miałam jeszcze sprawdzić czy Filip na pewno wyprał garnitur , tak jak go prosiłam. Sam zgłosił się , że ze mną pójdzie , więc zbytnio się z nim nie sprzeczałam w tej kwestii. Pojechaliśmy moim autem i oczywiście ja prowadziłam , nie dałam się mu zdominować , o nie.

-Powinnaś dać mi poprowadzić , jestem facetem , a to jest bal. -oznajmił , a ja wywróciłam oczami. On za to powinien mi podziękować za tak szybki dojazd.

-A co my w liceum jesteśmy? Proszę cię.- syknęłam i zaciągnęłam ręczny.

-Mogę cię chociaż w drzwiach przepuścić?- zażartował , a ja uderzyłam go w ramię.

-Zastanowię się , a teraz chodź.

-Wiesz co mnie zastanawia..

-Wiele rzeczy.- dodałam , a on podał mi ramię , które niechętnie przyjęłam. W oddali zobaczyłam Klausa ze swoją jakże "gorącą" partnerką .Była strasznie skąpo odziana , nie to co ja , moja czarna sukienka przed kolanko , pewnie sięgała , by jej do kostek. Zawsze miałam dziwne wyobrażenie innych w moich ciucha , zazwyczaj było przytłaczające. Przed wejściem powitali nas "portierzy"  , tak jak zaplanowałam.

-Dobry wieczór panno Gaworecka , panie Oberman.- przywitali nas uprzejmie i otworzyli wejście. Byliśmy jednymi z pierwszych gości , gdyż przybyliśmy kilka minut przed otwarciem.

-Nie mogłaś się powstrzymać , żeby powiedzieć kim jestem , prawda?

-Nic nie mówiłam.- obroniłam się.- Muszą cię znać, chodźmy.

-Dobry wieczór panie Barc, zapraszamy. - usłyszałam za plecami , ale nie odwróciłam się. Filip natychmiast przepuścił mnie w drzwiach i weszliśmy do cudownie udekorowanej sali. Na scenie był już zespół do wygrywania kolęd. Klaus miał dobry pomysł , by sprowadzić muzykę na żywo. Po chwili poczułam jak czyjeś ręce lądują na mojej talii i tam pozostają. Opanowałam się i odwróciłam głowę.

-Witam panno Gaworecka..-powiedział Klaus i ucałował wierzch mojej dłoni , na co wywróciłam oczami , co zauważył i cmoknął jeszcze raz. - Nawet dzisiaj?

-Tak.- przyznałam i posłałam półuśmiech Filipowi.

-O , Ewelino to moja partnerka z pracy, Zuzanna.

-Pff hehe..- prychnęłam dziwnie i odwróciłam wzrok , by nikt nie zobaczył mojego dobrego humoru. Dziewczyna zmierzyła mnie z wyższością i zaczęła coś mówić Klausowi na ucho.

-A to kto? - zwróciła uwagę na mojego towarzysza , który z zaciekawieniem przyglądał się naszej trójce.

-Filip Oberman.- rzucił chłopak i podał dłoń Klausowi. - Muszę przyznać , że wyszło wam znakomicie.

-To wszystko dzięki mojego mężczyźnie..- oznajmiła ta lafirynda i wtuliła się w bok biznesman'a.

-To wszystko dzięki Zuzi.- powiedzieli w jednym momencie , a ja jakbym nic nie usłyszała , jak na kulturę nie przystało , obrzuciłam ich spojrzeniem " pierdolcie się" i zeszłam po schodach na środek sali. Mogę przysiąc , że teraz mnie obgaduje ta szmata. Po chwili dostałam sms od chłopaków. Śmiesznie , żeby musieli do mnie pisać , jakby nie mogli podejść.

Filip :"Co jest? W porządku? Odniosę nasze rzeczy."

Zgred:"Zazdrościsz? Żartuję , wszystko ci wytłumaczę"

Prychnęłam i zaczęłam się dobrze bawić w towarzystwie mojego sąsiada. Wygłupialiśmy się wtedy kiedy to było możliwe ,ale tak żeby nie przynieść wstydu. Czyli z taktem. Jednak podczas przemówienia organizatorów zrobiło mi się słabo i musiałam zejść ze sceny za pomocą wujka. Dostałam chwilowego ataku , a gdy tylko Klaus mnie zobaczył pobladł i chciał zbiec z podestu , ale kiwnęłam przecząco głową. Później dogadaliśmy się , że ja pożegnam gości. Zaraz po przyjęciu pojechaliśmy do naszego bloku i zmęczeni padliśmy na moje łóżko.

**

Wigilia

W tym roku musiałam przyjechać wcześniej niż mi się wydawało , a to tylko po to , by pomóc mojej siostrze się spakować , bo musi koniecznie wyjechać. Z jakiegoś niewiadomego powodu dla mnie. Gdy pojawiła się pierwsza gwiazdka zasiedliśmy do stołu i odprawiliśmy ucztę. Zaraz po niej Zosia wyjechała. Niespodziewanie zadzwonił do mnie Filip.

-Cześć mała , i jak tam święta?- zagadnął z jakąś podejrzaną radością.

-Cześć. Dobrze. Właśnie babcia dała mi kazanie na temat kultury przy stole.

-A co oplułaś ją?- zażartował , a ja wywróciłam oczami i udałam naburmuszoną. Kiedyś muszę się zachować jak typowa dziewczyna i po obrażać się , bo wtedy byłam bym tą "inną"
-Haha .. Nie. Nie jadłam nożem i widelcem.

-haha pozdrów ją od nas.

-Was?- zdziwiłam się. Czyżby był u rodziny? A może znowu zeszli się z Anką?

-Dzwonimy z życzeniami świątecznymi.

-No to gdzie jesteś na tej wigilii?- zapytałam normalnie , ale tak naprawdę byłam bardzo ciekawa , czy pogodził się z bratem i ojcem.. Czy..

-Przed twoim domem. Marta mnie zaprosiła.- oznajmił i wtem zadzwonił dzwonek do drzwi. Jak mogła to zrobić?! A w ogóle to dlaczego on się zgodził?

-CO?!

-Otwieraj , a nie.- usłyszałam pisk Marty , a moja mama już szła zniecierpliwiona do korytarza.

-Miałeś jechać do rodziny.

-Otworzysz czy będziemy tak marznąć.

-Po coś się zgodził?!- syknęłam i jego głos stał się wzmocniony. Usłyszałam go z piętra i poszłam do łazienki sprawdzić czy wyglądam w miarę dobrze. Czyli czy nie jestem gdzieś poplamiona , ubrudzona na twarzy itp.

-Zuza , Marta przyjechała z narzeczonym!! Chodź!- krzyknęła ciocia i zastukała w kaloryfer.

-Z kim?!- powiedziałam do siebie tuż przed wejściem do salonu. 

-Ze mną Zuzol.- usłyszłam i się odwróciłam. Filip stał w korytarzu z wielkim uśmiechem w dopasowanym garniturze i niebieskim krawacie , podobnym do koloru mojej sukienki. Oh! Wyglądamy jakbyśmy się dobrali.. Złapałam się na tym , że się rumienię ,więc od razu odwróciłam wzrok i pomknęłam do kuchni włożyć kwiaty , które przyniósł chłopak.  Wszyscy od razu wzięli po opłatku i podzielili się z przybyszami.

-Wszystkiego najlepszego. – powiedziałam głośno i usiadłam do stołu. Po chwili przypałętał się Filip. –Czego?
-Życzeń. Nie składaliśmy sobie.- oznajmił i wyciągnął rękę z kieszeni , by wyciągnąć do mnie dłoń.

-Ja złożyłam. Każdy wie , że nie dzielę się nim i akceptują to , więc i ty to zrób.-wytłumaczyłam z kiwaniem głowy , a on się zaśmiał. Niektórzy nawet zwrócili na nas uwagę , na co od razu moja klatka zaczęła się szybciej podnosić.

-Nie, nie , nie. Ze mną się musisz podzielić.

-A bo to czemu?

-Bo chcę dać ci buziaka na koniec.- powiedział za głośno , a moja babcia zaczęła omawiać szczegóły jak będzie płodził mi dzieci z moją ciotką , równie starą jak ona. Wkurwiły mnie.

-Możesz sobie pomarzyć.- syknęłam i wstałam bez jego dłoni kierując się na piętro. Jednak on niespodziewanie mnie szarpnął i przyciągnął do siebie.

-Zdrowia kochanie. – szepnął i cmoknął mnie w kącik ust. Zburaczała odeszłam od stołu i przeszłam do kuchni, by tam móc zjeść jakieś danie.

(Nie)widzialna I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz