37

348 19 0
                                    

Podczas jedzenia coś zaczęło drapać w drzwi. Wiedziałam , że to szczeniak , więc od razu ruszyłam , by mu je otworzyć.

-Olaf! Nie widziałem go wcześniej.- zawołał Filip i piesek od razu do niego podbiegł. 

-Bo był za domem.

-A co on taki dziwny?- spytał po obejrzeniu zwierzaka , a ja podeszłam do garderoby po sweter , bo zrobiło się zimno.

-Chyba przy chorował. Ostatnio jakoś nie ma apetytu i cały czas..

-Byłaś u weterynarza?- zmartwił się i delikatnie ułożył psiaka na jego małym legowisku.

-Tak , ale mój dziadek musiał pojechać do sąsiedniej , bo nie miał odpowiedniego sprzętu , by zrobić mu badania. - wyjaśniłam i ktoś zastukał do drzwi. 

-Zuza ktoś do ciebie!!- oznajmiła mama , a ja kompletnie rozkojarzona zobaczyłam na swój strój.

-Wpadka!!- mruknął pod nosem chłopak , a ja rzuciłam mu mordercze spojrzenie.

-Mam nadzieję , że to nikt istotny.- bąknęłam i narzuciłam na siebie ciepły sweter, który w małym stopniu można byłoby nazwać świątecznym.

-W święta?- rzuciła moja rodzicielka , jakbym popełniła największą gafę w życiu. Filip zabrał nasze talerze i razem ze mną zszedł na parter. Gdy wychyliłam się zza rogu ujrzałam Daniela  , z błagalną minę.

-Co ty tu robisz?!- wykrzywiłam się , a Filip odwrócił się w jego stronę i zmierzył go obojętnym wzrokiem. Jednak widziałam , że się napiął.

-Przyszedłem przeprosić.

-W Wigilię?!- rzuciłam cicho i podeszłam do niego. Stał w korytarzu taki zmarnowany i ewidentnie miał wyrzuty sumienia , że zostawił mnie tak bez wyjaśnień. Może na nie nie zasługiwałam , ale mimo wszystko.

-Zuzia, ja nie mogę znieść dłużej tej ciszy między nami.

-Miałeś wiele okazji , by do niej nie doprowadzić.- skomentowałam sucho i poprawiłam swojego niedbałego koka. 

-Ale nie znasz powodu..- zaczął , ale zrobił się przeciąg i zamknęłam frontowe drzwi. Stanęłam przy nich dłuższą chwilę , bo coś nie chciały się domknąć.

-I nie chcę..- odpowiedziałam i nagle ze schodów zbiegł Olaf , wprost pod moje nogi. Zastawił mnie jakby chciał obronić i zaczął pomrukiwać groźnie.

-Kocham cię. – powiedział , a Olaf zaczął szczekać. Po chwili wyszedł z kuchni  Filip i wybałuszył oczy na widok swojego kolegi z siłowni.

-Pomóż. – bezgłośnie przekazałam Filipowi , gdy tylko ruszyłam na swoje wcześniejsze miejsce , tka że gość nie mógł zobaczyć mojej miny , ani twarzy przez chwilę.

-Kochanie co się dzieje?- rzekł tajemniczo i podszedł obejmując mnie w talii.

-F-Filip. – zająknął się Daniel i potarł kark. –Co ty tu robisz?
-Też bym mógł cie o to zapytać. Spędzam święta ze swoją dziewczyną.- oznajmił i ucałował mnie w polik.

-Twoją dziewczyną?- zdziwił się.- A mówiłaś , że nie wiesz co to miłość , że ci trudno, że..

-Bo tak jest. Po prostu Filip dostrzegł we mnie..- zaczęłam , ale nie dane mi było dokończyć.

-Więcej ciała do pieprzenia?! Proszę cię. Nikt kto wygląda jak on i myśli jak on nie poleciałby na takiego paszczura jak ty.- wyznał , a ja się zaśmiał nerwowo. Szczerze zrobiło mi się przykro , ale nie będę pokazywać tego jakiemuś niewartościowemu facetowi.

-Ej! Nie mów tak!- zdenerwował się Filip.

-Uspokójcie się. Masz rację Daniel. Nie jesteśmy razem , bo on umawia się z moją kuzynką , pomógł mi cię spławić , bo nie chcesz się odczepić i nie rozumiesz ,że nie potrzebuję przyjaciół jak i miłości. Na początku pomyślałam , że byłoby miło mieć kogoś i nawet wrócić na studia , ale przeszło mi zaraz po tym jak się odciąłeś. Skreśliłam cię już na studiach , a ty ewidentnie nie dałeś mi spokoju. Teraz znasz moje zdanie. Czy możesz zostawić mnie już w spokoju? Nie obchodzisz mnie , tak jak inni. Nie będziesz cholernym wyjątkiem , każdy zawodzi , a ja najczęściej . Także się odpieprz , błagam.- ryknęłam i spokojnie wróciłam do swojego pokoju. Cudowne święta , pomyślałam.  Kiedy przeanalizowałam swoją nie mającą sensu przemowę zawstydziłam się , że tak nieładnie ją powiedziałam.

-Otwórz.- zapukał Filip i oparł czoło o drzwi , bo usłyszałam uderzenie.

-Idź stąd i daj mi spać.- warknęłam i wspomniałam sobie jak na mnie Daniel naskoczyć.

-Ale chce pogadać.

-Nie mamy o czym. Dobranoc.

-Eh.- westchnął i odszedł. Olaf coraz bardziej jęczał i postanowiłam zawieźć go do weterynarza w mieście. Wcześniej zadzwoniłam do mężczyzny i poprosiłam o nagłą wizytę , zgodził się , ale to tylko dlatego , że był to samotny starszy pan i nie miał co robić w święta. Pomyślałam , że zaproszę go do siebie na poczęstunek zaraz po konsultacji.

-Naprawdę musisz wracać córciu?- zapytała mama , a ja przytaknęłam i zasunęłam kurtkę. Wstałam bardzo wcześnie , żeby nie spotkać się z resztą domowników i gości.

-Niech Olaf zostanie u nas na jakiś czas. – zaproponował tata , a ja się ucieszyłam.

-Muszę zawieźć go do doktora. 

-Oczywiście , ale zaraz po niej wróć z nim. Tutaj będzie miał lepszą opiekę.

-Podrzucę go do Igora , będzie bliżej. Przyjadę mamo za kilka dni. Obiecuję. - powiedziałam i wsiadłam do samochodu.

(Nie)widzialna I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz